Eksplozja cudów
Historia cudów, które utorowały wielkim Papieżom drogę do świętości.
2014-04-30
Niezbędnym elementem potrzebnym do wyniesienia Sługi Bożego na ołtarze jest cud dokonany za jego wstawiennictwem. Rzecz ma się inaczej jedynie w przypadku męczenników za wiarę, kiedy taki cud nie jest wymagany.
Santo subito razy dwa
Dwóch wielkich Papieży: Jana Pawła II i Jana XXIII łączy wiele faktów z ich życia i posługi. Jednym z ciekawszych wątków, który okazał się dla nich wspólny było i jest powszechne przekonanie o ich świętości. Obaj już w chwili swojego przejścia do Wieczności, cieszyli się czcią i żywym kultem, choć jeszcze nie potwierdzonym oficjalnie przez Kościół.
Wszyscy pamiętamy, gdy podczas uroczystości pogrzebowych Jana Pawła II tłum skandował Santo subito! (tzn. Święty natychmiast), wyrażając w ten sposób głęboką wiarę w świętość Papieża i dając wyraz przekonaniu, że Kościół jak najprędzej powinien potwierdzić ten fakt wyniesieniem Jana Pawła II na ołtarze. Już 13 maja 2005 roku ogłoszono decyzję Benedykta XVI, by w przypadku Jana Pawła II odstąpić od wymaganego przez przepisy kościelne okresu 5 lat od śmierci danej osoby i rozpocząć jego proces beatyfikacyjny. Oficjalne rozpoczęcie procesu w diecezji rzymskiej miało miejsce już 28 czerwca 2005 roku.
Również w przypadku Papieża Jana XXIII domagano się, by prędko ogłosić go świętym. W czasie obrad Soboru Watykańskiego II, już za pontyfikatu Pawła VI, niektórzy Ojcowie soborowi chcieli ogłosić Jana XXIII świętym przez aklamację, tak jak czyniono to pierwotnie. Uczynił to 33-letni wówczas biskup pomocniczy z Łodzi, Bohdan Bejze. Zabierając głos podczas obrad 30 października 1964 roku zaproponował, by Ojcowie beatyfikowali dopiero co zmarłego Papieża. W następnym tygodniu propozycję tę poparł Luigi Bettazzi, biskup pomocniczy Bolonii. Trzeba jednak wyjaśnić, że pierwszą osobą, która prosiła o beatyfikowanie Jana XXIII był postulator sprawy beatyfikacyjnej Piusa IX – ks. prałat Alberto Canestri. W liście zaadresowanym do sekretarza Jana XXIII, z datą 3 czerwca 1963 roku (dzień śmierci Papieża), ks. prałat pisał: „Chcę być pierwszą osobą, która zwraca się z prośbą o kanonizację naszego świętego”. W końcu Paweł VI zdecydował, że proces jego poprzednika zostanie przeprowadzony w normalnym trybie. Jak się okazało była to decyzja opatrznościowa, bo dzięki temu zebrano wiele świadectw (od ponad 300 osób) i zgromadzono mnóstwo dokumentów (ok. 10 tys.). Dzięki tym świadectwom i dokumentom można było dogłębnie przestudiować misterium świętości Jana XXIII.
Cud przed procesem
Cud przypisywany wstawiennictwu Jana XXIII jest przypadkiem unikalnym, ponieważ miał miejsce przed rozpoczęciem procesu beatyfikacyjnego! Cudownie uzdrowiona siostra Katarzyna Capitani ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Páulo miała ciągłe krwotoki z żołądka i jelit, a w końcu nastąpił wstrząs zakażeniowy. Lekarze nie dawali jej szans na przeżycie i w każdym momencie spodziewali się zgonu pacjentki. 22 maja 1966 roku s. Katarzynie przywieziono relikwię Jana XXIII, którą chora przyłożyła do ciała. Tymczasem współsiostry rozpoczęły nowennę za umierającą. Trzeciego dnia nowenny, 25 maja, stan chorej był krytyczny. I w tym właśnie momencie miał miejsce cud. Oto jak siostra Katarzyna opisała swe cudowne uzdrowienie: „Pozostałam sama w pokoju, leżałam na prawym boku. Około godziny 14.00 poczułam czyjąś rękę na brzuchu i usłyszałam wołanie: Siostro Katarzyno! Przestraszyłam się, słysząc głos mężczyzny, odwróciłam się i zobaczyłam stojącego obok mojego łóżka Papieża Jana XXIII, ubranego w szaty papieskie, chociaż nie białe; nie mogę ich dokładnie opisać, ponieważ wpatrzona byłam w piękną i uśmiechniętą twarz Papieża. Powiedział mi: Siostro Katarzyno, bardzo się modliłaś i modliło się za ciebie wiele sióstr i wielu świeckich. Wyrwaliście mi z serca ten cud! Teraz jest już po wszystkim. Niech siostra zmierzy temperaturę – nie ma siostra nawet 37 stopni, co świadczy o wyzdrowieniu. (...) Miała Siostra wielkie przebicie jelitowo-żołądkowe z zajęciem otrzewnej, lecz byłem przy siostrze od pierwszego dnia choroby”.
Trzeba w tym miejscu wyraźnie podkreślić, że proces beatyfikacyjny Jana XXIII rozpoczął się w 1967 roku, zaś opisany wyżej cud dokonał się rok wcześniej, w maju.
Oni „wybrali” zakonnice
Niezwykłym zrządzeniem Bożej Opatrzności wydaje się być uzdrowienie także innej zakonnicy – Francuzki Marii Simone-Pierre Normand, której uleczenie z choroby Parkinsona zostało uznane za cud przez wstawiennictwo Jana Pawła II i wybrane w jego procesie beatyfikacyjnym. Zakonnica ze Zgromadzenia Małych Sióstr Macierzyństwa Katolickiego przez lata cierpiała na chorobę Parkinsona. Tuż po śmierci Jana Pawła II, jej współsiostry zaczęły się za nią modlić przez jego wstawiennictwo. Efekty modlitwy były zdumiewające – dokładnie 2 czerwca 2005 roku, a więc dwa miesiące po śmierci Jana Pawła II, wszystkie objawy choroby całkowicie ustąpiły, a siostra wróciła do pracy.
Siostra Marie Simon-Pierre od tego czasu wciąż podkreśla swoją niezwykłą więź, jaka łączy ją z Janem Pawłem II: „Jest mi bardzo bliski, jest bliski naszemu zgromadzeniu. My, małe siostry, jesteśmy w służbie rodzącego się życia, a Ojciec Święty również był bliski najsłabszym, chorym i bezbronnym, upominał się o każde życie. Modlę się często za jego wstawiennictwem i będzie towarzyszył mojemu życiu aż do końca”.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że uzdrowienie tych dwóch zakonnic jest bardzo czytelnym znakiem niezwykłego podobieństwa i jedności dwóch świętych Papieży. Wygląda to tak, jakby oni sami „wybrali” owe siostry, by świat mógł przekonać się o świętości ich życia.
Gdy dzień przenika noc
Kiedy 1 maja 2011 roku Papież Benedykt XVI ogłaszał Jana Pawła II błogosławionym, na Kostaryce dokonywał się cud, który później pozwolił na ogłoszenie go świętym. Z tętniaka mózgu uzdrowiona została Floribeth Mora Diaz. Choć lekarze nie dawali jej najmniejszych szans, kobieta dziś normalnie żyje i pracuje.
Na Kostaryce była wtedy noc. Floribeth czuwała przed telewizorem, modląc się razem z rodziną. „Mąż zrobił mi znak krzyża na czole i wziął za rękę. Modliliśmy się, przyzywając wstawiennictwa Jana Pawła II. Prosiliśmy, by wstawił się za mną u Boga, by wysłuchał naszych modlitw” – wspomina uzdrowiona kobieta. To było bardzo jednoznaczne uzdrowienie. Lekarze uznali, że Floribeth została wyleczona w sposób, którego nauka nie jest w stanie wyjaśnić. Wiarygodność tego cudu podkreśla dodatkowo fakt, że dokonał się on w dniu beatyfikacji Jana Pawła II.
W przypadku Kostarykanki Floribeth mamy do czynienia z podwójnym cudem – jak podkreśla postulator procesu, ks. Sławomir Oder – ponieważ oprócz fizycznego uzdrowienia kobiety, doszło także do nawrócenia całej jej rodziny. Floribeth Mora Diaz wraz z rodziną pojechała do sanktuarium Matki Bożej Niepokalanie Poczętej w Paraíso koło Cartago, by podziękować Bogu za doznaną łaskę. Dlaczego tam? Bo to jedyne miejsce w Kostaryce i w całej Ameryce Łacińskiej, gdzie znajduje się relikwia krwi Jana Pawła II.
Nie sposób w kilku akapitach tekstu zawrzeć całej głębi świętości dwóch wielkich Papieży. Nie sposób także opowiedzieć o wszystkich cudach, które dokonały się za ich przyczyną. Jest ich bardzo wiele.Można tylko próbować zmierzyć się z tajemnicą Bożego działania, które przychodzi przez ręce Jego wybranych Sług.
Jan Paweł II i Jan XXIII w czasie swej posługi wielką miłością otaczali osoby chore i cierpiące. Teraz role jakby się odwróciły. Tym razem chorzy „pomogli” im dojść do świętości. To oni utorowali im drogę. Bóg w niepojętej mądrości znów posłużył się tym, co słabe i chore, by objawić potegę Swej uzdrawiającej mocy.
Zobacz całą zawartość numeru ►