Szanować korzenie
Dzisiejsza Ewangelia skłania mnie do spojrzenia z szacunkiem także na moje korzenie. One również nie są sprawą przypadku.
2014-09-08
II Rok czytań
Mt 1,1-16.18-23
Kiedy rozpoczynałam swoją „wędrówkę w czasie”, nie przypuszczałam, że ta przygoda, związana z tak popularnym dziś rekonstruowaniem własnego drzewa genealogicznego, potrwa kilka dobrych lat i zaprowadzi mnie do tylu ciekawych odkryć. Większość z nich dotyczyła zresztą mnie samej. Bo szukanie swoich korzeni, to tak naprawdę szukanie prawdy o sobie, o swojej tożsamości, o swoim miejscu tu i teraz, ale i w historii swojej rodziny, a ostatecznie w historii świata. Zwykle świadomość tego osiągamy, kiedy już trochę pożyjemy na tym świecie, kiedy się kilka razy zagubimy i tyleż samo razy odnajdziemy. Wtedy poszukujemy mądrości. A tą mądrością jest właśnie prawda o tym, że nie jest się pępkiem świata, że poprzedzili nas przodkowie – równie wyjątkowi i niepowtarzalni – a i po nas przyjdą kolejne pokolenia, które będą stawiać sobie to samo pytanie: kim jestem?
Dzisiejsza Ewangelia dowodzi, że i Boży Syn – Jezus Chrystus – miał swoich ziemskich przodków. Ich imiona zapisane są na kartach Pisma Świętego, poczynając od Abrahama, a na Józefie, któremu była poślubiona Maryja Matka Jezusa, skończywszy. Jak bardzo w tym swoim zakorzenieniu podobny był do każdego z nas! Przyszedł na świat na tej samej planecie Ziemi, pod tym samym Słońcem przemierzał miasta i wsie, a pod tym samym Księżycem udawał się na spoczynek. Tak więc Syn Boży jako człowiek jest potomkiem króla Dawida, zaś jako Bóg jest wypełnieniem obietnic, danych Abrahamowi i jego potomkom. Jedną z tych obietnic był Jezus Chrystus – Bóg i Król Izraela, Mesjasz, którego Imię Emmanuel oznacza „Bóg z nami”. Stał się Nim, gdy za sprawą Ducha Świętego Maryja – zanim jeszcze zamieszkała ze swoim małżonkiem Józefem – została brzemienna. Tak chciał Bóg. Maryja jedynie powiedziała „tak”. I Józef powiedział swoje „tak”, kiedy po wyjaśnieniach Anioła zgodził się zaufać Bogu i otoczyć Maryję oraz Jej Dziecko swoją miłością i opieką.
Dzisiejsza Ewangelia skłania mnie do spojrzenia z szacunkiem także na moje korzenie. One też nie są sprawą przypadku. Bóg chciał, abym przyszła na świat w tej, a nie innej rodzinie, w tym, a nie innym dniu, tego, a nie innego roku. Postawił też przede mną takie, a nie inne cele. A kiedy tego zechce, w dniu tylko Jemu wiadomym, zakończę swoją pielgrzymkę.
Pomóż mi Panie odkryć wszystkie zadania, jakie dla mnie przewidziałeś. Spraw, abym nie wracała do Domu Ojca z pustymi rękami. A tymczasem dziś zanoszę do Ciebie tę modlitwę i modlitwę za wszystkich moich przodków oraz tych, których powołasz do życia w mojej rodzinie wtedy, gdy mnie już tu nie będzie, a ktoś przy mojej fotografii w drzewie genealogicznym postawi mały krzyżyk - znak przynależności do Twojej, Boże, rodziny.