Nadzieja w udręczeniu
Z Księgi Psalmów. Bóg słyszy ludzkie narzekania i daje nadzieję.
2013-06-06
[Proszę o otwarcie Pisma Świętego na Psalmie 13]
Jakie odczucia rodzą się w nas po lekturze tego psalmu? Jest on wyrazem bólu, który trwa już od dłuższego czasu; udręczenia, które przeradza się w długotrwałe, duchowe i fizyczne zmagania; cierpienia, które uporczywie towarzyszy psalmiście. Psalm ten, to także nadzieja, która nie pozwala zwątpić. Koniecznie trzeba ją dostrzec! Psalmista nie wyjawia powodu swojej trudnej sytuacji. Z wersu 4 dowiadujemy się jedynie, że jest bliski śmierci, ale brak jakiejkolwiek informacji o jej ewentualnej przyczynie. Powodów cierpienia człowiek ma wiele. Nie trzeba zatem teoretyzować i domyślać się. Czasem wystarczy spojrzeć na własne życie. Orant tymczasem wyraźnie odsłania swój stan duchowy. Od skargi (wersy 2–3), przechodzi w prośbę (wersy 4–5), następnie wyraża swoją ufność (wers 6a–b), aby zakończyć dziękczynieniem (wers 6c). Adresatem jego słów jest Bóg. W Nim znajduje oparcie.
Skarga (wersy 2–3), to przede wszystkim zniecierpliwienie, zmęczenie długotrwałą i negatywną sytuacją życiową, co w tekście zostało wzmocnione przez trzykrotne pytanie „jak długo jeszcze?”. Odporność człowieka jest ograniczona, cierpliwość także. Orant odważnie i energicznie skarży się Bogu z powodu długotrwałego cierpienia. Czyni Bogu wręcz wyrzuty, że zapomniał o nim. Pamiętajmy, że metafora zapomnienia i opuszczenia przez Boga jest najwyższą formą opisu cierpienia (zob. Ps 22,2). Goryczy dolewa dopowiedzenie – „czy na wieki?”. Psalmista ma odczucie, jakoby Bóg specjalnie zakrył przed nim Swoje oblicze. To już rozdrażnienie modlącego się i upust jego całkowitej bezradności. Sam nie może nic zrobić. Stan ten powoduje wzmocnienie niepewności w duszy, a w sercu dodatkowe udręczenia. Oprócz tego, uaktywnia się także nieprzyjaciel. Czegóż więcej potrzeba, aby mogło być jeszcze gorzej?
Wersy 4–5 wskazują, że orant powoli się uspokaja. Odczuwa, że Bóg go jednak nie opuścił, dlatego kieruje ku Niemu trzy prośby. Najpierw woła, prosząc o odpowiedź. Jakby wyczuwał, że Bóg jest gdzieś w pobliżu, wystarczy spokojnie zaczekać i pozwolić Jemu przemówić. Milczenie Boga nie oznacza bowiem Jego nieobecności. Następnie psalmista prosi o światło dla swoich oczu, które mogły zostać przygaszone długotrwałym cierpieniem i ciągłym utrudzeniem. Jakby wiedział, że dla nich jeszcze nie nadszedł czas na sen śmierci. Trzecia prośba dotyczy przeciwników psalmisty – prosi, aby jego zmagania nie były dla nich przyczyną radości. Zawsze pojawią się jacyś ludzie, którzy będą się cieszyć z cudzych nieszczęść. Ważne, abyśmy nie poszerzali tego grona. Wers ostatni, to nowe spojrzenie na życie. Nie bez znaczenia są jego pierwsze słowa – „a ja”. Psalmista, na przekór cierpieniu i udręczeniu z którym musi się zmagać, wyraża swoją ufność Bogu. Jest on głęboko przekonany, że Bóg nie pozostawia człowieka samego z jego cierpieniem. Przeświadczenie to jest podłożem wcześniejszych trzech próśb i drogą, dzięki której otrzymuje od Boga dobro. Śpiew staje się drogą powrotną. W ten sposób psalmista chce wyrazić Bogu swoje uwielbienie i swoją wdzięczność. Podobno Bóg jest szczególnie wsłuchany w modlitewny śpiew ludzi cierpiących.
Treść Psalmu 13 może dziwić. Pismo Święte zawiera także i takie stronice – pełne bólu, zniecierpliwienia i żalu wobec Boga. Dlaczego? Bo takie jest ludzkie życie, a w nim, oprócz czasu pokoju i radości jest także czas zmagań, cierpień i pytań do Boga. Czas walki we własnym sercu i sumieniu oraz zmagań w wierze i modlitwie. Podjęcie jednak tej walki i tych zmagań, to pierwszy sposób, w jaki możemy sobie pomóc. Pomimo bólu nie można bowiem poddać się. Psalmista nie zakończył swojej duchowej batalii na wersie 2 i 3. Dał sobie czas. Po skardze zaczął Boga prosić. Po prośbie przyszedł czas na dziękczynienie i uwielbienie. To naturalny proces w życiu człowieka, także w aspekcie wiary. Nie wolno nam zatrzymywać się tylko na samej skardze. Pomiędzy krzykiem bezradności, a pieśnią uwielbienia jest postawa zaufania i cnota wytrwałości.