Zrzućmy maski

Nasze maski bywają coraz bardziej wymyślne i w coraz doskonalszy sposób imitują twarze, które się pod nimi kryją.

zdjęcie: flickr.com

2014-03-12

II Rok czytań
Łk 11,29-32

Jezus, korzystając z okazji, że liczba otaczających Go słuchaczy znacznie się zwiększyła, postanawia przemówić do ich sumień. Nie próbuje zjednać sobie ludzi miłymi słówkami  – przeciwnie:  to co ma im do powiedzenia zabrzmi niezwykle surowo. Jezus nazywa ich bowiem „plemieniem przewrotnym”, które nieustannie żąda znaków, a równocześnie nie próbuje odczytać tych, które przecież nieustannie otrzymuje. W przeciwieństwie do mieszkańców pogańskiej Niniwy, nie robi także nic, by spojrzeć w prawdzie na swoje życie i odmienić je.

To bardzo poważne oskarżenie. Bo w gruncie rzeczy przewrotność to nic innego, jak maskowane zło oraz jedna z najbardziej niegodziwych i perfidnych odmian kłamstwa. To zaprzeczenie prawdzie. Nie łudźmy się. My równie często, jak słuchacze Jezusa, zasługujemy na to określenie, i to zarówno w skali osobistej jak i społecznej. Co gorsza: nasze maski bywają coraz bardziej wymyślne i w coraz doskonalszy sposób imitują twarze, które się pod nimi kryją. Ile to już pomników na przestrzeni ostatnich wieków wystawiono katom, nazywając ich bohaterami? Ileż razy w imię rzekomej sprawiedliwości krzywdzono i czyniono niesprawiedliwość? Ile razy dobru kneblowano usta, a gloryfikowano zło, prawdę nazywano fałszem, zaś grzech przedstawiano, jako oznakę postępu, a nawet cnotę. Jakże często zabójstwo nazywamy aborcją lub eutanazją, związki homoseksualne – „błogosławieństwem”, a w imię tzw. postępu demoralizujemy dzieci. Już tylko to stawia nasze pokolenie po stronie adresatów słów Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii. I to wszystko nie zdarzyło się w zamierzchłej przeszłości. To dzieje się na naszych oczach, często za naszym niemym przyzwoleniem!

Do tego wszystkiego ciągle oczekujemy znaku… dając w ten sposób kolejny dowód naszej niewiary lub wiary tak słabej i niedoskonałej, że daleko jej nawet do ziarnka gorczycy. Jak ślepcy nie widzimy, iż ostateczny znak dany nam został w Osobie Chrystusa, Który z miłości do człowieka pozwolił się ukrzyżować. A może tylko udajemy, że nie widzimy, może tak nam jest wygodniej? Zamiast odpowiedzieć na tę miłość Boga, przeglądamy gorączkowo nagłówki mniej lub bardziej wiarygodnych środków masowego przekazu i zachłystujemy się raz po raz jakimś spektakularnym wydarzeniem ocierającym się o „cudowność”. Nie dostrzegamy w ten sposób wielu drobnych znaków, których Pan nie skąpi nam każdego dnia – zbyt leniwi i… przewrotni właśnie – by usłyszeć w nich głos Boga skierowany bezpośrednio do nas – do mnie i do Ciebie – by usłyszeć Jego wezwanie do nawrócenia.

Dajmund Danuta, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024