W sercu cierpień jest miłość
O niezwykłych zrządzeniach Bożej Opatrzności oraz o dziele Niewidzialnego Klasztoru Jana Pawła II z ks. Piotrem Ilwickim rozmawia Dobromiła Salik.
2014-07-03
DOBROMIŁA SALIK: – Nasza poprzednia rozmowa odbyła się wiele tygodni przed konferencją o cierpieniu. Wtedy planowany był przyjazd Księdza jako tłumacza wraz z diakonem stałym Martialem Codou. Pan Bóg miał inne plany…
KS. PIOTR ILWICKI: – Tak. Na ponad miesiąc przed planowaną podróżą do Polski Martial zachorował i znalazł się w szpitalu. Przed ok. 40 laty, podczas służby wojskowej we francuskiej marynarce wojennej, był przy próbach atomowych na Atolu Mururoa. Pył radioaktywny opadł na żołnierzy. Wielu jego kolegów z tamtych czasów już poumierało, a Martial miał zaatakowaną tarczycę, cierpiał na astmę, miewał otwarte rany. Przeszedł też dwa lata temu zawał serca. W grudniu wszczepiono mu rozrusznik. Później nabawił się zapalenia zatok, a następnie płuc i od tego czasu jest w szpitalu.
– Trzeba przyznać, że to znaczące: Martial ciężko zachorował właśnie wówczas, gdy zbliżał się termin przyjazdu do Polski. Jak można to zinterpretować?
– Na pewno fakt ten daje do myślenia, choćby w kontekście kanonizacji Jana Pawła II. Poza tym myślę, że po prostu musiał – diakon zresztą tak samo to odbiera – w jakiś sposób sam przeżyć swój charyzmat. Powiedział mi tak: „Praktykuję teraz na żywo, na sobie samym, duchowość Niewidzialnego Klasztoru Jana Pawła II”.
– Diakon, o ile się orientuję, nie prowadzi zbyt oszczędnego trybu życia?
– To prawda. Jest człowiekiem, który cały oddał się sprawie, jakiej służy. Niewidzialny Klasztor Jana Pawła II jest jego wielką misją. Nocami, od wielu lat, adoruje Jezusa w Eucharystii, rozmawia też dużo przez telefon, bo są osoby, które właśnie w godzinach wieczornych czy nocnych potrzebują obecności i wsparcia. Martial musi też łączyć harmonijnie swoje zadania duszpasterskie z aktywnym życiem rodzinnym – obowiązkami męża i ojca. To nie jest takie proste. Teraz jednak będzie musiał posłusznie podporządkować wszystko stanowi swojego zdrowia. Musi o siebie zadbać. Jest przecież bardzo potrzebny wielu osobom.
– A jednocześnie, mimo cierpienia, jest aktywnym apostołem.
– Przykład z ostatniego okresu. Na jego sali leżał 83-letni emerytowany pasterz, również z wszczepionym rozrusznikiem serca. Ten człowiek przyznał się Martialowi, że całe życie ciągle szukał Boga i prosił Go, by mu się objawił. Powiedział, że modli się, ale nie ma poczucia, że Bóg jest życiem i miłością. Nie wiem, co zrobił Martial, ale pasterz stał się niesamowicie radosny. „Wreszcie Martial mi wytłumaczył, na czym polega obecność Boga. Wiem, że jest blisko i jest we mnie pokój” – powiedział mi, gdy rozmawiałem z nim przez komórkę Martiala. Po moim powrocie z Polski ma przyjechać do La Garde Freinet, by wyspowiadać się z całego życia.
– Wiem też, że podobnie jest z wpływem Martiala na kobiety, które dokonały aborcji. Często podsyłają je do niego egzorcyści lub biskup.
– Przychodzą kobiety – z depresją czy różnymi chorobami. Na przykład jedna z nich myślała, że jest opętana. Martial zapytał w pewnym momencie rozmowy, czy nie dopuściła się aborcji. Okazało się, że tak, i to nie jednej. To był przełom – mogła powrócić do Boga; wyznała grzechy, pojednała się ze swoimi nienarodzonymi dziećmi, poprosiła je, by jej wybaczyły.
– Mówi się też o pewnym uzdrowieniu…
– Pewna matka prosiła przez Radio Maria France o modlitwę za jej niewidome dziecko. Martial poprosił słuchaczy, by wstawiali się za dzieckiem. Kiedy Martial poczuł, że ma ona pojechać do Lourdes, powiedział jej o tym i ona, mimo pewnych oporów (miała trudną sytuację rodzinną i ekonomiczną) uczyniła ten krok. Tam, podczas jednego z nabożeństw, dziecko cudownie przejrzało. I to również na to oko, które nie ma nerwu wzrokowego! Oprócz łaski Bożej to sukces wstawiennictwa członków NKJPII modlących się w intencji zdrowia tego dziecka.
– Działalności Niewidzialnego Klasztoru towarzyszy wiele świadectw. Niektóre są bardzo ważne…
– Jedną z pierwszych osób, które dały duży wkład w rozwój NKJPII była Marcelle. To lekarka, która całe życie pomagała z oddaniem chorym. Gdy Martial ją poznał, była smutną staruszką. Powiedziała mu: „Leczyłam ludzi całe życie, a teraz modlę się tylko o śmierć”. Martial, przejęty, powiedział jej, że jako chora ma też ważną misję do spełnienia. Opowiedział o idei Klasztoru. Gdy odwiedził ją po pewnym czasie, od razu zauważył zmianę. Spytał, jak się czuje, a ona powiedziała: „Teraz jestem lekarzem dusz. Mogę być pożyteczna!”. I na tym właśnie polega misja Niewidzialnego Klasztoru: na otwieraniu zamkniętych serc na Bożą łaskę.
– Jesteście obecni w diecezji. Biskup błogosławi Waszej pracy, Księdza wyznaczył na asystenta Niewidzialnego Klasztoru. Jakie formy przybiera działalność NKJPII w diecezji?
– Działalność Klasztoru jest w dużej mierze „niewidzialna”, cicha, dokonuje się w sercach. Jest jednak w diecezji kilka ważnych wydarzeń, w których uczestniczymy oficjalnie. Najważniejsze z nich to pielgrzymka do Cotignac – gdzie w 1519 roku objawiła się Maryja, a w 1660 roku św. Józef. Zjeżdża się tam sporo ludzi. Świętują zwłaszcza wspomnienie św. Józefa. Niewidzialny Klasztor jest wtedy obecny. Pielgrzymi przybywają tam także w innych terminach. Często są to osoby, które dokonały aborcji i chcą zacząć nowe życie. Ponadto Martial jest zapraszany do niektórych parafii. Wspólnota Klasztoru pojawia się też regularnie na falach wspomnianego Radia Maria France, które ma dwie siedziby – w La Garde oraz w Fréjus. Martial w środy i piątki ma tam audycję. Ludzie dzwonią, powierzają swoje sprawy, a on zagrzewa ich do ofiarowania cierpienia. Jedna z francuskich diecezji – Belfort – nie miała sprecyzowanego planu duszpasterskiego. Podejmowano różne próby, ale bez powodzenia. Gdy grupa wiernych zwróciła się do biskupa z propozycją wykorzystania w duszpasterstwie duchowości NKJPII, ten po wysłuchaniu ich, od razu na to przystał. Czasem Klasztor staje się ostatnią deską ratunku… Katolicy odkrywają, że kryzys duchowy w diecezji, pewnego rodzaju stagnację czy brak powołań można powoli przezwyciężyć.
– A jak NKJPII rozwija się w Polsce?
– Informacje o Klasztorze rozchodzą się „pocztą pantoflową” czy też na zasadzie reakcji łańcuchowej. Z pewnością przyczyniły się do tego rekolekcje, jakie Martial przeprowadził trzykrotnie w Polsce: w Gdańsku, w Sopocie i dla Obrońców Życia, i raz w Monachium – w parafii ojców redemptorystów dla Polonii. Ważna też jest na pewno jego książka pt. „Niewidzialny Klasztor Jana Pawła II” wydana w języku polskim oraz Nowenna ułożona przez redaktorów tłumaczenia książki. Martial nie chciał tłumaczyć Nowenny na francuski, ale uważa, że bardzo dobrze może ona służyć specyfice Kościoła polskiego i może się przyczynić do propagowania idei Klasztoru. Duch tchnie kędy chce. Tak jak tchnął – pamiętamy ten symboliczny obraz – podczas pogrzebu Jana Pawła II, kiedy zobaczyliśmy przewracające się karty Pisma Świętego, tak poprzez NKJPII „wieje” i dociera do kolejnych osób i domów (Wiesława Kowalska – Obrońcy Życia, Aleksandra Partyczyńska – Iskry Bożego Miłosierdzia, siostra Katarzyna Elżbieta – we Francji).
– W dniach pobytu Księdza w Polsce wysłałam do Martiala kilka krótkich SMS-ów. Zawsze odpowiadał. Jeden z nich brzmiał następująco: „Dziękuję Bogu za ks. Piotra i za Was wszystkich. To oczywiste, że działa Bóg i że wszystko pójdzie dobrze. Całą radość, jaką odczuwałem na myśl, że będę z Wami, ofiarowałem Bogu z całkowitym zaufaniem. W Duchu jestem obecny z Wami wszystkimi i już cieszę się tym, co będziecie przeżywali. Przytulam Was do serca! Martial”. Dzięki tym SMS-om nabrałam przekonania, że to „zastępstwo”, jakie Ksiądz podjął, będzie owocne. Wiem, że i Ksiądz otrzymywał od Martiala „SMS-owe przesłania”. Czy możemy poznać treść niektórych z nich?
– Bardzo chętnie się nimi podzielę, pokazują bowiem świadomość misji, jaką Martial ma oraz to, jak bardzo przeżywał swoją nieobecność, a zarazem odpowiedzialność za moje wystąpienie na konferencji i wszystkie zaplanowane spotkania. A było ich kilka: z chorymi i starszymi kapłanami, z młodzieżą, z więźniami oraz z osobami chorymi. Były też wywiady oraz wizyta w Radiu eM, gdzie na żywo odbyła się audycja podsumowująca konferencję. Tak więc na koniec proponuję kilka SMS-ów Martiala Codou, które świadczą, że wciąż myślał o Katowicach oraz o tym, że zależało mu, by wszystko odbyło się na chwałę Boga, zgodnie z Jego planami.
Zanim wyleciałem do Polski, napisał mi: „Jeszcze zmęczony, po wielu badaniach, nie mogłem rozmawiać z Tobą. Wybacz. Serce mi krwawiło, dusiłem się, walczyłem o przetrwanie. Jednakże całkowicie zdany na Pana, mam już mocne przekonanie, że wola Boża się wypełni. Ja w duchu NKJPII jestem z Tobą i Wami wszystkimi. Moc Chrystusa jednoczy się z wielką radością Bożą. Będzie się wypełniała w mojej słabości i w sercu każdego z Was i wszystkich cierpiących. Ufności! Bóg ma wielki plan miłości poprzez Was wszystkich na ten czas i ma dla wszystkich wiele niespodzianek. A więc – niech się dzieje Jego wola, bądźmy posłuszni, ufni oraz zdani na Jego miłość. Wiem już, że wszyscy zobaczycie Boże cuda. Zatem jestem całkowicie obecny z Wami przed Panem. Teraz i uprzedzając, co się wydarzy, razem oddajmy chwałę Bogu, mimo mojej nieobecności. Alleluja! Alleluja, Alleluja, niech Bóg Wam wszystkim błogosławi”.
Przed pierwszymi spotkaniami skierował do mnie takie słowa: „Nie przestaję myśleć o Tobie, o Twojej misji, która jest cudowna, i o tych wszystkich, od najstarszych do najmłodszych, których spotkasz, których będziesz ewangelizował w duchu NKJPII. Wiem, że Jan Paweł II, siostra Faustyna i wszyscy polscy święci z męczennikami są z Tobą i Tobie towarzyszą, by natchnąć Cię zgodnie z wolą Boga”.
Natomiast przed konferencją pisał: „Całe Radio Maria France niesie Cię swoją modlitwą. Codziennie, a szczególnie we wtorek i środę intencja Mszy, cztery części Różańca, Koronka do Miłosierdzia Bożego. Wszyscy chorzy są z Tobą i ja z nimi. Razem, bez lęku, całkowicie zdani na Pana. Tego oczekuje od Was Duch Święty! Niech Ci Pan błogosławi! Razem w jednym sercu Miłości. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Jego Dziewicza Matka Maryja. Niech Wam towarzyszą Jan Paweł II i wszyscy święci polscy”.
Wiedząc, że spotkam się z chorymi w jednej z katowickich parafii, Martial pouczał mnie: „Piotrze, podkreślaj mocno to, że w NKJPII zawsze w sercu cierpień króluje miłość, pokój i radość tych, którzy są ofiarowani Miłości Miłosiernej jako żywe hostie. Mogę zaświadczyć tym, czego statnio bardzo boleśnie doświadczyłem. To nastawienie duchowe zgodnie z NKJPII ma być przekazywane już od dzieciństwa i w każdym przedziale wiekowym. Zrozumiałem teraz, że nie można czekać z tym przesłaniem. Gdy się bardzo cierpi, brakuje sił na modlitwę i ofiarę. Zły odbiera nam zdolność modlitwy. Przeżyłem to. W takich momentach działa się instynktownie. Dlatego – by wypracować pozytywny nawyk – przypominaj o akcie zdania się na Boże Miłosierdzie Jana Pawła II, który napisał, gdy miał 75 lat. Od dzieciństwa aż do starości musimy wchodzić w ofiarowanie siebie i nauczyć się przeżywania wszystkich trudności oraz cierpień z godnością i w zjednoczeniu z Chrystusem. Wtedy można wzrastać duchowo. Wszystkie krzyże – małe i duże – trzeba nieść z Chrystusem. Młodzi również – w tym świecie, w którym zaprzecza się cierpieniu. Dzięki Piotrze. Niech Jan Paweł II Ci towarzyszy. Razem – Martial”.
– To rzeczywiście piękne przesłania, świadczące o duchowej obecności diakona w Polsce w tych dniach. Na zakończenie poproszę o kilka słów na temat rozmowy Księdza podczas konferencji w Katowicach z abp. Zimowskim z Watykanu. Czy jej tematem był Niewidzialny Klasztor?
– Poprosiłem o doręczenie książki Martiala Papieżowi Franciszkowi, na co przystał, jeśli doślemy ją na jego – abp. Zimowskiego – adres watykański. Zasugerował nam też, że jeśli chcielibyśmy być na prywatnej audiencji z Papieżem Franciszkiem, to możemy zwrócić się oficjalnie w tej sprawie bezpośrednio do Sekretariatu Stanu.
– Dziękuję Księdzu w imieniu wspólnoty Apostolstwa Chorych za przyjazd do Katowic i za rozmowę. Życzymy dalszego gorliwego towarzyszenia diakonowi Martialowi i jego dziełu.
Zobacz całą zawartość numeru ►