Uczę się wolności

Teraz, mimo poczucia straty wiem, że to co się stało było darem od Boga.

zdjęcie: Junior Gomes

2013-07-26

Mam na imię Zygmunt i przebywam w Zakładzie Karnym w Brzegu. Piszę ten list, gdyż pragnę podzielić się swoim smutkiem z Czytelnikami „Apostolstwa Chorych”, które otrzymuję od 2007 r., od kiedy zamówiłem je dla mojej chorej Mamy. Mama przeżyła udar mózgu i zawał serca. Miała zwyrodnienie kręgosłupa i problemy z dyskiem. Cierpiała także na wiele innych chorób. W lutym bieżącego roku Dobry Bóg postanowił powołać Ją do Siebie. Mama ponownie doznała udaru. Tym razem objął on całą lewa stronę, wraz z mózgiem. Żałuję, że nie będę się już mógł zaopiekować Mamą po wyjściu na wolność. Bardzo przeżywam Jej brak.

Do więzienia trafiłem 10 lat temu z powodu alkoholu. Za rok wyjdę na wolność. Będę wolny i z Jezusem w sercu. W Zakładzie Karnym poddałem się rozmaitym programom readaptacji społecznej. Między innymi uczyłem się, jak radzić sobie ze stresem i rozwiązywać konflikty, jak poradzić sobie z chorobą alkoholową. Od 2005 r. uczęszczam na spotkania Anonimowych Alkoholików; jestem nawet liderem grupy. Regularnie uczestniczę we Mszach Świętych. Ukończyłem także Kurs Biblijny, który znaczy dla mnie bardzo wiele.

Teraz jestem innym człowiekiem. Program penitencjarny Zakładu Karnego nie ma już dla mnie żadnych propozycji, gdyż, jak twierdzi mój psycholog, wszystkie wykorzystałem. Podjąłem więc nowe wyzwanie i z sukcesem zaangażowałem się w pracę działającego w Zakładzie Karnym Koła Teatralnego. Podjęliśmy tematykę relacji między ojcem a synem, a ściślej mówiąc temat powrotu syna marnotrawnego – oczywiście w wersji współczesnej. Zarówno skazanym jak i odwiedzającym ich gościom, Dyrektorowi wiezienia, pracownikom administracji oraz Księdzu Kapelanowi przedstawienie bardzo się podobało.

Przekonałem się, że mimo śmierci Mamy, dzięki modlitwie, nie jestem sam. W zakładzie karnym pracuje Pan Krzysztof, który w moim imieniu poprosił Księdza na wolności o odprawienie Mszy świętej za duszę mojej śp. Mamy. Tak się też złożyło, że w lutym nasz Zakład odwiedził Ksiądz Biskup z Opola, który w intencji mojej Mamy odprawił Mszę świętą w kaplicy więziennej. Utrzymuję kontakt z siostrami zakonnymi od św. Józefa i z siostrami Elżbietankami, więc także one modliły się za moją Mamusię. Wiem, że z tego miejsca, w którym teraz jestem zrobiłem wszystko, co mogłem. Teraz zostaje mi już tylko modlitwa. Wiem, że Bóg nigdy mnie nie opuścił. Wierzę, że i moja kochana Mama Stanisława, widząc, że jej nie zawiodłem, raduje się w niebie.

Drodzy Przyjaciele! Teraz mimo poczucia straty wiem, że to, co się stało było darem od Boga. Tak wiele obcych ludzi modliło się za moją Mamę i to w tak wielu różnych miejscach Polski! Dziękuję Panu Bogu za tych ludzi i polecam ich Bożej opiece.

Dziś, mimo iż nadal jestem skazańcem osadzonym w Zakładzie Karnym, wartości chrześcijańskie są dla mnie bardzo ważne. I choć niektórzy śmieją się ze mnie, nauczyłem się przyjmować to z pokorą, wybaczać i modlić się za tych ludzi.

Moje modlitwy m.in. do Jana Pawła II, zanoszę w intencji papieża Franciszka a także w intencji przyjaciół i wrogów. Wszystkich zachęcam do modlitwy i proszę: zaufajcie Jezusowi. Jezus wyzwala od wszelkiego smutku. Kończąc, życzę wszystkim Chorym, aby Dobry Bóg obdarzył ich łaską zdrowia i swoim błogosławieństwem.

Jeśli ktoś pragnąłby do mnie napisać, proszę to uczynić pisząc na adres Sekretariatu Apostolstwa Chorych, które zobowiązało się przekazywać mi listy napisane do mnie. Pod adresem Apostolstwa Chorych proszę umieścić dopisek: „dla Zygmunta H.”,

 

Zygmunt H.

Twórczość czytelników

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024