Aby nie zaspać
Czuwajmy, bo gdy choć na moment uśpi się nasza czujność, możemy nie być gotowi na przyjście Pana.
2015-03-04
I Rok czytań
Łk 12,35-40
Tak łatwo zapomnieć w codziennym życiu, do czego tak naprawdę to wszystko zmierza. Trudno każdego dnia stawać w prawdzie przed samym sobą i przed Bogiem, wyrażając gotowość do Jego powtórnego przyjścia. Bo czy tak łatwo jest się przygotować na wywrócenie dotychczasowego życia do góry nogami? Czy rzeczywiście jesteśmy w stanie powiedzieć, że chcemy zakończenia wszystkiego tego, co wydarza się na ziemi, aby zamieszkać wraz z Panem w Jego Królestwie?
Z czego wynika nasz brak gotowości? Ze strachu przed utraceniem dotychczasowego życia? A może po prostu trudno nam przyjąć do wiadomości, że to może się wydarzyć tu i teraz, już za moment. Czy nasze poukładane życie jest gotowe na totalną rewolucję?
Czego tak naprawdę się boimy? Przecież Chrystus obiecał nam życie wieczne. Zbyt często chyba, przyzwyczajeni do w miarę uporządkowanej codzienności, zapominamy, że najważniejsze jest zaufanie Panu. Jego zapowiedzi powtórnego przyjścia nie mają napawać nas przerażeniem, ale radością na spotkanie ze Zbawicielem. To sedno i sens naszego życia.
Ale co to, tak naprawdę, znaczy czuwać? Czy chodzi o to, aby wyglądać stale przez okno i wypatrywać znaków przyjścia Pana? Najważniejsze jest przygotowanie naszych serc. To one są wizytówką naszego człowieczeństwa. To one będą oceniane na Sądzie Ostatecznym. Ich czystość, wiara i zaufanie Panu w każdym czasie są gwarancją, że nie będziemy zaskoczeni, gdy przyjdzie Bóg. Czuwajmy w modlitwie i wierze, bo Pan przyjdzie w momencie, kiedy najmniej będziemy się tego spodziewać.