Nauka latania
Wymagania, które stawia Jezus, wydają się być karkołomne. Czy faktycznie mam schodzić wszystkim z drogi, przymykać oko na zadawaną mi krzywdę i nie chcieć nawet tego, co mi się słusznie należy? Czy Jezus naprawdę chce mieć wśród Swoich uczniów takiego nieudacznika?
2013-09-12
I Rok czytań
Łk 6, 27-38
Mój kolega Paweł jest pasjonatem lotnictwa. Od najmłodszych lat skleja modele szybowców, myśliwców i Airbusów. Ostatnio zabrał się nawet za model osławionego Dreamlinera. Nieraz opowiadał, ile godzin potrafi spędzić w Muzeum Lotnictwa albo jak wiele wysiłku i czasu musiał włożyć w zdobycie licencji pilota. Mimo wielu przeszkód – dzięki cierpliwej wytrwałości – udało mu się w końcu osiągnąć wyznaczony cel…
Kochaj nieprzyjaciół, nie osądzaj, nadstawiaj policzek do bicia, nie czekaj na zwrot długu, wybaczaj… Czytając te słowa, myślę sobie: Dobry Boże, dla kogo właściwie jest ta Ewangelia?
Po chwili dochodzę do przekonania, że to Ewangelia dla każdego ucznia Jezusa. To Ewangelia dla mnie. Przyznaję – w szkole Jezusa łatwo nie jest. Co więcej – czasem mam nawet wrażenie, że kroczenie za Nim jest tak trudne, jak nauka latania.
Wymagania, które stawia Jezus, wydają się być karkołomne. Czy faktycznie mam schodzić wszystkim z drogi, przymykać oko na zadawaną mi krzywdę i nie chcieć nawet tego, co mi się słusznie należy? Czy Jezus naprawdę chce mieć wśród Swoich uczniów takiego nieudacznika?
Ze słów czytanej dzisiaj Ewangelii płynie dla mnie jasna nauka. Uczeń Jezusa to ktoś, kto zna swoją wartość. To ktoś, kto potrafi dokonywać wyboru nie tylko między dobrem a złem, ale także między dobrem a dobrem większym. To wreszcie ktoś, kto ma przed oczami ten najważniejszy Cel i jemu potrafi podporządkować resztę. To tak, jak z rzeczonym lataniem. Nie wystarczy przecież tylko dobrze wystartować. Trzeba jeszcze zapanować nad maszyną w powietrzu, obrać odpowiedni kurs lotu i wylądować na właściwym lotnisku. To dla mnie całkowicie jasne, że trzeba wybierać te trudniejsze i niewygodne rozwiązania. One są drogą do pełni Miłości.
Proszę dzisiaj pokornie o siłę na czas, gdy zdecyduję się pójść trudną drogą. Gdy inni będą wykorzystywać moją dobroć, gdy odmierzą mi własną miarą, gdy spoliczkują moje dobre imię. Proszę o siłę, bym w takim momencie nie zawróciła z obranej drogi.
Jezus pragnie mojego szczęścia. Wiem to. Choć prowadzi mnie drogą, która nie jest tą najkrótszą i najbardziej bezpieczną, nie przestaję Mu wierzyć.