Litania do Piety

Refleksja inspirowana dziełem Michała Anioła Buonarrotiego.

zdjęcie: www.google.grafika.pl

2013-06-24

Michał Anioł wyrzeźbił Pietę, mając zaledwie 25 lat… Jej autorstwo przypisywano innemu artyście. Nikt nie mógł uwierzyć, że młody człowiek  może być tak dojrzałym twórcą. Dlatego Pieta jest jedynym dziełem artysty, które opatrzył on swoim podpisem.

Klamra życia

Ostatnią rzeźbą, nad którą pracował Michał Anioł, jeszcze kilka dni przed śmiercią, była tzw. Pieta Rondanini (znajdująca się w muzeum na Zamku Sforzów w Mediolanie). Miał 89 lat; u schyłku życia przeżył głębokie nawrócenie. Nie zdążył swej ostatniej rzeźby wykończyć. Zapewne dlatego jest dziełem tak przejmującym w swojej surowości i prostocie. Stojące sylwetki Syna i Matki są niejako jednością, przenikają się,  podtrzymują nawzajem – nie wiadomo do końca, kto kogo wspiera. Dwie niezwykłe rzeźby – przedziwna klamra życia jednego z  największych geniuszy ludzkości.

Prolog

Maryjo – to Twój Syn. Dziecko nieoczekiwane i niepojęte, które przyjęłaś, pokochałaś, wychowałaś i któremu pozwoliłaś odejść. Najpierw  odeszło w świat – do tych, których ukochało ponad więź rodzinną. A potem odeszło definitywnie – jako człowiek. Skonało i teraz tulisz je w ramionach, jak pierwszego dnia. Jakże inna to pieszczota, jakże inne okoliczności… A jednak nieruchome, umęczone Ciało – kolejny miecz boleści – nie odebrało Ci skarbów Twojego życia. Wiary w obecność Ojca, nadziei wbrew nadziei, miłości silniejszej niż śmierć. Maryjo,  Matko cierpiących, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy!

Całkiem inna litania

Oto ja, matka niespokojna. Moje dziecko jest u progu życia. Martwię się o nie. Czy uda mi się dobrze je wychować? Czy nie przydarzy mu się coś złego? Czy będzie zdrowe i radosne? Czy świat będzie dla niego przyjazny? Czy będzie szczęśliwe i czy osiągnie zbawienie? Potrzebuję spokojnego powierzenia życia mojego dziecka Bożej Opatrzności. Maryjo, Matko wyruszających w życie, módl się za nami.

Oto ja, matka zatroskana. Moje dziecko cierpi, bo nie może znaleźć pięknej, wymarzonej miłości. Pokochało, ale nie wiem, czy gorące uczucie zostanie odwzajemnione tak jak pragnie, uszanowane, docenione, dopełnione odważną decyzją  i podjętą odpowiedzialnością. Lękam się o moje dziecko. O jego przyszłość i szczęście. Potrzebuję wiary w to, że miłość zawsze zwycięża. Maryjo, Matko odrzuconych, módl się za nami.

Oto ja, matka zasmucona. Moje dziecko nie żyje tak, jak nauczyłam je żyć. Podeptało matczyne rady, chciało być mądrzejsze. Żyje na własny  rachunek i nawet nie zauważa mojego cierpienia. Nie liczy się z Dekalogiem – nie jest on dla niego drogowskazem. Czasem tracę nadzieję, że to się zmieni. Nie widzę efektów mojej modlitwy i powoli przestaję wierzyć, że kiedyś je zobaczę. Potrzebuję wytrwałości w proszeniu. Maryjo, Matko grzeszników, módl się za nami.

Oto ja, matka zawiedziona. Moje dziecko wzgardziło powołaniem danym od Boga, przyjętym świadomie, wybranym z radością i  potwierdzonym przez Kościół. Bardzo cierpię. Chyba wolałabym widzieć moje dziecko bez życia, ale wierne do końca. Jak spojrzę w oczy innym ludziom? Jak okażę miłość mojemu dziecku – teraz, gdy tak bardzo zraniło mnie samą i tylu ludzi? Potrzebuję przygarnięcia w mojej duchowej boleści. Maryjo, Matko niewiernych, módl się za nami.

Oto ja, matka umęczona. Moje dziecko jest niepełnosprawne. Moje utrudzenie nie wynika tylko z fizycznego zmęczenia, lecz z bólu serca niemogącego cieszyć się normalnym rozwojem swego dziecka. Nie mogę uwolnić się od pytania „dlaczego”. Nie buntuję się już, ale nie umiem cieszyć się w pełni tym, co mam. Potrzebuję większej świadomości, że każde życie jest darem. Maryjo, Matko najsłabszych, módl się za nami.

Oto ja, matka zasmucona. Moje dziecko wzgardziło darem otrzymanym od Boga, odebrało sobie życie. Czyż może być większa boleść  macierzyńskiego serca. Żal, pytania, wyrzuty sumienia. Ale czasu nie można zawrócić. Myśl o własnej śmierci i wypełnieniu się nadziei na spotkanie w gronie zbawionych łagodzi nieco mój ból. Potrzebuję niezłomnego zaufania w Boże miłosierdzie. Maryjo, Matko samobójców, módl się za nami.

Oto ja, matka zabójczyni. Moje dziecko… zostało zgładzone moją macierzyńską ręką. Dzisiaj nie mogę w to uwierzyć. Ale to okrutny fakt, od którego nigdy nie ucieknę. Chcę, by mi wybaczyło. Chcę je kiedyś poznać i przycisnąć do serca. Chcę z nim wiecznie żyć. Potrzebuję daru pełnego przebaczenia. Maryjo, Matko zgładzonych, módl się za nami.

Oto ja, matka nieutulona. Moje dziecko umarło. Wróciło do Ciebie, a ja jak Rachel opłakująca swoje dzieci płaczę, bo go już nie ma. Nie wiem, jak mam teraz żyć. Czy odnajdę sens w tym, co się stało? Czy utulisz, Boże, mój ból i otrzesz moje łzy? Jestem osamotniona, chociaż tylu ludzi wokół mnie. Potrzebuję wiele ciepła i obecności, która pomogłaby zagoić się mojej ranie. Maryjo, Matko umarłych, módl się za nami.

Oto ja, matka niespełniona. Moje dziecko… żyje w moich marzeniach. Nie ma go i może nigdy nie będzie. Dramat bezdzietności rodzi poczucie bezsensu, bezwartościowości, smutku. Nie umiem nie porównywać się do innych kobiet. W czym są lepsze, w czym godniejsze ode mnie... Własnie teraz potrzebuję niezachwianej pewności, że w oczach Boga macierzyństwo duchowe może przewyższać to fizyczne. Maryjo, Matko bezdzietnych, módl się za nami.

Kojąca odpowiedź

Córko moja… Ja, Matka Siedmiu Boleści, lękająca się o życie Syna, drżąca na krzyżowej drodze, wpatrzona w zdjęte z krzyża ukochane, nieruchome Ciało, rozumiem… Żaden ból nie jest obcy mojemu Sercu, żadna łza i żaden krzyk. Sama – milczę, ale rozumiem, uwierz w to. Cierpię, a zarazem jest we mnie pokój – bo Syn jest przy mnie. Jego bezwład przypomina mi o powierzeniu się Ojcu bez reszty i o oczekiwaniu na poranek Zmartwychwstania. Chcę ci przekazać to, co czuję i w czym pokładam nadzieję. Z głębi mojego matczynego serca...

Twoje dziecko jest moim dzieckiem. Czyż możesz w to uwierzyć? Moja miłość nie zatrzymała się na moim Jedynaku. Jest jedyny, a jednocześnie jest Bratem innych. Dlatego tulę w ramionach nie tylko Jego. Podtrzymuję każde ludzkie dziecko Boga. Wpatruję się w nie z nie mniejszą miłością – bo jestem Matką o sercu szerokim jak świat. Twoje dziecko jest moim dzieckiem, naprawdę. Uwierz w to! Znajdź pokój serca, a będziesz szczęśliwa nawet w cierpieniu i poniesiesz w świat tę prawdę, że Bóg jest miłością i że Ja, Matka, jestem blisko. Zawsze.


Zobacz całą zawartość miesięcznika »

Z cyklu:, 2013-nr-07, Numer archiwalny, W cztery oczy, Miesięcznik, Autorzy tekstów, Salik Dobromiła

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024