Ciężar zdrady
Zdrada. Najbardziej boli ta, która dopada znienacka, od strony przyjaciół, tych których darzymy największym zaufaniem i miłością.
2014-04-15
II Rok czytań
J 13,21-33.36-38
Jakaż to musiała być wieczerza! Atmosfera pełna dziwnego napięcia i oczekiwania, ale i przesycona miłością i czułością.
Wreszcie sami – Jezus i ci, których miłował, z którymi przez trzy lata przemierzał miasta i wsie, z którymi dzielił letni upał i wieczorne chłody, troski i radości. Ci, których uczył, co mają czynić i co mówić, gdy Jego już z nimi nie będzie. Wybrał ich wszystkich, kochał ich wszystkich. Znał ich wszystkich. Znał serce i zamiary każdego z nich. I dlatego, a także pomimo to, chciał w ten ostatni, wspólny wieczór być właśnie z nimi.
A oni? Czy rozumieli, że to pożegnanie? Że już wkrótce wszystko się rozstrzygnie? Że za sprawą Jezusa dokona się odkupienie świata? Pewnie nawet w takiej chwili i po tylu dniach z Chrystusem nie byli w stanie pojąć wszystkiego. Jakże dziwnie i niezrozumiale musiały brzmieć w ich uszach słowa Chrystusa: „Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim chwałą otoczony, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy”. Ale Jezus nie wymaga od nich zrozumienia. Wie, że jeszcze jest na to za wcześnie. Dlatego tylko mówi z czułością: „Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale jak to Żydom powiedziałem, tak i wam teraz mówię, dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie”. Jeszcze nie. Ale Jezus potrzebuje by tu z Nim byli. Tak zwyczajnie, po ludzku – jak przyjaciele. Także po to, by przekazać im słowa swego testamentu.I dlatego, by wypełniło się to, co musi się wypełnić…
Zdrada. Najbardziej boli ta, która dopada znienacka, od strony przyjaciół, tych których darzymy największym zaufaniem i miłością. Pozwolę sobie na stwierdzenie, że zdrada zawsze waży tyle samo i zawsze pozostanie zdradą. Zdrada Piotra wcale nie była mniejsza od zdrady Judasza. Obu ich Jezus powołał, obu kochał, obu powierzył odpowiedzialne zadania: Judaszowi pieczę nad trzosem z datkami dla ubogich, a Piotrowi pieczę nad przyszłym Kościołem. Obu do końca nazywał przyjaciółmi… Z pewnością różne były motywy ich zdrady. W przypadku Judasza wcale nie musiało chodzić o marne 30 srebrników. Być może chciał, aby jego Mistrz w końcu pokazał wszystkim Swoją moc, by zajął należne Sobie miejsce – już dziś, już teraz. Może swoją zdradą chciał to przyspieszyć? A Piotr? Przecież miał być Opoką, Skałą, a okazał się zwyczajnym tchórzem. Dopiero co, patrząc w kochające oczy Jezusa zapewniał z przekonaniem: „Życie moje oddam za Ciebie”. I usłyszał odpowiedź, która musiała wstrząsnąć jego poczuciem własnej wartości: „Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Kogut nie zapieje, aż ty trzy razy się Mnie wyprzesz”.
A inni? Gdzie będą, kiedy Jezusa osamotnionego powiodą od Annasza do Kajfasza? Gdzie będą, kiedy tłum każe Piłatowi uwolnić Barabasza a Jezusa ukrzyżować? Gdzie będą, kiedy nawet w twarz umierającego na krzyżu Mistrza ten i ów odważy się rzucać bluźniercze obelgi?
A my? Gdzie jesteśmy? Zdrada – mała czy duża – zawsze pozostanie zdradą. Niejedna jeszcze czeka nas próba. Ale Jezus wie, że jesteśmy słabi. On poniósł na krzyż także tę naszą słabość, także nasze zdrady i niewierności. On po to nazywa nas – jak swoich umiłowanych uczniów – przyjaciółmi i „dziećmi” – byśmy jak dziecko, przytulone do piersi swego ojca – potrafili wyszeptać ze skruchą: „Zgrzeszyłem, przebacz”.