Jezusowy terminarz
Zwykli ludzie. Prości rybacy. To właśnie ich zauważa i wzywa Jezus. Oni wszystko zostawiają i idą za Nim. Tak najkrócej można by opisać historię powołania Apostołów.
2014-01-13
II Rok czytań
Mk 1, 14-20
Czy jednak ci, których powołał Jezus naprawdę nie mieli żadnych wątpliwości, wybierając drogę pójścia za Mistrzem z Nazaretu? Czy rzeczywiście byli przekonani, że od tej chwili zamiast ryb wolą „łowić ludzi”? Czy naprawdę tak chętnie zostawili swoje dotychczasowe życie, opuszczając dla Jezusa najbliższych?
Oczywiście wierzę w każde słowo Ewangelii. Skoro jest napisane, że uczniowie „natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim” – z pewnością tak było. Niemniej jednak gdy czytam opisy powołania Apostołów, za każdym razem zastanawiam się, co wówczas czuli, co myśleli, czego mogli się obawiać?
Próbuję wyobrazić sobie samą siebie w podobnej sytuacji. Gdyby tak nagle Jezus stanął przede mną, zażądał zostawienia wszystkiego i zaprosił do radykalnego pójścia za Nim…
Muszę wykonać kilka pilnych telefonów. Muszę zrobić przelewy, bo terminy gonią. Mam umówione spotkanie, a po nim jeszcze pędzę na zakupy. Mój terminarz pęka w szwach i brakuje w nim miejsca na kolejne wpisy. Zaplanowanych kilka najbliższych tygodni bez możliwości renegocjacji terminów i godzin… Dokładnie tak wyglądałoby to moje „natychmiast”.
Jestem pewna, że powołani przez Jezusa uczniowie również mieli swoje „terminy”. Mieli obok siebie tych, których kochali, dobrze wykonywali swój zawód, wiedli spokojne życie. Czuli się bezpiecznie, bo wszystko, co ich otaczało było znajome. Każdy dzień podobny do drugiego. Wszystko zaplanowane i poukładane. I do tego poukładania przychodzi Jezus. Przychodzi i zaprasza do rozpoczęcia nowego życia – życia z Nim.
Jezus nie zażądał od uczniów, by przekreślili całe swoje dotychczasowe życie. Nie można przecież na zawołanie przestać kogoś kochać albo przestać lubić swoją pracę. Nie da się w jednej chwili zapomnieć, zostawić, odejść. Jezus dobrze o tym wie, bo zna ludzkie serce. Jezus zapraszając uczniów, by poszli za Nim, zaproponował im, by to wszystko, co do tej pory było dla nich ważne, zaczęli przeżywać i porządkować zgodnie z Jego planem i terminarzem. By pozwolili Mu stanąć w centrum swoich spraw i zajęć.
Tak właśnie rozumiem istotę zaproszenia: „Pójdź za Mną”. Jezus zaprasza mnie, bym szła za Nim z całym bogactwem miłości, dobroci i piękna, które w sobie noszę. On chce mnie także z moimi słabościami i przyjmuje moją grzeszność. On wie, że nie mogłabym być szczęśliwa, gdyby zabrakło obok mnie ukochanych ludzi i ulubionych zajęć. Jezus nigdy niczego mi nie odbiera, ale zawsze wszystko daje. Jezus niczego mnie nie pozbawia, ale na nowo porządkuje i układa.
Modlę się, bym zawsze potrafiła zgadzać się na „nowe porządki” Jezusa w moim życiu. Proszę Go, bym nie bała się Jego woli i chętnie zostawiała wszystko, co nie służy mojemu dobru. Proszę Go, bym zawsze w porę zdołała usłyszeć Jego zaproszenie: „Pójdź za Mną”.