Historia pewnej kruszyny
Miłość nie czyni krzywdy. Miłość jest troskliwa i delikatna. Bóg przygarnia mnie i zabezpiecza mój los. Jestem najcenniejszą kruszyną w Jego dłoniach.
2014-03-01
II Rok czytań
Mk 10, 13-16
Ewangeliczna scena, kiedy Jezus przyjmuje, przytula i błogosławi dzieci, jest chyba jedną z tych najbardziej rozczulających w całym Piśmie Świętym. Oczami wyobraźni widzę, jak małe szkraby otaczają Jezusa, ciągną Go za płaszcz i wdrapują się na Jego kolana. Widząc to, Uczniowie protestują, troszcząc się zapewne o należyty odpoczynek dla Mistrza. Pan Jezus jednak robi swoje i nie przestaje okazywać maluchom czułości.
To niesamowite doświadczenie, móc poczuć się przed Bogiem jak dziecko. On jest Tym, który przygarnia, przytula i podnosi. Pozwolić sobie na bycie dzieckiem przed Bogiem, to zgodzić się na całkowitą zależność od Jego łaski. To pozwolić się kochać Komuś, kto jest potężny, wielki i święty. Ale czy ów potężny Bóg może kochać mnie – małe dziecko – nie robiąc mi przy tym żadnej krzywdy? Jakim cudem kruszyna mojego życia ma ocaleć wobec Jego potęgi? Czy Bóg w ogóle jest w stanie dostrzec takie maleństwo jak ja?
Spokojnie. Miłość nie czyni krzywdy. Miłość jest troskliwa i delikatna. Bóg przygarnia mnie i zabezpiecza mój los. Jestem najcenniejszą kruszyną w Jego dłoniach. On nie pozwoli, by spotkało mnie coś złego. By jednak doświadczyć tej miłości muszę… pozwolić się kochać. Muszę przyjść do Jezusa, jak dzieci z dzisiejszej Ewangelii. Muszę przyjść nawet jeśli komuś nie będzie to na rękę albo gdy ktoś zechce mi w tym przeszkodzić. To jedyny warunek, jaki muszę spełnić. Przyjść do Jezusa.
Dla Jezusa najcenniejsze i największe jest to, co w oczach świata niewiele znaczy. To co małe, On stawia za wzór. Tym najmniejszym On oddaje w posiadanie Boże Królestwo.
Chcę zatem Panie Jezu być tą najmniejszą kruszyną. Chcę, byś wziął mnie w Swoje dłonie i zamknął w czułym uścisku. Chcę poczuć ciepło Twojego oddechu na moim policzku i delikatność dotyku na moim ramieniu. Chcę usiąść u Ciebie wygodnie. Chcę się rozgościć i zostać. Chcę pozwolić, byś mnie kochał. Chcę pozwolić, byś był blisko. Chcę i potrzebuję Twojej obecności. Chcę, by spotkały się nasze oczy i nasze dłonie. Chcę, by spotkały się nasze serca. Twoje wielkie i moje małe. Chcę Panie Jezu tylko tego jednego – być dzieckiem, które już nie musi się bać.