Bliżej Chrystusa

Kto nie skorzystałby z okazji, aby choć dotknąć się frędzli szat takiego Uzdrowiciela?! Ludzie szukali Jezusa, ufając, że i oni dostąpią Jego miłosierdzia, że również ich dotknie Boża łaska. I nie zawiedli się.

zdjęcie: 1bp.blogspot.com

2015-02-09

I Rok czytań
Mk 6,53-56


Sława słów i czynów Jezusa zawsze wyprzedzała Jego kroki. Nic dziwnego, że tak było i tym razem, kiedy wraz z uczniami przypłynął do ziemi Genezaret. „Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go poznano” – zaświadcza Ewangelista Marek. Nietrudno jest mi wyobrazić sobie poruszenie, do jakiego dochodziło wszędzie tam, gdzie pojawiał się Jezus. Pamiętam z czasów mojej młodości, gdy do naszego kraju, zamkniętego wówczas za „żelazną kurtyną”, przybył pewien „uzdrowiciel” zza oceanu. Jeszcze na długo przed jego przybyciem wieści rozchodziły się lotem błyskawicy, a ludzie, którym cośkolwiek dolegało, próbowali sami, bądź za pośrednictwem swoich bliskich czy opiekunów zdobyć bilety uczestnictwa w spotkaniach organizowanych z tym człowiekiem, najczęściej w rozmaitych parafialnych obiektach. Pamiętam do dziś ten ludzki tłum cisnący się do „uzdrowiciela” w jednym z takich miejsc: ludzie o kulach i niewidomi, przywożeni na wózkach inwalidzkich, a nawet na szpitalnych łóżkach, „migający” głusi lub niedosłyszący i ludzie o wymizerowanych twarzach noszących piętno niedawni przebytej kuracji, która miała zniszczeć „pożerającego” ich ciało raka. Wszyscy z nadzieją na to, że oto wydarzy się cud, że powrócą do swojego utraconego życia w świecie zdrowych. Nie wiem, czy do takich cudownych zdarzeń dochodziło; ja nie spotkałam żadnego człowieka, który byłby wtedy świadkiem jakiegoś cudu.

Inaczej było z Chrystusem: Wszędzie, gdzie się pojawiał, ludzie odzyskiwali zdrowie: ślepi zaczynali widzieć, głusi słyszeć, chromi chodzić, a trędowaci doznawali oczyszczenia. Kto nie skorzystałby z okazji, aby choć dotknąć się frędzli szat takiego Uzdrowiciela?! Ludzie szukali Jezusa, ufając, że i oni dostąpią Jego miłosierdzia, że również ich dotknie Boża łaska. Nie zawiedli się. Choć ich wiara była czasami dużo mniejsza od ziarna gorczycy; ułomna, niedoskonała i niewdzięczna, Jezus ogarniał ich swoją współczującą miłością, dając im dużo więcej, niż oczekiwali.

„I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy do osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby choć frędzli u Jego płaszcza mogli się dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie”- opowiada Ewangelista. To naprawdę niesamowita relacja. Niesamowite również jest i to, że Chrystusa zadawala tak niewiele – wystarczy mu pragnienie DOTKNIĘCIA, pragnienie zbliżenia się do Niego, maleńki krok w Jego kierunku z tą naszą niedoskonałą wiarą, nadzieja i miłością. To wystarczy, byśmy WSZYSCY doznali łaski uzdrowienia.

Panie, postaw na mojej drodze „miłosiernych Samarytan”, którzy pomogą mi zrobić ten pierwszy krok w Twoim kierunku, którzy „przyniosą moje łoże”, którzy mnie do Ciebie podprowadzą. Spraw, abym i ja potrafiła do Ciebie kogoś zaprowadzić.

Dajmund Danuta, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 23.11.2024