Z Bożej dłoni
Myślę sobie, że mało kto – w tym także ja – potrafi uwierzyć w „nadmierną” łaskawość Pana Boga i Jego nieograniczone możliwości.
2014-03-13
II Rok czytań
Mt 7, 7-12
Jest takie piękne opowiadanie o tym, jak Donato Bramante, ukończywszy plany bazyliki św. Piotra, wręczył je synowi i wysłał go do papieża. Papież Juliusz II tak bardzo zachwycił się otrzymanym projektem, że otworzył podręczną szkatułkę i kazał chłopcu zaczerpnąć, ile tylko zechce. Chłopiec niewiele się namyślając, odpowiedział: „Zaczerpnij sam, Ojcze Święty, twoja dłoń jest większa”.
Scena ta jest pięknym komentarzem do słów dzisiejszej Ewangelii. Jezus zachęca dzisiaj: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącenu otworzą (…)
Słowa Jezusa podpowiadają nam, że kiedy Boga Ojca o coś ufnie i usilnie prosimy, to tak, jakbyśmy „dawali Mu szansę”. Wiedząc o Jego Miłości do nas i o licznych darach, które On dla nas przygotował, po prostu prosimy i w ten sposób otwieramy obie nasze dłonie na Jego dary i skarby. Myślę sobie jednak, że mało kto – w tym także ja – potrafi uwierzyć w „nadmierną” łaskawość Pana Boga i Jego nieograniczone możliwości. Mało kto daje się przekonać, że dłoń Boga ma większą pojemność, a Jego ręka jest naprawdę szczodra.
Św. Ignacy Loyola mawiał, że „Bóg jest bardziej skory do dawania niż my do brania”. Skoro tak, to powinnam znacznie częściej wyciągać obie swoje dłonie i mówić do Boga: „Zaczerpnij sam, Ojcze, Twoja dłoń jest większa. Daj mi, ile chcesz. I wtedy, kiedy Ty chcesz”.
Wiem, że warto bezgranicznie ufać Ojcu w Niebie. I lepiej zostawić Mu wolną rękę. Ja mam prosić. Tylko tyle. Prosić wytrwale, prosić o wiele, jednak zawsze z dopowiedzeniem: Bądź wola Twoja. Ale nie jest mi łatwo modlić się w tak głębokim zawierzeniu. Zawsze istnieje pokusa, by się jakoś zabezpieczyć. Trudno mi wyzbyć się własnej woli, by z ochotą zgodzić się na Jego. Wciąż jednak mozolnie, pacierz za pacierzem, próbuję powtarzać z wiarą: Ty Swoją Boską dłonią daj tyle, ile uważasz i to, co uważasz za dobre dla mnie i dla Królestwa Twojego, które teraz właśnie na nowo się zaczyna. Dawaj mi też zawsze obficie, ale w czasie, o którym Ty wiesz, że jest najodpowiedniejszy.
Słowa dzisiejszej Ewangelii są dla mnie legitymacją Bożej hojności i szczodrości. Są gwarantem, że z Jego strony czeka mnie tylko dobro. Dają pewność, że jestem bezpieczna.