Pusty dzban
Panie, stoję dziś przed Tobą ze swoim „pustym dzbanem” w nadziei, że nadasz sens mojemu życiu i zaspokoisz moje pragnienie „wody żywej”.
2014-03-23
Rok A
J 4,5–42
Przeżywamy Wielki Post. To czas, który ma nas skłonić do refleksji nad swoją duchową kondycją, sposobami zmiany tego, co wymaga zmiany, bądź odrzucenia tego, co szkodzi naszym relacjom z Bogiem, by w końcu, z oczyszczonym sercem, poprzez świadectwo własnego życia włączyć się w dzieło szerzenia dobrej nowiny o zbawieniu.
Niespodziewane wskazówki przynosi nam dzisiejsza Ewangelia, opisująca pewne niezwykłe spotkanie: „Jezus przybył do miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które Jakub dał synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła tam kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody”. Pewnie codziennie przychodziła w to miejsce, jednak tym razem miało być zupełnie inaczej. Przyszła po zwykłą wodę, ale tego dnia jej dzban pozostał pusty. Dlaczego? Co się stało? Woda wprawdzie całkiem zwyczajna, ale przecież bez wody nie da się żyć! Nie przeżyje bez niej żadna roślina. Nie przeżyje bez wody człowiek, ani słoń, ani nawet bakteria. Ale wbrew pozorom, tego dnia kobieta miała wyjątkowe szczęście. Przy studni spotkała bowiem niezwykłego Człowieka, a to spotkanie całkowicie przewartościowało jej życie. Tak dalece, że ostatecznie poprosiła Jezusa oferującego jej inną wodę od tej, po którą przyszła: „Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać”. A potem „zostawiła swój dzban i odeszła do miasta”.
Ewangelista zapisał: „siedział sobie przy studni”, a ja mam wrażenie, że Jezus czekał tam na ową samarytańską kobietę, tak jak zawsze czeka na każdego z nas, byśmy przybyli do Niego z „pustym dzbanem” swojego życia. Czeka gotowy, by zmienić serce człowieka w „źródło wody żywej”, po której już nie będziemy pragnąć. Samarytanka to zrozumiała, choć wcześniej myślała innymi kategoriami, a nawet zdawała się bronić pustki swego „dzbanu”. Przełomowym momentem okazała się dla niej chwila, kiedy stanęła w prawdzie, oko w oko ze swoją niedoskonałością, ze swoim grzechem. Ta chwila ją oczyściła. Przed Jezusem nie mogła i już nie chciała niczego ukrywać, a prawda, którą o sobie poznała, pozwoliła jej rozpoznać w Nim swojego Zbawiciela: „…odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: «Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?»”.
Panie, i ja stoję dziś przed Tobą ze swoim „pustym dzbanem”, w nadziei, że nadasz sens mojemu życiu i pozwolisz zaspokoić moje pragnienie „wody żywej”. Uchroń mnie przed czerpaniem ze źródeł „wód zanieczyszczonych”, które mogą mi zaszkodzić, a nawet odebrać życie wieczne. Pomóż mi poznać lepiej swoją duszę i uzdolnij do szczerej skruchy, bym dzięki spotkaniu z Tobą otrzymała nowe życie i stała się głosicielką Prawdy i Nadziei wobec innych.