Wszystko albo nic

Tak jak serce bije zgodnie z zasadą „wszystko albo nic” (albo bije, albo nie), tak samo wybór naśladowania Jezusa ma być autentyczny, wierny, całościowy. Nie wystarczą dobre chęci, ani deklaracje.

zdjęcie: www.flickr.com

2014-11-05

II Rok czytań
Łk 14,25-33

Uczeń Jezusa może przyjmować Jego wezwanie, ponieważ widzi w Nim miłość, nie cofającą się przed całkowitym oddaniem siebie. Ta miłość porywa serce człowieka i uzdalnia go do dokonywania zwrotu w swoim życiu. Prorok Jeremiasz wyznał: „Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść” (Jr 20, 7). Tylko więź z Jezusem jest w stanie przewyższyć i przezwyciężyć wcześniejsze miłości – przywiązania. By odejść od swych najbliższych, nadto i siebie się zaprzeć, potrzeba większej miłości, która pozwoli nadać właściwe ramy wszystkim innym relacjom. Ostatecznie trwanie w miłości Jezusa nie jest skierowane przeciwko tym relacjom, ale pomaga nadać im właściwy kształt.

Serce ucznia Jezusa ma być niepodzielne, w jedności ze swoim Mistrzem, posłuszne Jego nauce. Nie można zrozumieć sensu wypowiedzi Jezusa bez kontekstu treści całej Jego nauki, w centrum której jest przecież przykazanie miłości, w tym do bliźniego. Nienawiść jest wprost przeciwna temu przykazaniu, dlatego czytamy: „Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, nie może miłować Boga»” (1 J 4, 20). Dla tego, kto chce być uczniem Chrystusa, ważniejsze od więzów krwi są więzy miłości z Jezusem, który powiedział: „Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je” (Łk 8, 21). Nienawiść, o której mówi Jezus, nie jest brakiem miłości do bliskich i siebie samego, ale raczej uderzeniem w te więzy, relacje i zależności pomiędzy ludźmi, które stają na przeszkodzie właściwej miłości Boga.

Tymczasem uczeń Jezusa to ktoś, kto uczy się kochać w sposób radykalny. Istnieje niebezpieczeństwo wyboru połowicznego pójścia za Jezusem, bez pełnego oddania się, bez dźwigania krzyża, bez trudności. Ci wszyscy, którzy tak właśnie chcą kroczyć za Jezusem – spokojnie, sielankowo i gładko – na wezwanie Pana odpowiadają: „Tak, ale…”. Wiemy, że Jezus w odpowiedzi na słowa: „Panie, pozwól mi najpierw pójść pogrzebać mojego ojca” oraz: „Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu”, mówi: „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego” (zob. Łk 9, 59.61.62).

Nie opłaca się połowiczność, ani stawianie kroku naprzód, po to, by zatrzymać się w miejscu. Pójście za Chrystusem, a jednocześnie życie niekonsekwentne i „na pół gwizdka” jest atrapą miłości i oszustwem. Tak jak serce bije zgodnie z zasadą „wszystko albo nic” (albo bije, albo nie), tak samo wybór naśladowania Jezusa ma być autentyczny, wierny, całościowy. Nie wystarczą dobre chęci, ani deklaracje. Jezus przestrzegał: „Nie każdy, kto mówi Mi: «Panie, Panie!», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7, 21).

Cogiel Renata Katarzyna, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024