Serce przy sercu
W słowach Jezusa z dzisiejszej Ewangelii również zdaje się pobrzmiewać przekonanie, że serce jest jednak ważniejsze od warg. Owszem, faryzeusze robią wiele, ale jest to działanie dla samego działania. Nie ma w nim dobra i współczucia – nie ma tego, co najważniejsze.
2024-02-06
Komentarz do fragmentu Ewangelii Mk 7, 1-13
V tydzień zwykły
Dobro jest bardziej wiarygodne w praktyce niż w teorii. Można o dobrych czynach wiele mówić, można je obmyślać i planować. Albo to kogoś przekona, albo nie. Ale miłość, która wyraża się w konkretnym działaniu, rzadko budzi wątpliwości, rzadko ktoś ją kwestionuje. Na miłość bowiem lepiej się patrzy niż się o niej słucha.
W słowach Jezusa z dzisiejszej Ewangelii również zdaje się pobrzmiewać przekonanie, że serce jest jednak ważniejsze od warg. Kiedy Jezus spotyka się z faryzeuszami, zwraca im uwagę, że ich czyny pozbawione są miłości. Zarzuca im, że samo przestrzeganie przepisów Prawa jest dla nich ważniejsze niż praktykowanie miłości bliźniego. Owszem, faryzeusze robią wiele, ale jest to działanie dla samego działania. Nie ma w nim dobra i współczucia – nie ma tego, co najważniejsze.
Sama muszę uważać, by nie zatracić się w działaniu pozbawionym miłości. Nie chodzi przecież o to, żeby wypracować kilkaset procent normy. Robić, robić…i dalej robić. Muszę się starać, by każde moje działanie prawdziwie przeniknięte było miłością. Nie o statystyki tutaj chodzi. Miłość nie zna żadnych rankingów i nie bierze udziału w żadnych zawodach. Miłość chodzi swoimi drogami.
Moje działanie będzie pełne miłości jeśli – jak pisze Ewangelista Marek – nie tylko wargami, ale przede wszystkim sercem będę blisko Boga. Ta bliskość Boga jest gwarancją autentyczności każdego ludzkiego kochania. Trwając prawdziwie w Bożej obecności nie sposób niczego udawać, zwłaszcza miłości. Czerpiąc z żywej obecności Boga, nie można już nie kochać.
Dlatego wciąż zachwyca mnie styl życia, który wyraża się w cichym praktykowaniu miłości. Życie takim stylem zaczyna się od trwania u stóp Jezusa, od napełniania się Jego bliskością. Kiedy sercem jest się przy Bogu, tym samym sercem pragnie się także być przy człowieku. Nie mam co do tego wątpliwości. To pokazuje i tego uczy Jezus w swojej szkole miłości. On sam najpierw się modlił, dbał o więź z Ojcem, a dopiero potem szedł do tłumów. Muszę więc pilnować najpierw mojej osobistej relacji z Jezusem. Tylko wówczas będę miała siłę, by dbać także o pełne miłości relacje z ludźmi. Zawsze w tej kolejności. Bo to Bóg i Jego miłość są początkiem wszystkiego.