Niech się tak stanie

Ta historia mogłaby się wydarzyć wszędzie. Także na waszym osiedlu, w moim mieście, w waszej wiosce, w mojej parafii.

zdjęcie: wallpapercasa.com

2014-03-14

II Rok czytań
Mt 5,20-26

Pewien proboszcz był bardzo dumny ze swoich parafian. To tacy pobożni ludzie! Kościół zwykle pękał w szwach, i to nie tylko na niedzielnej Mszy, a do Komunii nie przystępowały chyba tylko małe dzieci i obłożnie chorzy, którym już wcześniej zdążył zanieść Pana Jezusa. No i jak tu wierzyć statystykom, które straszą pustkami w kościołach!? Może gdzieś tam, w innym kraju, w innej diecezji… ale nie tu, nie u niego, proboszcza, który od 25 lat dba, aby na tym poletku Pana Boga wszystko było jak należy.  Owszem coś niecoś można by jeszcze poprawić ale, od czego jest Wielki Post? Więc utartym zwyczajem, w którąś niedzielę, zaprosił jednego ze swych współbraci w kapłaństwie z homilią, która miała zainaugurować wielkopostne rekolekcje. Był pewien, że jak zwykle nie będzie się musiał wstydzić za swoich parafian, a kto wie, może i do biskupa dotrze, jak wspaniale wychował swoją małą trzódkę. Tego, co się miało wydarzyć, stary proboszcz naprawdę się nie spodziewał.

Rekolekcjonista głosił swą płomienną homilię inspirowaną słowami dzisiejszej Ewangelii. Ludzie słuchali z należytym skupieniem, ten i ów pokiwał ze zrozumieniem głową, ale większość z życzliwą pobłażliwością tylko spoglądała w stronę rekolekcjonisty: Przecież oni to wszystko wiedzą, tyle że to akurat ich nie dotyczy, po co więc straszy ich piekłem?  Niektórzy zaczęli już dyskretnie przeszukiwać swoją portmonetkę, przeczuwając, że za chwilę homilia się skończy. Kaznodzieja tymczasem jeszcze raz sięgnął do Biblii i przeczytał: „Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i ofiaruj dar swój”. Skończył czytać i na chwilę umilkł. „Amen” – powiedzieli zgodnym chórem. „Macie rację – potwierdził kapłan – Amen. Niech się tak stanie. A więc idźcie i pogódźcie się: z dziećmi, z mężem, z żoną, z teściową, z zięciem, z sąsiadką… a potem wróćcie. A ja tu na was poczekam”. Stary proboszcz, nieco zaniepokojony, wychylił głowę z konfesjonału. W kościele zaległa cisza. Potem zobaczył, jak jego parafianie, jeden po drugim, powoli opuszczają swoje miejsca w ławkach. W końcu w świątyni pozostali tylko oni dwaj: rekolekcjonista i proboszcz. No i tysiące pracowitych korników w starych ławkach.  Mijały minuty, kwadranse, godziny. Tej niedzieli już nikt nie pojawił się w kościele a stary proboszcz pierwszy raz musiał przełknąć łzy wstydu.

Nie pamiętam już, czy ta historia, którą mi ktoś kiedyś opowiedział, wydarzyła się naprawdę, czy też jest wytworem wyobraźni jakiegoś literata, ale to chyba nie ma większego znaczenia. Bo przecież mogłaby się wydarzyć wszędzie. Także na Twoim osiedlu, w Twojej wiosce, w moim mieście, w mojej parafii.

Krzywda i pojednanie. Tak łatwo o tę pierwszą, gdy tymczasem ta druga wymaga tyle wysiłku! Ta pierwsza rodzi wojny, łzy i cierpienie. Pojednanie - owoc skruchy i przebaczenia – rodzi miłość.

Panie, udziel mi Swojej mocy i otwórz moje serce zapiekłe od uraz, a moje usta naucz na nowo wypowiadać te dwa bliźniacze słowa: przepraszam i przebaczam. Bo póki jesteśmy w drodze możemy nimi odmienić swoje życie, a nawet przyszłość świata.

Dajmund Danuta, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024