Nie pouczaj Pana Boga swego

Tak chyba mogłoby brzmieć jedenaste przykazanie. I to w każdych czasach, w stosunku do każdego człowieka.

zdjęcie: canstockphoto.pl

2014-02-20

II rok czytań
Mk 8,27-33


„Nie pouczaj Pana Boga swego” – tak chyba mogłoby brzmieć jedenaste przykazanie. I to w każdych czasach, w stosunku do każdego człowieka.

Pamiętam jak nieraz, zwłaszcza gdy wchodziłam w trudny wiek dojrzewania, moja mama pytała: „Pozjadałaś wszystkie rozumy?” Stawiała mi to pytanie, kiedy próbowałam jej zdaniu i życiowej mądrości przeciwstawić swoje „widzimisię” i według niego postępować.

Niestety, z wiekiem wcale nie zmądrzałam. Ileż razy wydaje mi się i dziś, że wiem lepiej, co dla mnie dobre, a potem za to przekonanie przychodzi mi słono zapłacić? Ile razy „gorszy” mnie trudna i radykalna prawda Ewangelii i zamiast niej wybieram rozmaite, za to wygodniejsze, „półprawdy” czy „ćwierćprawdy”. I niestety, nie jestem w tym osamotniona. No bo przyznajmy, jak często mamy tak zwane „swoje zdanie” na temat Bożych i kościelnych przykazań, nie mówiąc już o takich czy innych krokach i rozwiązaniach podejmowanych przez Kościół? A przecież to „swoje zdanie” przeciwstawiamy wielowiekowej mądrości i doświadczeniu!

Jezus, gdy dotarły do Niego błędne opinie, jakie wyrobili sobie o Nim ludzie, zapragnął dowiedzieć się za kogo uważają go ci, którym pozwolił poznać się najlepiej. Kiedy Piotr udziela odpowiedzi, która brzmi jak Credo, wydaje nam się, że tak właśnie jest:, że ci umiłowani, którzy dzielili z Nim życie, doświadczali Jego bliskości, słuchali Jego nauk, widzieli Jego cuda – naprawdę dobrze Go poznali. A jeśli nawet nie poznali Go do końca, to na mocy objawienia potrafią udzielić poprawnej odpowiedzi: „Ty jesteś Mesjaszem”.

I kiedy już zaczynamy być z Piotra dumni, ten nagle robi coś, czym prowokuje Chrystusa do jednej z gwałtowniejszych reakcji, jakich jesteśmy świadkami na kartach Ewangelii. Bo kiedy „Piotr wziąwszy Go na bok, zaczął Go upominać”, Jezus „obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: „Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie”.   

Może serce Piotra nie było jeszcze gotowe na przyjęcie trudnej prawdy? A może wystraszył się konsekwencji, ludzkich opinii, pełnego przeciwności życia i… krzyża?  Bo ten, kto decyduje się naśladować Chrystusa, musi kroczyć Jego ścieżkami. Jeśli więc pragnę zmartwychwstania do życia wiecznego, muszę się również zgodzić na przedostatni przystanek: cierpienie i śmierć. Naucz mnie Panie codziennie potwierdzać swoje Credo i swoje „tak".

Dajmund Danuta, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024