W oczekiwaniu na Ucztę
Te dwie noce dla przyjaciół Jezusa musiały być bardzo długie i najtrudniejsze w ich życiu. Bo umarł Ten, z którym związali swoje życie i wszystkie swoje nadzieje. Czy to jest czas na ucztowanie?
2015-04-04
Rok A
Mt 28, 1-10
Dziś WIELKA SOBOTA, dla chrześcijan najważniejsza sobota w roku liturgicznym, lecz paradoksalnie – akurat w ciągu tego dnia Kościół, podobnie jak w Wielki Piątek Męki Pańskiej, powstrzymuje się od sprawowania Mszy Świętej. Dlaczego? Nie jest trudno to zrozumieć, jeśli uświadomimy sobie, że inna nazwa Mszy Świętej to Uczta Eucharystyczna. Czy ucztujemy, weselimy się, po śmierci naszych bliskich, po tym jak ich doczesne szczątki dopiero co złożyliśmy w grobie? Oczywiście, że nie; nawet tradycyjne w naszej kulturze popogrzebowe spotkania rodziny i przyjaciół popularnie nazywane „stypą” w niczym nie przypominają dotychczasowych, radosnych spotkań w tym samym gronie.
Wczoraj nasz najbliższy Przyjaciel – nasz Pan i Zbawiciel – przeszedł krzyżową drogą na wzgórze zwane Golgotą i tam poniósł śmierć, tak straszną, że niemożliwą do wyobrażenia, nawet dla nas, obytych z widokiem krwawych rzezi, z którymi oswajają nas media. To z pewnością nie jest okazja do ucztowania i weselenia się. Kiedy już jego Ciało zdjęto z krzyża i złożono w ramiona zbolałej Matki, jego przyjaciele – Józef z Arymatei i Nikodem dotychczas dyskretnie ukrywający swoje związki z Jezusem – wyprosili od Piłata Ciało Jezusa i złożyli je w Grobie. Czy groza tej śmierci, o której myśleli, ze jest końcem wszystkiego: ich wiary i nadziei – jest okazją do ucztowania? Nie! Przeciwnie – te dwie noce dla przyjaciół Jezusa musiały być bardzo długie i najtrudniejsze w ich życiu. Bo umarł Ten, z którym związali swoje życie i wszystkie swoje nadzieje. „A myśmy się spodziewali…” powiedzą później niektórzy z jego uczniów, jeszcze nieświadomi tego, co stało się Trzeciego Dnia. To dramatyczne zdanie pewnie powtarzali w swych duszach także i apostołowie ukrywający się po śmierci Jezusa w obawie przed aresztowaniem. Powtarzały i kobiety przygotowujące wonności by o świcie, tuż po upływie szabatu, udać do grobu i oddać Mistrzowi ostatnią posługę… „A myśmy się spodziewały”. Czy spodziewały się tego, co nastąpiło późną nocą lub tuż przed świtem? Chyba nie. Zapewne ich wyobraźnia nie sięgała aż tak daleko. „A oto powstało wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim. Postać jego była jak błyskawica, a szaty jego białe jak śnieg. Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i podrętwieli jak umarli. Anioł zaś przemówił do niewiast: «Wy się nie bójcie! Bo wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział»”.
Nareszcie! Nareszcie można świętować! Dlatego nocne uroczystości Wigilii Paschalnej kończy Uczta Eucharystyczna – najradośniejsza z Uczt, podkreślona radosnym okrzykiem „Alleluja”. On zmartwychwstał! Jezus żyje i jest z nami. W białym eucharystycznym krążku Chleba, aż do końca świata, który znamy, aż do chwili, spotkania z nami Twarzą w twarz.