Macierzyństwo doskonałe
Każda matka poświęca wiele swoim dzieciom. Chiara Petrillo-Corbella poświęciła dla nich całe swoje życie.
2013-08-21
Macierzyństwo jest czymś niezwykłym i wspaniałym. Uczucia towarzyszące kobiecie, która dowiaduje się, że w jej łonie rozwija się dziecko są nie do opisania. A co się dzieje w jej sercu kiedy dowiaduje się ona, że jej ukochany potomek jest nieuleczalnie chory i umrze zaraz po urodzeniu? Co kiedy z następnym dzieckiem jest podobnie? A w przypadku kiedy matka dowiaduje się, że sama jest śmiertelnie chora, a jej terapia mogłaby zaszkodzić wzrastającemu maleństwu?
Wydaje się, że powyższe przykłady są koszmarem, niemożliwym do przytrafienia się jednej osobie. A jednak tego wszystkiego doświadczyła, nazywana kolejną Joanną Berettą-Mollą, Chiara Petrillo-Corbella. Kiedy brała ślub nic nie wskazywało na to, że młodzi małżonkowie zostaną tak bardzo doświadczeni. Tym bardziej nic nie zapowiadało, że mimo tak wielkich cierpień będą oni szczęśliwi.
Chiara i Enrico pobrali się w 2008 roku. Niedługo po tym wspaniałym wydarzeniu poczęło się ich pierwsze dziecko – dziewczynka. Niestety bardzo szybko okazało się, że cierpi ona na bezmózgowie. Można tylko przypuszczać jakim szokiem była ta informacja dla młodych małżonków. Sytuację dodatkowo pogarszał fakt, że lekarze namawiali rodziców do aborcji dziecka. Oni jednak nie zgodzili się na to. Ich córeczka, Maria Grazia Laetizia, przyszła na świat, na którym żyła przez pół godziny. Rodzice zadbali o to, aby otrzymała Chrzest Święty.
Po kilku miesiącach Chiara znów spodziewała się dziecka. I tym razem okazało się, że jest ono śmiertelnie chore. Chłopczyk nie miał wykształconych nóżek oraz jelit. Rodzice nie pozwolili jednak go zabić. Mały Dawid zmarł kilka godzin po porodzie.
Mogłoby się wydawać, że limit nieszczęść, które spadły na małżonków został już wyczerpany. Gdy Chiara zaszła w trzecią ciążę nic nie zapowiadało komplikacji. Dziecko rozwijało się prawidłowo. Niestety w 5 miesiącu ciąży okazało się, że tym razem chora jest sama Chiara. Ranka na języku okazała się bardzo złośliwym nowotworem. Jej leczenie powinno rozpocząć się natychmiast. Matka postanowiła jednak poczekać z jego rozpoczęciem do rozwiązania, ponieważ nie chciała zaszkodzić rozwijającemu się maleństwu. Dzięki temu Francesco przyszedł na świat 30 maja 2011 roku zupełnie zdrowy. Po jego urodzeniu Chiara natychmiast podjęła leczenie. Mimo zastosowania chemio- i radioterapii nastąpiły przerzuty i nie dało się opanować choroby. Młoda matka odeszła 13 czerwca 2012 roku.
Mimo tak wielu nieszczęść małżonkowie pozostali szczęśliwi. Chiara nigdy nie żałowała swojej decyzji o wstrzymaniu leczenia w imię ratowania zdrowia swojego dziecka. Umierała z uśmiechem na ustach poświęcając wszystko Bogu, którego ona i jej mąż kochali najbardziej na świecie. Enrico i Chiara wspólnie nieśli krzyż cierpienia. Przed śmiercią 28-letnia matka napisała list do swojego syna: „Francesco, idę do nieba zająć się Marią i Dawidem, a ty zostaniesz z tatą. Tam będę się za was modlić. Pan Bóg od zawsze chciał, żebyś żył, i On sam wskaże ci drogę, jeśli otworzysz przed nim swoje serce. Zaufaj Mu, bo naprawdę warto. Chiara, twoja mama”.
Nic dziwnego, że Chiara Petrillo-Corbella umarła w opinii świętości. Na jej pogrzeb przybyły tłumy. Uroczystość miała radosny charakter. Śpiewy, które ją uświetniały skomponował sam Enrico, a syn młodych małżonków, Francesco, wesoło biegał pomiędzy ławkami. Tak piękne życie nie mogło się zakończyć w inny sposób.