Towarzyszka w jesieni życia – św. Joanna Jugan
Gdy Joanna poprosiła kiedyś młodego człowieka o wsparcie na rzecz swych podopiecznych, ten z wściekłością uderzył Ją w twarz. W odpowiedzi rzekła: „Dałeś mi to, a teraz daj mi coś dla osób starszych”.
2013-06-06
Urodziła się 25 października 1792 roku we Francji, jako szósta z ośmiorga dzieci Józefa i Marii Jugan. Rewolucja francuska zbierała wówczas swoje krwawe żniwo: gilotyny pracowały bez wytchnienia a ludzi mordowano nie tylko w więzieniach, ale również na ulicach, w kościołach i klasztorach. Nieco spokojniej było w Cancale – niewielkiej osadzie rybackiej, położonej w pobliżu słynnego sanktuarium Saint Michel w Bretanii, gdzie przyszła na świat mała Joanna. Ale i tu dziewczynka miała okazję nauczyć się, że wierność Chrystusowi i Kościołowi może być kosztowna. Szyderstwa z przyznających się do wiary w Jezusa, jak i dużo groźniejsze prześladowania, były na porządku dziennym. Mimo wszystko rodzinie Jugan i innym mieszkańcom Cancale udało się obronić swoją wiarę. Nocami zbierali się w stodołach na sprawowanych potajemnie Mszach, przyjmowali Komunię Świętą i nie zważając na niebezpieczeństwo, chrzcili dzieci.
Kochające serce
Ojciec Joanny zginął na morzu, kiedy miała zaledwie 4 lata, więc od dziecka znała smak ubóstwa. Jako mała dziewczynka była pasterką, a nieco później pomagała bliskim, posługując w kuchni pewnej zamożnej rodziny. W 1816 roku Joanna odmówiła zamążpójścia, tłumacząc matce, iż „Bóg chce jej tylko dla Siebie”. Nie była piękna ani utalentowana w powszechnym rozumieniu tego słowa, za to Bóg obdarzył Ją wielkim, kochającym sercem. W 1817 roku podjęła pracę w szpitalu w Saint Servan i przez kolejne 22 lata, w swoim małym mieszkanku prowadziła skromne życie, oddając się z zapałem pracy charytatywnej. Szczególnie wrażliwa na ludzką krzywdę i upokorzenie, od wczesnej młodości pragnęła pomagać ludziom w podeszłym wieku, których los wyrzucił na margines społeczny. W porewolucyjnej Francji, na ulicach miast i wsi, takich osób nie brakowało, gdyż dla wielu żebractwo stało się jedyną szansą na przeżycie. Joanna nie poprzestała na współczuciu. W swoich braciach i siostrach, których wiek uczynił słabymi, często schorowanymi i opuszczonymi, rozpoznawała samego Chrystusa. Pragnęła przede wszystkim przywrócić im utraconą – w wyniku rozmaitych okoliczności życia i podeszłego wieku – godność przynależną każdej ludzkiej istocie. To pragnienie, ewangeliczny zapał i bezgraniczne zaufanie Bożej Opatrzności, dało początek Zgromadzeniu Małych Sióstr Ubogich.
Żebranie miłości
Wróćmy jednak do początków. Wszystko zaczęło się w pewną grudniową noc 1839 roku, kiedy Joanna zaprosiła pod swój dach straszą, niewidomą i pozbawioną jakiejkolwiek opieki kobietę, oddając jej do dyspozycji własne łóżko. Wkrótce do tej pierwszej staruszki dołączyło kilkanaście następnych. Przykład Joanny zachęcał do naśladownictwa młode dziewczęta, które podobnie jak Ona uważały, że w ubogich i starcach ukryty jest Jezus. Wspólnie z Joanną udzielały gościny coraz większej liczbie starszych kobiet, odstępując im swoje miejsca i troszcząc się o nie jak o własne babcie. Za radą Braci Szpitalników świętego Jana Bożego, aby zaoszczędzić staruszkom upokorzeń związanych z żebraniem na ulicach, podjęły się kwestowania na rzecz swych podopiecznych w lokalnej społeczności. Pewnego razu, gdy Joanna poprosiła o wsparcie jakiegoś młodego człowieka, ten z wściekłością uderzył Ją w twarz. W odpowiedzi rzekła z właściwym sobie spokojem: „Dałeś mi to, a teraz daj mi coś dla osób starszych”. Mężczyzna był tak zaskoczony Jej reakcją, że oddał wszystkie pieniądze, jakie miał przy sobie. Tę niełatwą i pozornie upokarzającą czynność proszenia o coś w imieniu ubogich, Joanna uważała za wyraz międzyludzkiej solidarności, ale i przekonania, że Bóg powierzył każdego człowieka miłości wszystkich innych. Dlatego każdy dar dla ubogich przyjmowała z wdzięcznością i skrupulatnie realizowała składane darczyńcom obietnice modlitwy.
Maria od Krzyża
Z czasem stało się jasne, że dotychczasowe mieszkanie Joanny nie pomieści już więcej osób. Na szczęście – dzięki spadkowi i pomocy przyjaciół – udało się kupić stary, opuszczony w czasie rewolucji klasztor w Rennes, który mógł dać schronienie 40 osobom potrzebującym gościny i opieki. Joanna i grupa Jej towarzyszek, stając się zalążkiem nowej wspólnoty religijnej, nazwały siebie Sługami Ubogich. Chcąc jeszcze bardziej zespolić się z Chrystusem i Jego krzyżem, Joanna przyjęła dla Siebie imię Marii od Krzyża. Nieraz przekonywała współsiostry: „Jesteśmy wszczepione w krzyż i trzeba go nosić z radością aż do śmierci”. Wskazywała też na konieczność naśladowania pokory Chrystusa, mówiąc: „Aby być dobrymi Małymi Siostrami, musimy być bardzo małe i bardzo skromne”. Działalność wspólnoty zakonnej świętego Jana Bożego zainspirowała Joannę i Jej towarzyszki do złożenia ślubu gościnności. Przez gościnność siostry starały się dzielić współczującą miłością Samego Boga, identyfikując się ze wszystkimi, którzy byli starzy, schorowani i opuszczeni. Nie poprzestając na ofiarowaniu im pożywienia czy schronienia, starały się być na co dzień w serdecznych relacjach z podopiecznymi. Pragnęły wyciągnąć ich z izolacji i samotności, dzieląc z nimi czas i obdarowując swą obecnością oraz bliskością. Joanna była przekonana, że aby być blisko ludzi starszych czy ubogich, nie wolno zachowywać dystansu. Przeciwnie – trzeba żyć ich życiem i stawać się najskromniejszym z ludzi, by tak jak Chrystus być blisko wszystkich. Pomoc ubogim uważała za wielką łaskę, więc raz po raz prosiła którąś z sióstr: „Kiedy będziesz blisko ubogich daj im siebie z całego serca. Nigdy nie zapomnij, że biedni i starsi są naszym Panem”.
Dar słuchania
Pokorę i wielkie zaufanie do Bożej Opatrzności – te dwie cechy przyszłej Świętej – dostrzegał w Joannie Jugan każdy, kto się z Nią zetknął. Jej oczy rozjaśniały się, kiedy przekonywała: „Jak dobrze być biednym. Nie mieć nic, oczekiwać wszystkiego od Boga, dając szczęście ubogim. Trzeba być małym, aby być blisko najbardziej pokornych i aby być szczęśliwym”. Jakby na potwierdzenie tych słów zawsze pozostawała w cieniu, usiłując odwracać uwagę innych od Siebie a kierować ją na Boga. Choć sprawiała wrażenie nieco surowej, w istocie była osobą bardzo łagodną, radosną i zrównoważoną. „Zawsze powinnyśmy być wesołe – mawiała – Nasi staruszkowie nie lubią smutnych twarzy”. Miała też rzadki dar słuchania, niezależnie od tego czy Jej rozmówcą była nowicjuszka czy starszy, schorowany człowiek. Jako opiekuna zgromadzenia Siostra Maria od Krzyża wybrała świętego Józefa. Nabożeństwo, jakim Go darzyła było przedłużeniem zaufania wobec Boga. Wielkim kultem otaczała też Matkę Najświętszą, wierząc w moc Jej wstawiennictwa i ucząc się od Niej pokory, czystości serca i radosnej służby. Kontemplując codzienne życie Świętej Rodziny pragnęła, aby podobna atmosfera panowała w zakładanych przez Nią przytułkach dla ludzi starszych i ubogich. „Nasze małe rodziny muszą być takie same” – powtarzała.
Czas trudności
A tych miejsc ciągle przybywało. Po pierwszym domu w Rennes, powstawały kolejne; między innymi w Dinan i Tours. Siostry pełniły w nich swoją bezinteresowną służbę, starając się – za przykładem swej przełożonej – żyć, jak „ubogie wśród ubogich”. Niestety, nie wszyscy potrafili docenić zasługi Siostry Marii od Krzyża. Już w 1843 roku odebrano Jej prawo kierowania domami i na wiele lat usunięto w cień klasztornego życia. Nie zaproszono Jej nawet na pierwszą Kapitułę w 1847 roku. Joanna te niesprawiedliwe decyzje przyjęła z właściwą sobie pokorą i jako zwykła siostra nadal służyła ludziom w podeszłym wieku. W 1849 roku ostatecznie przyjęto dla Zgromadzenia funkcjonującą do dziś nazwę Małe Siostry Ubogich. Ich macierzysty dom i nowicjat znalazły swą siedzibę w Rennes, gdzie wkrótce Siostrę Marię skierowano na emeryturę. Pozbawiona kontaktów z przyjaciółmi i dobrodziejami nie otrzymała żadnych specjalnych obowiązków, ale i w tym potrafiła dostrzec Bożą wolę. Kilka lat później przeniesiono Ją do nowego domu macierzystego w Saint Pern, gdzie pozostała już do samej śmierci. Póki żyła, Jej rola jako założycielki, nigdy nie została publicznie potwierdzona. Młodsze zakonnice nawet nie wiedziały, że stara, pokorna siostrzyczka, to założycielka ich zgromadzenia. Jednak ziarno, które posiała Joanna Jugan wydawało coraz obfitszy plon. Kiedy w 1879 roku papież Leon XIII zatwierdził konstytucję Małych Sióstr Ubogich, pracowały już one w liczbie 2400, w 9 krajach. Tego samego roku – 29 sierpnia – licząca 86 lat życia Siostra Maria od Krzyża, odeszła do Pana, powierzając siebie i swoje dzieło opiece Matki Bożej.
Święta i Jej „małe rodziny”
Dziś duchowe córki Joanny Jugan służą osobom starszym w ponad 30 krajach na całym świecie. W prowadzonych przez siebie domach tworzą „małe rodziny”, w których szanuje się godność starszego, nieraz chorego człowieka. Każdy mieszkaniec traktowany jest jako jedyna i niepowtarzalna osoba, dla której Jezus Chrystus przyszedł na świat, cierpiał i umarł. Niestety, o tej prawdzie świat coraz częściej zdaje się zapominać, a godność ludzi starszych nie jest otaczana należytym szacunkiem. Dlatego już papież Jan XXIII , obserwując dzieło Małych Sióstr Ubogich pragnął, aby „to światło życia i doskonałości chrześcijańskiej zostało usunięte spod korca i umieszczone wysoko, tak, by cały świat mógł je zobaczyć i chwalić Ojca Niebieskiego”. Jego pragnienie spełnił Jan Paweł II , kiedy 3 października 1982 roku ogłosił Siostrę Marię od Krzyża błogosławioną Kościoła. Przypomniał wówczas, że Joanna Jugan „otrzymała od Ducha Świętego proroczą intuicję potrzeb i głębokich pragnień osób starszych. Znając ich strach przed samotnością, a jednocześnie pragnienie pewnej niezależności i prywatności oraz tego, aby nadal być użytecznym i kochanym, tworzyła małe rodziny, w których wszyscy traktowani byli jak bracia i siostry”. Dziś, kiedy liczba osób starszych stale wzrasta, orędzie Joanny Jugan jest nadal aktualne, zwłaszcza gdy istniejące struktury pomocy osobom starszym nie zawsze zaspokajają ich potrzeby duchowe i emocjonalne. Zwrócił na to uwagę papież Benedykt XVI 11 października 2009 roku, podczas liturgii kanonizacyjnej Siostry Marii od Krzyża, prosząc: „Niech święta Joanna Jugan będzie dla osób starszych żywym źródłem nadziei, a dla tych, którzy wielkodusznie im służą, potężnym bodźcem, by prowadzili dalej i rozwijali Jej dzieło!”. Ufam, że święta Joanna Jugan – Siostra Maria od Krzyża – stanie się odtąd przyjaciółką i opiekunką osób w podeszłym wieku. To Święta dobra na starość i na każdy wiek.