Zobaczył i minął
„Nie mam czasu”, „Mam ważniejsze sprawy na głowie”, „Niech pomogą powołane do tego instytucje” – to tylko współczesne echo postawy, którą Jezus opisał krótko: „zobaczył i minął”.
2015-10-05
I Rok czytań
Łk 10,25-37
Trudno o bardziej jasny i czytelny przekaz niż tekst dzisiejszej Ewangelii. I nie szkodzi, że u jego początku leżała kolejna, niezbyt czysta intencja uczonego w Prawie, który zadał Jezusowi pytanie, chcąc Go wystawić na próbę. Jezus i z takiej sytuacji może wyprowadzić dobro a czyjąś zła intencję wykorzystać w celu pouczenia ludzi o otwartym sercu.
Samo pytanie – abstrahując od intencji pytającego, oraz faktu, że kto, jak kto, ale on powinien tę odpowiedź znać – jest pytaniem jak najbardziej uzasadnionym i chwalebnym. Jest też pytaniem dość często stawianym, również przez ludzi o czystych sercach: „Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”. Ale tamten uczony w Prawie w gruncie rzeczy nie oczekiwał odpowiedzi. Dobrze ją znał: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego”. To tyle. To jest naprawdę dobrze powiedziane. „To czyń, a będziesz żył” – odpowiedział więc Nauczyciel swojemu rozmówcy. I na tym mógłby skończyć się ich dialog, gdyby nie to, że uczony w Prawie, czy to skruszony swoją wcześniejszą intencją ośmieszenia Nazarejczyka, czy może chcąc samemu „wyjść z twarzą” z całej tej sytuacji, postanowił drążyć dalej, pytając: „A kto jest moim bliźnim?”
Nawiązując do jego pytania, Jezus opowiedział zarówno jemu jak i pozostałym świadkom ich rozmowy jedną z najpiękniejszych biblijnych przypowieści – o miłosiernym Samarytaninie.
Ta przypowieść nikogo nie pozostawia obojętnym i choć niełatwo jest się do tego przyznać, w sercach większości z nas pozostawia pewien niepokój. To dobrze. To znaczy, że nie zagłuszyliśmy w sobie wewnętrznego głosu, któremu na imię Sumienie. Niech ono zawsze pozwoli nam – w pełnej prawdzie – przyjrzeć się codziennym sytuacjom naszego życia. Niech pomoże nam rozpoznać siebie w którejś z postaci z dzisiejszej przypowieści. Czy nie jestem przypadkiem jak ów kapłan lub lewita, który potrzebującego pomocy człowieka „zobaczył i minął”? „Nie mam czasu”, „Mam ważniejsze sprawy na głowie”, „Niech pomogą powołane do tego instytucje” – to tylko współczesne echo postawy, którą Jezus opisał krótko: „zobaczył i minął”. Jeśli ciągle jeszcze ropoznaję się w „kapłanie” i „lewicie”, to znak, abym upadł na kolana i prosił Pana o wnikliwe oczy, wrażliwe serce i ofiarne dłonie Miłosiernego Samarytanina.