Giganci miłosierdzia
Kamiliański Rok Jubileuszowy w swoim założeniu jest czasem duchowej odnowy każdego zakonnika i całych wspólnot. Ma służyć odnowieniu kamiliańskiego charyzmatu opieki nad chorymi.
2014-07-03
Są zakonem powołanym do niesienia pomocy duchowej i cielesnej chorym i ubogim. Składają dodatkowy ślub służenia chorym nawet z narażeniem życia. Mają szczególne zasługi w ratowaniu osób dotkniętych rozmaitymi epidemiami. Ich kroniki zakonne wspominają ponad 200 zakonników – „męczenników miłości”, którzy w przeszłości oddali życie, opiekując się zarażonymi. Mowa o Zakonie Kleryków Regularnych Posługujących Chorym, potocznie zwanym Zakonem Ojców Kamilianów.
Miłują czynem!
Kamilianie są obecni przy chorych nie tylko od święta. Służą im nie tylko przy wyjątkowych okazjach. Są z nimi stale. Obecność przy chorym to jakby drugie imię każdego kamiliańskiego zakonnika. Realizacja charyzmatu zgromadzenia odbywa się poprzez pracę kapelanów i pielęgniarzy, kierowanie Domami Opieki Społecznej, prowadzenie szpitali, służbę bezdomnym, narkomanom i chorym na AIDS. W swym działaniu kamilianie dają pierwszeństwo chorym najbardziej ubogim i opuszczonym. Wszędzie tam, gdzie pracują, dążą również do tego, by dla służby zdrowia chory zajął centralne miejsce. Kamilianie zgodnie z duchową spuścizną swego założyciela, św. Kamila, idą wszędzie tam, gdzie inni nie mają odwagi pójść. Okazują miłosierdzie i troskę tym, o których inni zapomnieli. Towarzyszą i pochylają się nad potrzebami wszystkich cierpiących bez wyjątku. Nie zwracają uwagi na światopogląd, kolor skóry czy dramatyczną i nieraz wstydliwą przeszłość pacjenta. Są pierwsi także wtedy, gdy trzeba przyjść z pomocą tym chorym, którzy cierpią na choroby zakaźne i stanowią realne zagrożenie dla zdrowia i życia osób opiekujących się nimi. Na habicie kamiliańskim widnieje szkarłatny krzyż, który jest symbolem oddania i ofiarnej miłości na wzór Chrystusa. Nie dziwi zatem także fakt, że hasłem zakonu są słowa zaczerpnięte z Pierwszego Listu św. Jana: „Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą” (1 J 3, 18).
Wyjątkowy jubileusz
Od 14 lipca ubiegłego roku trwa Kamiliański Rok Jubileuszowy. Jest on przygotowaniem do obchodów 400-setnej rocznicy śmierci św. Kamila de Lellis – założyciela zakonu – przypadającej 14 lipca 2014 roku.
Czemu ma służyć świętowanie takiego jubileuszu? Czyżby miał być to rok wzmożonej służby przy łóżkach osób cierpiących? Czyżby miał być okazją do prawdziwie rzetelnego naśladowania wzoru, jaki pozostawił kamilianom ich założyciel? Nie. Kamilianie – jak sami powtarzają – nie potrzebują szczególnych okazji, by wypełniać duchowy testament św. Kamila. Nie muszą również szukać wyjątkowych okoliczności, by wprowadzać w życie jego przesłanie miłosierdzia. Czynią to codziennie, ilekroć pochylają się nad bólem i cierpieniem swoich podopiecznych.
Kamiliański Rok Jubileuszowy w swoim założeniu jest raczej czasem duchowej odnowy każdego zakonnika i całych wspólnot. Ma służyć odnowieniu kamiliańskiego charyzmatu opieki nad chorymi i uświadomieniu sobie na nowo przez zakonników, co było i jest powodem wyboru takiej formy posługi. Jest też czasem dziękczynienia za życie i dzieło św. Kamila de Lellis.
Wybrani Boga
Kamilianie są niewątpliwie gigantami miłosierdzia, choć ich liczba wcale nie jest gigantyczna. Według danych z września 2013 roku na świecie jest około 1100 kamilianów, w tym 83 Polaków. Dla porównania: franciszkanów jest blisko 18 tysięcy, a dominikanów blisko 8 tysięcy. Warto w tym miejscu wspomnieć, że istnieje również żeński odpowiednik zakonu kamilianów – siostry kamilianki, których w świecie jest niespełna 900, zaś w Polsce pracują zaledwie 4 siostry.
Można się zastanawiać skąd bieże się wyraźny deficyt kamilianów w świecie. Może powodem jest bardzo wymagający zakonny charyzmat i składany dodatkowy ślub? Może postać św. Kamila nie została jeszcze wystarczająco poznana i jego duchowością zdołała dotąd zachwycić się jedynie garstka wybranych? Wierzę, że mimo braku oszałamiających liczb i statystyk, kamilianów nigdy nie zabraknie tam, gdzie jest ich miejsce, a więc przy łóżku chorego. Wierzę, że Sam Chrystus zatroszczy się, by nie zabrakło tych, którzy są przedłużeniem Jego miłosiernych dłoni i miłosiernego Serca.
Powrót do chorych
Chcąc powrócić jeszcze do myśli o trwającym Kamiliańskim Roku Jubileuszowym, wśród wielu wydarzeń i uroczystości, które mu towarzyszą, nie można nie powiedzieć o pięknym przedsięwzięciu związanym bezpośrednio z postacią św. Kamila de Lellis. Mianowicie: trwa ogólnoświatowa peregrynacja relikwii jego serca, ze szczególnym uwzględnieniem ziemi włoskiej. Oczywiście nie jest to pierwsza taka peregrynacja, ale w Roku Jubileuszowym ma ona wyjątkową oprawę i charakter. Szczególnymi miejscami, które nawiedza św. Kamil w relikwiach swego serca są bowiem szpitale i placówki zajmujące się opieką wobec chorych. Chciałoby się powiedzieć, że św. Kamil „omija” tym razem bogato zdobione katedry i bazyliki, by zatrzymać się raczej w małych szpitalnych kaplicach, gdzie może „pobyć” w otoczeniu tak bardzo umiłowanych przez siebie chorych i cierpiących.
Podczas obchodów Kamiliańskiego Roku Jubileuszowego relikwie serca św. Kamila nawiedziły m.in.: Brazylię, Filipiny i Wietnam.
Nawiedziły one także Polskę. Miało to miejsce w październiku 2006 roku w Zabrzu, kiedy świętowano 10 rocznicę ogłoszenia św. Kamila patronem tego miasta. Warto dodać, że Zabrze jest jak dotąd jedynym miastem na świecie, któremu patronuje św. Kamil de Lellis.
Posługa miłości trwa
Kamiliański Rok Jubileuszowy zakończy się oficjalnie 14 lipca bieżącego roku, w liturgiczne wspomnienie św. Kamila de Lellis oraz w 400-setną rocznicę jego śmierci. W tym dniu nie skończy się jednak posługa miłości świadczona wobec chorych, którą kamilianie pełnią na całym świecie. Potrzeba wciąż wiele modlitwy, by tych gigantów miłosierdzia nie zabrakło tam, gdzie ktoś chory i cierpiący będzie czekał na ich obecność i pomoc.
Zobacz całą zawartość numeru ►