Homilia wygłoszona podczas uroczystości 90-lecia Apostolstwa Chorych w świecie
W cierpieniu człowiek ma poczucie przede wszystkim niewoli i ograniczenia, czuje, że jego możliwości życiowe są poważnie pomniejszone. Przeżywa lęki i niepokoje, rodzą się bunty, także względem Boga. Z jednej strony rodzi się nadzieja na wyjście z niewoli cierpienia, z drugiej – może narastać przekonanie, że droga choroby może być bardzo długa, może trwać miesiącami, latami, że może trwać nawet 40 lat (jak wędrówka Izraelitów przez pustynię). Jednak, najważniejsze to to, że na drogę ludzkiego cierpienia wkracza Bóg. Oczyma wiary człowiek tę obecność może dostrzec.
2015-11-18
Krypta Archikatedry 14.11.2015, godz. 13.00
Pierwsze czytanie: Mdr 18,14-16;19,6-9
Psalm: Ps 105
Ewangelia: Łk 18,1-8
Chciałbym przedstawić trzy obrazy
Obraz pierwszy – biblijny: wyjście Izraelitów z niewoli egipskiej, przejście przez Morze Czerwone, wędrówka przez pustynię, dotarcie do ziemi obiecanej.
Dla Izraelitów wydarzenia te wiązały się ze skrajnymi przeżyciami i doświadczeniami: najpierw było to doświadczenie niewoli, potem (wraz z pojawieniem się Mojżesza) zaczęła rodzić się nadzieja, ale też nowe lęki, bunty, nawet poczucie oszukania przez Mojżesza i samego Boga. Jednak ostatecznie wydarzenia te stały się dla narodu izraelskiego wydarzeniami kluczowymi, wydarzeniami budującymi ich tożsamość narodową, wspólnotową. Były to wydarzenia stale przywoływane przez ich pamięć historyczną. Każdorazowe święto Paschy spełniało właśnie tę rolę: odświeżania pamięci i umacniania tożsamości kulturowo-społecznej. Oczywiście, to odbudowywanie pamięci miało przede wszystkim charakter religijny: było wspominaniem Bożej ingerencji, jakże (wtedy) wyraźnego działania Bożego. Także dzisiejsze pierwsze czytanie oraz psalm wpisują się w to odświeżanie pamięci i wspominanie wielkich dzieł Boga.
W dzisiejszym pierwszym czytaniu Autor Księgi Mądrości wspomina (po wielu wiekach) przejście przez Morze Czerwone:
„Obłok ocieniający obóz i suchy ląd ujrzało,
jak się wynurzał z wody poprzednio stojącej:
droga otwarta z Morza Czerwonego
i pole zielone - z burzliwej głębiny”.
Zarówno dla Autora Księgi Mądrości, jak i dla całego Izraela sprawa była oczywista: w tamtym doświadczeniu działała ręka Boża:
„Przeszli tędy wszyscy, których chroniła Twa ręka,
ujrzawszy cuda godne podziwu”.
Dalej Autor wspomina, że po przejściu przez Morze Czerwone Izraelici oddali chwałę Bogu.
„Byli jak konie na pastwisku
i jak baranki brykali,
wielbiąc Ciebie, Panie, któryś ich wybawił”.
Autor Księgi Mądrości jest po prostu posłuszny wezwaniu psalmisty:
„Wspomnijcie cuda, które Pan Bóg zdziałał.
Śpiewajcie i grajcie Mu psalmy,
rozsławiajcie wszystkie Jego cuda.
Szczyćcie się Jego świętym imieniem,
niech się weseli serce szukających Pana”.
Obraz drugi – choroba, niepełnosprawność, szczególnie ta przewlekła, nieuleczalna, a szerzej: ludzkie cierpienie
Doświadczenie ludzkiego cierpienia, choroby, niepełnosprawności jest w pewnym sensie doświadczeniem drogi. Człowiek znajdujący się na drodze swojego cierpienia, doświadcza różnego rodzaju stanów duchowo-psychicznych, w dużej mierze podobnych do tych, które przeżywali Izraelici w Egipcie, podczas wyjścia i wędrówki. W cierpieniu człowiek ma poczucie przede wszystkim niewoli i ograniczenia, czuje, że jego możliwości życiowe są poważnie pomniejszone. Przeżywa lęki i niepokoje, rodzą się bunty, także względem Boga. Z jednej strony rodzi się nadzieja na wyjście z niewoli cierpienia, z drugiej – może narastać przekonanie, że droga choroby może być bardzo długa, może trwać miesiącami, latami, że może trwać nawet 40 lat (jak wędrówka Izraelitów przez pustynię).
Jednak, najważniejsze to to, że na drogę ludzkiego cierpienia wkracza Bóg. Oczyma wiary człowiek tę obecność może dostrzec. Kiedyś jedno z niemieckich opracowań dotyczących zagadnienia hospicjum nazwało Boga, wędrującego wraz z cierpiącym człowiekiem, nawiązując właśnie do doświadczenia Izraelitów – mitgehender Gott – Współ-idący Bóg. Człowiek cierpiący odkrywając Współidącego Boga może zobaczyć tę biblijną „rękę Bożą” i może tej właśnie ręki się uchwycić. Trzymając się tej Bożej ręki człowiek poczuje się bezpieczniej i zobaczy, że jest w stanie pokonać nawet takie przeszkody i trudności, które po ludzku wydawały się nie do przejścia, tak jak bez Bożej ingerencji nie do przejścia było dla Izraelitów Morze Czerwone i wędrówka przez pustynię. I nagle, w tym wielkim doświadczeniu cierpienia, trzymając się tej „Bożej ręki” człowiek zaczyna śpiewać pieśń uwielbienia, zaczyna wielbić Boga za cuda i znaki, które dostrzega. Tym znakiem może być powrót do zdrowia, ale tym znakiem może każde inne dobro, które człowiek otrzymuje od Boga na drodze swojej choroby i cierpienia. Ważne jest, by nie utracić pamięci o Bożych znakach, dlatego tak istotne staje się wezwanie psalmisty: „Wspomnijcie cuda, które Pan Bóg zdziałał”.
Obraz trzeci – Apostolstwo chorych
Przejście przez Morze Czerwone i wędrówka przez pustynię miały charakter wspólnoto-twórczy, doświadczenia te ukształtowały naród izraelski, który stał się zapowiedzią nowo-testamentowego ludu Bożego. Wielu ludzi przeżywa swoje cierpienie w samotności i ta samotność tylko potęguje ich cierpienie. Jednak cierpienie może stać się (i faktycznie bardzo często staje się) doświadczeniem wspólnoto-twórczym, staje się miejscem budowania więzów między chorym a służbą zdrowia, chorym a jego bliskimi, między chorymi nawzajem. Apostolstwo Chorych jest tą duchową przestrzenią, w której cierpienie staje się doświadczeniem wspólnotowym. Apostolstwo chorych jest przede wszystkim wspólnotą ludzi chorych i cierpiących, których łączy pragnienie jednoczenia się z dziełem zbawczym Chrystusa, poprzez ofiarowanie swoich cierpień Jezusowi i włączanie się przez ten akt ofiarowania w Chrystusowe dzieło zbawiania świata. Do wspólnoty Apostolstwa Chorych dołączają ci, dla których rzeczą naturalną i oczywistą jest być blisko cierpiącego: służba zdrowia, wolontariusze, bliscy. Charakterystycznym rysem wspólnoty Apostolstwa chorych jest to, że w centrum tej wspólnoty staje osoba chorego, jako zwornik i twórca tej wspólnoty, jako twórczy podmiot Apostolstwa, czyli po prostu apostoł, a nie jako przedmiot, odbiorca opieki, czy też posługi.
Oczywiście najważniejszą cechą w tej wspólnocie jest ciągłe na nowo odkrywanie Tego, Którego nazwaliśmy „mitgehender Gott” „Współ-idącym Bogiem”, który prowadzi i chroni wspólnotę swoją „ręką”, który czyni wielkie znaki i cuda, czasem w postaci uzdrowień fizycznych, czasem w postaci przemian i uzdrowień duchowych, a także w różny inny sposób. Uświadamiając sobie wielość tych znaków wspólnota Apostolstwa Chorych, posłuszna wezwaniu psalmisty, śpiewa pieśń uwielbienia.
Dziś wspólnota Apostolstwa chorych pragnie odświeżyć i umocnić swoją pamięć historyczną, przeżywając 90-lecie swojego istnienia i wspominając znaki, których Bóg w tej wspólnocie i poprzez tę wspólnotę dokonał. Wspominamy dziś holenderskie początki Apostolstwa chorych, wspominamy początki polskie, najpierw we Lwowie, a potem już tu w Katowicach. Wspominamy tych, którzy, jak kiedyś Mojżesz na pustyni, tak oni przewodzili wspólnocie Apostolstwa Chorych: ks. Michała Rękasa, ks. Jana Szurleja, ks. Henryka Sobczyka, ks. Czesława Podlewskiego, ks. Stanisława Michałowskiego i obecnego przewodnika – ks. Wojciecha.
90-lecie Apostolstwa Chorych to nie tylko umacnianie pamięci historycznej, to nie tylko wspominanie wielkich dzieł Boga, ale to także okazja, by spojrzeć do przodu, w przyszłość. Jest to dobry czas, by poszukiwać odpowiedzi na pytanie: quo vadis, wspólnoto? Dokąd podążasz? Jakie nowe cele sobie stawiasz, w nowych czasach i w nowych kontekstach? Wydaje się, że zbliżająca się setna rocznica powstania Apostolstwa Chorych stanowi symboliczne wezwanie do zintensyfikowania zaangażowania tych, którzy są związani ze wspólnotą. Możliwe, że jest to okazja, by przeżyć 9-letnią nowennę, jako duchową drogę ku jubileuszowi. Na pewno potrzebne jest tu wielkie otwarcie na działanie Ducha Świętego, a może także… pewna refleksja teologiczno-pastoralna.
Osobiście cieszę się, że mogę być tutaj obecny, we wspólnocie Apostolstwa Chorych. Jako dziekan Wydziału Teologicznego wyrażam radość z tego, że dalsza część dzisiejszego spotkania będzie dokonywać się w budynku naszego Wydziału. To nie tylko względy organizacyjne o tym zadecydowały. To po prostu kolejny element współpracy Wydziału i Apostolstwa. Wystarczy wspomnieć tylko niektóre poprzednie momenty tej współpracy, a mianowicie organizacja międzynarodowej konferencji z okazji 30-lecia listu Salvifici doloris, konferencja zorganizowana przez Śląski Uniwersytet Medyczny, Apostolstwo Chorych oraz Wydział Teologiczny Uniwersytetu Śląskiego, następnie wspólne wydanie książki o bólu duszy; no i dzisiejsze spotkanie z wykładem pracownika Wydziału ks. dr. Damiana Bednarskiego. Jeśli przed chwilą wspomniałem, iż dla przyszłości Apostolstwa Chorych warto byłoby dokonać pewnej refleksji teologiczno-pastoralnej, to równocześnie pragnę zapewnić, że Wydział Teologiczny jest chętny podjąć się tego zadania. Jest jednak sprawą oczywistą, że w tych wszystkich poczynaniach potrzebne jest nade wszystko otwarcie na słowo Boże i na natchnienia Ducha Świętego.