Nabierzcie ducha i podnieście głowy

Słowa, przywołane w dzisiejszej Ewangelii Jezus wypowiada nie po to, aby nas przestraszyć, lecz aby wezwać do nawrócenia, do tego, byśmy nie pozwolili Złemu upodobnić naszej duszy do spustoszonej Jerozolimy.

zdjęcie: canstockphoto.pl

2014-11-27

II Rok czytań
Łk 21, 20-28


Czytania dzisiejszego dnia mogą napawać lękiem, żeby nie powiedzieć – grozą. W pierwszym czytaniu, pochodzącym z 18 i 19 rozdziału Apokalipsy, św. Jan wspomina upadek Babilonu, aby następnie skupić się na bardziej optymistycznej wizji. Pisze: „Alleluja. Zbawienie i chwała, i moc należą do Boga naszego, bo wyroki Jego prawdziwe są i sprawiedliwe, bo osądził Wielką Nierządnicę, co znieprawiała nierządem swym ziemię, i zażądał, by poniosła karę za krew swoich sług”. Mowa jest również o ostatecznym zwycięstwie Baranka uwieńczonym godami: „Błogosławieni, którzy są wezwani na ucztę Godów Baranka”.

Pod koniec swojego ziemskiego nauczania, w czasie poprzedzającym aresztowanie, Jezus również starał się wyjaśnić swoim uczniom okoliczności związane ze zburzeniem miasta, nad którym nie tak dawno zapłakał. Opowiada im o tragediach, związanych z tym „czasem pomsty”, jakiego już wkrótce ludzie doświadczą z powodu nierozpoznania i odrzucenia Bożego Syna. Słowa tego proroctwa rzeczywiście znalazły potwierdzenie w historii. W 70 roku po Chrystusie, w czasie powstania żydowskiego przeciw władzy rzymskiej, Jerozolima została zburzona, zaś świątynię spalono. Wielkie były też straty w ludziach. Szacuje się, że zginęło wówczas ok. 600 tysięcy Żydów. Tych zniszczeń między rokiem 132 a 135 ostatecznie dopełniło powstanie Bar Kochby, podczas którego zginęło ok. 580 tysięcy Żydów, niewielka liczba zamieszkała w Galilei zaś cała reszta rozpierzchła się po świecie. Żydowska Palestyna przestała istnieć. Ale Jezus mówi jeszcze o czymś więcej – o ostatecznym zmierzchu historii tego świata i ponownym przyjściu Chrystusa wtedy, gdy skończy się już „czas pogan”.

Na przestrzeni ostatnich wieków raz po raz słyszymy o rozmaitych kataklizmach, okrutnych wojnach, konfliktach na tle rasowym czy religijnym. Wszystko to każe nam myśleć o czasach ostatecznych. Przeżywając na przestrzeni dziejów mniejsze czy większe „apokalipsy”, zastanawiamy się, ile czasu może nas jeszcze dzielić od Dnia Ostatecznego. Przy okazji tych spekulacji łatwo zapomnieć, że niezależnie od wszystkiego, dla każdego z nas ten świat skończy się w chwili naszej śmierci. Podobnie jak Dzień Ostateczny, także moment śmierci, nie musi być tym, co powinno nas napawać lękiem czy grozą. Jezus mówi przecież wyraźnie: „Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie”. Od nas zależy, czy będziemy „mdleć ze strachu” czy też z „podniesioną głową” i ufnością wyjdziemy na spotkanie Kochającego, Miłosiernego, ale i Sprawiedliwego Ojca.

Tak naprawdę słowa, przywołane w dzisiejszej Ewangelii Jezus wypowiada nie po to, aby nas przestraszyć, lecz aby wezwać nas do nawrócenia, do tego byśmy nie pozwolili Złemu upodobnić naszej duszy do spustoszonej Jerozolimy. Dzięki Zmartwychwstaniu Chrystusa i naszemu nawróceniu możemy „nabrać ducha” i odrzucić lęk. Każdy, nawet najmniejszy wysiłek, jaki podejmujemy na drodze osobistego nawrócenia zbliża nas do naszego Pana. A przecież niczego nie potrzebujemy tak bardzo, jak bliskości Boga. Tylko dzięki Jego ochraniającej nas obecności, możemy mieć udział w Jego wiecznej chwale.

Dajmund Danuta, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024