Ja Jestem
Na horyzoncie Golgoty majaczy już cień Chrystusowego krzyża, już słyszymy słowa: „Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem i że Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył.
2014-04-08
II Rok czytań
J 8,21-30
Dramat opisywanej w dzisiejszej w Ewangelii sceny to ten sam dramat, który rozgrywa się tu i teraz, na naszych oczach, niejako na naszym „podwórku”. Dramat niezrozumienia, dramat mówienia różnymi językami, dramat życia różnymi wartościami. Dramat nierozpoznania Boga.
Jezus mówi:
Ja odchodzę – wy będziecie mnie szukać,
gdzie idę – wy pójść nie możecie,
wy jesteście z niskości – Ja z wysoka,
wy jesteście z tego świata – Ja nie jestem z tego świata…
Wyznając faryzeuszom: „Ja jestem” Jezus określa samego Siebie, mówi im prawdę o własnej tożsamości, o swojej jedności z Ojcem, Który Go posłał. Oni tymczasem nadal uparcie i bezmyślnie pytają: „Kimże Ty jesteś”. Czyżby nie znali imienia Boga? Czyżby nie rozumieli, czym grozi takie zamknięcie się na prawdę objawioną? „Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Tak, jeżeli nie uwierzycie, że Ja jestem, pomrzecie w grzechach swoich” – ostrzega Jezus. Groźnie brzmią te słowa. Przypominają mi słowa, które kiedyś, podczas jednej ze swoich homilii, pragnąc skłonić nas do nawrócenia, wypowiedział papież Benedykt XVI: „Piekło istnieje dla tych, którzy odrzucają Boga”. Jeszcze nie jest za późno. Jezus kocha każdego człowieka i nawet dla tych, którzy Go odrzucają, nie pragnie wiecznej śmierci. Także faryzeuszów nie pozbawia szansy. Dlatego właśnie pada to słowo: „jeżeli”. Ono jest jak iskra nadziei, jak ostatnia szansa: „Tak, jeżeli nie uwierzycie, że Ja jestem…”.
Na horyzoncie Golgoty majaczy już cień Chrystusowego krzyża, już słyszymy słowa: „Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem i że Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył. A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną”.
To jest ta godzina, kiedy jeszcze możemy zawrócić ze ścieżek, wiodących nas ku śmierci. Bo choć każdy z nas będzie musiał przejść przez bramę śmierci, do nas należy decyzja, czy wybierzemy „śmierć w grzechach” czy przyjaźń z Jezusem. Jeszcze możemy otworzyć się na miłość Boga i odpowiedzieć na nią całym swoim sercem i całym swoim umysłem.