Drzazga kontra belka
Nie znam przecież czyjegoś serca, ale chętnie osądzam i oceniam. Nie znam przecież okoliczności, czyichś doświadczeń i zranień, ale z ochotą potępiam. To błędne koło oskarżeń i pretensji przerywa dziś Jezus.
2015-09-11
I Rok czytań
Łk 6, 39-42
Sądu osoby czy wydarzenia dokonujemy w sercu. Z tego serca, w którym gromadzimy osądy, płyną słowa. Słowa niosące pokój, otuchę, wsparcie, zrozumienie, zachętę, ale też słowa krzywdzące, ironiczne, poddające w wątpliwość szczerość intencji, uszczypliwe, karcące, niszczące i głęboko raniące. Ich źródłem są osądy wydawane na podstawie miary dobra i zła jaką nosimy w sobie.
O ile sobie łatwiej wybaczam, lub stosuję łagodniejszą skalę oceny przywołując wszystkie okoliczności łagodzące lub wręcz niwelujące winę, o tyle wobec bliźnich moje wymagania są nieraz nieosiągalne. Mają oni postępować według moich oczekiwań, a jeśli tak nie postępują i odstają od „wzorca”, tym gorzej dla nich.
Nie znam przecież czyjegoś serca, ale chętnie osądzam i oceniam. Nie znam przecież okoliczności, czyichś doświadczeń i zranień, ale z ochotą potępiam. To błędne koło oskarżeń i pretensji przerywa dziś Jezus. Nie sądź bliźniego. Szukaj w nim dobra, próbuj go zrozumieć i przyjąć. Nie rań go w myślach, nie rań słowami, nie rań zachowaniem. Wybaczaj, zanim jego raniący sąd dotrze do twojego serca.
Nie bierz do siebie wszystkiego, co usłyszysz. Pamiętaj, że to co cię boli, to prawdopodobnie twoja miłość własna. Zamiast się oburzać na niesprawiedliwe osądy, zapytaj siebie co tak bardzo nadwyręża twoją dumę? Może to właśnie owa „belka w oku”? Poruszona sprawia ból, z którym trudno sobie poradzić…
Łatwo dostrzegam zło wokół siebie i w innych. Najczęściej rozpoznaję to zło, wady, słabości które są we mnie samym, ale do których nie chcę się wobec Boga, bliźniego i siebie przyznać. Łudzę się, że tępiąc je wokół siebie, sam się wybielę i odwrócę od siebie uwagę. Zamiast okazywać braciom miłosierdzie, pozostawiając sąd Bogu, który zna serca i wymagać od siebie, z reguły postępuję na odwrót. Oceniam innych, z siebie czyniąc ofiarę przed Panem, oczekując Jego sprawiedliwej pomsty za doznane krzywdy.
Na to wszystko słyszę dziś od Jezusa: „Obłudniku!”. To ostrzeżenie skierowane jest właśnie do mnie. Jezus zna mnie dobrze: przenika myśli, zna głębokość zranień, zna pokrętne drogi moich chybionych wyborów. Wzywa mnie do uporządkowania siebie. Do oczyszczenia wzroku Jego światłem, aby w innych i w sobie dostrzegać to, co On widzi. Jeśli będę potrafił patrzeć na siebie w prawdzie, ucząc się tego co dzień w spotkaniach z Nim, wtedy także będę potrafił w prawdzie spojrzeć na innych.