Znaki obecności Ducha Świętego

Wiatru nie widzimy, ale go czujemy, słyszymy jego szum, widzimy uginające się gałązki drzew i falujące trawy. Tak jest i z Duchem Świętym. Nie widzimy Go, ale dostrzegamy owoce Jego działania.

zdjęcie: Backgrounds.hd

2014-06-07

Dobrze znamy ten fragment Dziejów Apostolskich opisujący Zesłanie Ducha Świętego. „W dzień Pięćdziesiątnicy (…) gdy byli razem w Wieczerniku, nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden” (por. Dz 2, 1-3). Ponieważ Duch Święty jest duchem, a więc istotą niecielesną, poznajemy Jego Osobę i obecność po działaniu. Spróbujmy zatem zgłębić symbole Zesłania odnotowane przez św. Łukasza, autora Dziejów Apostolskich.

Stało się to w pięćdziesiątym dniu od Zmartwychwstania, czyli znowu w niedzielę, dlatego Kościół jako dzień święty celebruje niedzielę. Zdarzyło się w konkretnym czasie i miejscu, jako dopełnienie Wcielenia Chrystusa i Jego powstania z martwych. Duch Święty działał od początku, działa nadal i będzie działał aż do skończenia świata. Ten sam „Duch Boży unosił się nad ziemią, która była bezładem i pustkowiem, oraz nad bezmiarem wód” (por. Rdz 1, 2). On był mocą sprawczą w wielkim, Bożym dziele stwarzania. Potem prowadził i formował Naród Wybrany, pouczając go ustami proroków. Niezwykłe zdarzenie opisuje Księga Liczb: „I wyszedł Mojżesz, by oznajmić ludowi słowa Pana. Następnie zwołał siedemdziesięciu starszych ludu i ustawił ich wokół namiotu. A Pan zstąpił w obłoku i mówił z nim. Wziął z ducha, który był w nim, i przekazał go owym siedemdziesięciu starszym. A gdy spoczął na nich duch, wpadli w uniesienie prorockie. Nie powtórzyło się to jednak” (Lb 11, 24-25). Możemy odnieść wrażenie, że jest to jakby starotestamentalna zapowiedź Pięćdziesiątnicy.

Święty Łukasz wspomina o uderzeniu wiatru i słyszalnym szumie. Wiatru nie widzimy, ale go czujemy, słyszymy jego szum, widzimy uginające się gałązki drzew i falujące trawy. Tak jest i z Duchem Świętym. Nie widzimy Go, ale dostrzegamy owoce Jego działania. Pouczająca jest historia z życia proroka Eliasza: „Wtedy Pan rzekł do Eliasza: Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana! A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w wichurze. A po wichurze – trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu – szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty” (1Krl 19,11-13). Poznał Pana po łagodnym szumie. Bóg z natury jest łagodny i czuły, nie niszczy, lecz buduje i tworzy.

Symbolem Ducha, który zstąpił, są też płomyki ognia. I tu znowu możemy odczytać analogię z płonącym krzewem Mojżesza, słupem ognia, który prowadził Izraelitów przez pustynię. W liturgii używamy płonących świec ołtarzowych, świecy chrzcielnej, czy najważniejszej – świecy paschalnej, jako znaku obecności Boga.

„Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku” (Dz 2, 6). Dar języków służył zbudowaniu wspólnoty, aby ludzie pochodzący z różnych krajów i narodów mogli zrozumieć przemawiających apostołów, ale też w głębszym rozumieniu: aby mogli stworzyć jeden Kościół, mówiący językiem tej samej wiary. Dar języków jest jakby odwróceniem skutków biblijnej wieży Babel, gdzie „Pan pomieszał mowę mieszkańców całej ziemi” (Rdz 11, 9). Owocem grzechu pychy jest rozbicie, zaś darem Ducha budowanie jedności. Duch Święty objawiał Swoją obecność również poprzez umocnienie wiary apostołów, otwieranie ludzkich serc i umysłów na Ewangelię, dodawanie odwagi i męstwa niejednokrotnie aż po męczeńską śmierć.

Dlaczego Duch Święty nie działa dziś w tak spektakularny sposób? Czy może nas opuścił? Nie, ponieważ Bóg nie cofa swoich darów. Po wtóre: żyjemy w czasach ugruntowanej sytuacji Kościoła, a jego nauczanie jest dostępne każdemu. A może po prostu trzeba nauczyć się odczytywać działanie Ducha Świętego? Owoce Jego działania możemy dostrzegać w perspektywie dłuższego czasu i zdarzeń. Przypomnijmy: Bóg nie był w gwałtownej wichurze ani trzęsieniu ziemi. Był w łagodnym powiewie. Współczesny świat, świat bezduszny i stechnicyzowany, woła o Miłość. W początkach XX wieku Jezus ukazał siostrze Faustynie prawdę o Miłosierdziu Bożym. Musiało upłynąć kilkadziesiąt lat; trzeba było dopiero życia świętej zakonnicy, jej dobrego spowiednika oraz wielkiego i świętego Papieża, który zatwierdził i upowszechnił kult Miłosierdzia na całym świecie. Ciąg zdarzeń, osób, sytuacji – a wszystko zdąża w ustalonym przez Boga kierunku. Stoi za tym działanie Ducha Świętego.

Inny przykład: W 1920 roku urodził się Karolek. Miał trudne dzieciństwo, bo umarła jego matka, ale za to ojciec był pobożny i kochający jak mało który. Lata wojny nauczyły go ciężkiej pracy i szacunku dla ludzkiego życia, przyjaźni z ludźmi innych kultur i religii. W młodości pociągały go teatr i poezja. Lubił uczyć się języków. Można pytać: po co? I tak po wojnie granice były zamknięte. A jednak Bóg miał swój plan… Był zdolny, a jeszcze pomnażał swoje talenty. Uczył się nawiązywania kontaktu z ludźmi, pogłębiał wiedzę. Dopiero 16 października 1978 roku, w Watykanie, okazało się do czego Bóg go przygotował. Ciąg zdarzeń, osób, sytuacji... Duch Boży prowadził.

Dar języków u Jana Pawła to nie tylko perfekcyjna znajomość kilku języków europejskich czy ogólnoświatowych. Umiał przemawiać do profesorów i polityków. Słuchali go niewierzący i siostry karmelitanki. Był rozumiany przez biedaków z brazylijskich faveli i ludzi wysoko postawionych. Nawet jako staruszek gromadził miliony ludzi młodych, nie licząc tych przy telewizorach. Za tym stoi działanie Ducha Świętego.

Kiedy się zestarzał a drżące dłonie, niepewny krok i trudności z mówieniem utrudniały mu dalszą posługę Piotrową, wielu mówiło, że powinien odejść, nie robić wstydu. Jak twierdzi kard. Dziwisz, papież rozważał i taką możliwość, ale podczas modlitwy zrozumiał, że Bóg jeszcze czegoś od niego oczekuje. Cynicy drwili. Dziennikarze typowali dalszy ciąg zdarzeń. Nikt nie przypuszczał, że jego umieranie stanie się czasem światowych rekolekcji i modlitwy, czasem, kiedy zamilkły działa, ustały kłótnie polityków, a ludzie zjednoczyli się na modlitwie. Już nawet nie o zdrowie, ale o świętość wielkiego papieża. I za tym stoi Duch Boży.

W swojej posłudze kapłańskiej poznałem ludzi, którzy świadomie ofiarowali swoje życie Jezusowi i otworzyli serce na działanie Ducha Świętego. Nie stali się bogatsi. Nie byli zdrowsi. Ale ich życie stawało się lepsze i szczęśliwsze.

Autorzy tekstów, Teksty polecane, pozostali Autorzy

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024