Niewidoma Matka Niewidomych

Cieszyła się z każdej wizyty w internacie, dyskretnie dotykała dłońmi głowy dziewczynek, a w zimne poranki lub wieczory sprawdzała, czy dzieci są ubrane wystarczająco ciepło.

zdjęcie: www.triuno.pl

2013-10-30

Myśląc o Mamie, w pierwszym odruchu serca najczęściej kierujemy swoje myśli do tej, która nas zrodziła. Myślimy jednak i o tych osobach, które zrodziły nas w sposób duchowy. Pragnę dziś przedstawić pewną wyjątkową matkę, którą kard. Stefan Wyszyński nazwał „Niewidomą Matką Niewidomych”. Jest nią Sługa Boża Elżbieta Róża Czacka, założycielka Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi znanego jako „Dzieło Lasek” i Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża.

Ciepła i wymagająca

Jaką matką była dla osób niewidomych, w czym przejawiała się jej miłość do nich? Jak wspominają sami niewidomi, Matka Czacka miała w sobie dużo ciepła. Często tuliła dzieci zalewające się łzami ze strachu przed kolejną operacją oczu, kiedy przychodziły do niej po błogosławieństwo i wsparcie modlitewne. Cieszyła się z każdej wizyty w internacie, dyskretnie dotykała dłońmi głowy dziewczynek, a w zimne poranki lub wieczory sprawdzała, czy dzieci są ubrane wystarczająco ciepło. Dorosłych wspierała swoim przykładem zaufania Panu Bogu w cierpieniu. Znając jednak z własnego doświadczenia wymagania, jakie stoją przed osobą niewidomą, była dla swych podopiecznych nie tylko matką czuwającą nad ich wychowaniem, lecz przede wszystkim matką na drodze wiary. Tę drogę przebyła kiedyś sama. Kiedy w wieku 22 lat utraciła wzrok, stanęła przed koniecznością rozpoczęcia życia „na nowo" – w fizycznej ciemności, lecz ze światłem wiary w sercu. W swoich późniejszych wypowiedziach podkreślała, że „żaden światopogląd filozoficzny i żaden oparty na nim humanitarny system pedagogiczny nie dostarczy wytłumaczenia problemu cierpienia, gdyż jedynie znajduje ono rozwiązanie w nauce Chrystusowej”.

Siła z wiary

Czy było jej łatwo przyjąć krzyż i wszelkie konsekwencje własnej niepełnosprawności? Odpowiedzią niech będzie jedno zdanie, którym modliła się przez dłuższy czas: „Panie, niech za sprawą łaski stanie się możliwe to, co z natury wydaje mi się niemożliwością”.

Swoiste wyznanie wiary niewidoma Matka Elżbieta zawarła również w słowach: „Jedynie religia Krzyża i Zmartwychwstania daje wytłumaczenie sensu cierpienia, uczy świadomego i twórczego przyjęcia go i uczynienia z niego narzędzia zwycięstwa nad złem i nad samym cierpieniem. Tylko ona daje możność przyjęcia w prawdzie tych ograniczeń, które narzuca ślepota i tylko ona uczy przetwarzać je na wartość pozytywną”.

Róża Czacka rozpoczęła swoje dzieło z głębokiego przekonania o niezbywalnej roli wiary w cierpieniu. „Pragnęłam dać innym niewidomym szczęście wiary, której zawdzięczałam przyjęcie ślepoty z poddaniem się woli Bożej” – pisała. Parę lat później napisała równie ważne słowa: „Niewidomy bez wiary nigdy nie będzie pełnym człowiekiem, niewidomy wierzący dać może natomiast całą swoją miarę, w której wypowie się to, co najważniejsze i najwyższe w duszy ludzkiej. Tu jest teren, na którym kalectwo ślepoty, jeśli jest przyjęte do końca, przestaje być przeszkodą, a staje się dźwignią życia duchowego”.

Bóg jest blisko cierpienia

Jak kochająca i wymagająca matka, Elżbieta Czacka mówiła prawdę o cierpieniu, ale też wskazywała właściwy kierunek do jego pokonania, mówiąc: „Bywają w życiu niektórych ludzi wielkie katastrofy, które druzgoczą, łamią, rwą i przewracają wszystko. Nic już nie pozostaje z tego, co wiązało z życiem. Uderzenie jest tak mocne, że za jednym zamachem ogołaca człowieka ze wszystkiego. Prócz miażdżącego bólu, zdaje się, że już nic mu nie pozostaje. Bóg jest wtedy najbliżej. Szczęśliwy ten człowiek, jeżeli wśród bólu, wyzwolony ze wszystkiego, tylko Boga szuka i Jego znajdzie. Wtedy pozostaje tylko dusza i Bóg, Bóg i dusza. Wtedy wśród cierpienia i bólu zaczyna człowiek nowe życie, życie pełne radości i szczęścia wśród cierpień, bólu i łez. Bóg mu dał to szczęście, którego świat nie daje”. Te słowa o sensie cierpienia pochodzą z 1928 roku. Do ich napisania Matka Czacka dojrzewała przez 30 lat, które upłynęły od utraty przez nią wzroku.

Matka Elżbieta na głębokim fundamencie duchowym zasilanym modlitwą, podjęła jednocześnie konkretną realizację drogi wiary. „Chciałam podnieść niewidomych z poniewierki ku użytecznemu życiu przez pracę, zgodnie z postulatami nowoczesnej tyflologii (nauka o niewidomych)”. Podkreślała, że osoba niewidoma może dojść do pełni życia intelektualnego, moralnego i religijnego oraz może rozwijać się w pełni duchowo i społecznie. Nie negując cierpienia, starała się wydobywać wśród dzieci i młodzieży różne talenty ukazując, że są one darem Bożym oraz zapraszała do podjęcia obowiązku pomnażania ich w życiu osobistym i społecznym.

Na fundamencie wartości

Swoim „Dzieciom dużym i małym” – jak tytułowała niektóre listy do społeczności Lasek – stawiała wysokie wymagania, wzywając do wzięcia odpowiedzialności za wspólne dobro i do nie zaniedbywania indywidualnej drogi uświęcenia. Wychodziła z założenia, że osoba niewidoma, dobrze funkcjonująca w swoim miejscu pracy i zamieszkania, staje się apostołem. Pisała: „Niewidomy, który rozwinął do maksimum swoją osobowość ludzką, swoje dane przyrodzone i jest czynnym, a nawet przodującym w swojej dziedzinie członkiem społeczności, daje świadectwo mocy ducha nad przeszkodami natury czysto materialnej i tym sposobem, o ile jest apostołem, staje się bardziej niż każdy inny człowiek apostołem, przez sam swój triumf nad tym, co krępuje i więzi człowieka”.

Dlatego też była wymagająca, pragnąc swym podopiecznym dać dobre podstawy życia. Ucząc podstawowych zasad kultury, nie pozwalała na jakąkolwiek nieuczciwość. W Laskach dawała niewidomym szansę nauki zawodu, a dla zdolniejszych poszukiwała możliwości dalszego kształcenia, np. w zawodzie nauczyciela. Przede wszystkim jednak, poprzez katechezę, kładła fundament duchowy, wyjaśniając między innymi, jaką wartością jest przyjęcie braku wzroku i ofiarowanie tej niepełnosprawności za ludzi niewidomych duchowo – dalekich od Boga.

Przykład, który pociąga

Zagadnienie cierpienia duchowego czy fizycznego pozostaje tematem otwartym i nowym dla każdej osoby, która cierpi. Osoby niewidome w pełni zrewalidowane i żyjące wiarą, poprzez swoją siłę ducha wskazują prawdziwe źródło mocy w pokonywaniu trudności i niejako zapraszają nas wszystkich na drogę wiary. Może w ten sposób torują też drogę innym niepełnosprawnym, chorym, samotnym...

W rozmaitych i często trudnych doświadczeniach, niech Sługa Boża Matka Elżbieta Czacka staje się dla nas wszystkich matką, jak była nią i wciąż jest dla osób niewidomych, które otoczyła troską, dla Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, a także dla licznych osób świeckich pracujących w „Dziele Lasek” czy innych, których spotykała w swoim życiu. Świadectwo jej życia, wiary, modlitwy i przyjęcia cierpienia to przykład drogi zawierzenia kochającej matki, która uczy i napomina, troszcząc się zaś o swoje dzieci, dyskretnie czuwa i wstawia się za nimi u Pana Boga.


Zobacz zawartość całego numeru ►

Z cyklu:, 2013-nr-10, Numer archiwalny, Autorzy tekstów, Skarb historii, pozostali Autorzy

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024