Tak Panie, ale...

„Bo” i „ale”. Dwa krótkie słowa, które mogą sprawić, że zamiast Chrystusa, postanawiamy zatrzymać nasze małe, kruche szczęście, które tak naprawdę szczęściem wcale nie jest.

zdjęcie: canstockphoto.pl

2014-06-30

II Rok czytań
Mt 8,18-22


Wtem przystąpił pewien uczony w Piśmie i rzekł do Niego: „Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz”. Jezus mu odpowiedział: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć”.
Ktoś inny spośród uczniów rzekł do Niego: „Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca”. Lecz Jezus mu odpowiedział: „Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych”.

Jezus potrafi zachwycić tłumy! Wtedy, ale także dzisiaj. Z pewnością wielu z nas tego doświadczyło. Może miało to miejsce podczas letnich rekolekcji oazowych, może w czasie, gdy jakiś płomienny rekolekcjonista przemówił wprost do naszej duszy, może był to jakiś niezwykły spektakl czy porywająca lektura, a może po prostu zachwyciła nas postawa kogoś, kto okazał się prawdziwym chrześcijaninem… Lub jeszcze coś całkiem innego... Jezus ma swoje sposoby, aby wzbudzić nasz zachwyt i entuzjazm, ale…

No właśnie! Chodzi tylko o to „ale”, takie małe „ale”, które niejeden raz sprawiło, że pozostaliśmy na swoim miejscu, gdyż zaczęliśmy rozważać na chłodno wszystkie nasze małe „za i przeciw”; bo to chyba „nie najlepszy czas”, bo „najpierw muszę zrobić to, czy tamto”. A może zawinił zwykły strach: bo „chyba jednak nie nadaję się do takiego życia”, bo „co będę jadł, z czego będę żył”, bo „co ludzie powiedzą…”.

„Bo” i „ale”. Dwa krótkie słowa, które mogą sprawić, że zamiast Chrystusa, postanawiamy zatrzymać nasze małe, kruche szczęście, które tak naprawdę szczęściem wcale nie jest. Choć słyszymy Jego przynaglające wezwanie: „pójdź za Mną”, szukamy wymówek w postaci jakiegoś własnego „najpierw”. Tymczasem Jezus nie potrzebuje uczniów, dla których On i Jego nauka nie jest ważniejsza od jakiegokolwiek „najpierw”. Nie potrzebuje też tchórzy, którzy boją się dla Niego zaryzykować z obawy przed niedostatkiem, utratą swojej małej stabilizacji, brakiem „godziwej” zapłaty w postaci takiej czy innej pozycji w swoim środowisku.

Kiedy zawołasz mnie po imieniu, pozwól mi, Panie, być gotową do drogi.  Przy Tobie nie potrzebuję ani „gniazda” podobnego tym, jakie wiją ptaki, ani „nory”, jaką mają lisy, bo Ty najlepiej o mnie zadbasz.

Kiedy zawołasz mnie po imieniu, nie pozwól mi przed Tobą, Panie, wybrać jakiegoś „najpierw”, nie daj mi rozważać i kalkulować.  Za to pozwól mi dla Ciebie zupełnie „stracić głowę” i zawołać: „oto jestem, Panie”.

Dajmund Danuta, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024