Adorować to znaczy świecić Chrystusem
Gdy stajemy przed Bogiem, wpatrujemy się w Niego, stajemy się bardziej Jemu podobni. Łapiemy Jego promienie i zaczynamy świecić światłem odbitym od Chrystusa, samym Nim. Adoracja daje nam siłę. To z sakramentów i modlitwy czerpiemy siłę do walki w codzienności.
2015-11-26
Adorować. To słowo w języku polskim oznacza zachwyt, otaczanie się kimś, uwielbienie kogoś lub czegoś. Zachwycić się kimś do takiego stopnia, że chcemy się nim otaczać. Jak wielki musi być to zachwyt?
Biały opłatek, zamknięty w monstrancji. Gdy klęczymy przed Bogiem utajonym w białym Chlebie, oczami wiary widzimy Aniołów i świętych wpatrzonych w Niego – adorujących Chrystusa Eucharystycznego. Kruchy chleb, który można połamać; a jednocześnie Bóg, który jest nieskończony, nieogarnięty i niezrozumiały przez żadnego człowieka. Pokora i miłość Syna Bożego nie mają końca. Bóg dał się zamknąć w tabernakulum, co więcej żyje w każdej duszy ludzkiej i niejako jest jej „więźniem”.
Ostatnio usłyszałam takie piękne zdanie, że po przejściu ziemskiej drogi, gdy już znajdziemy się w niebie, będziemy już tylko uwielbiać Boga – adorować Go nieustannie, 24 godziny na dobę. Ale zanim to nastąpi, tu na ziemi musimy się w tym ćwiczyć, żeby wiedzieć co mamy robić, gdy przed Nim staniemy.
Bardzo lubię wpatrywać się w Najświętszy Sakrament. Patrzeć na biały chleb, pod którego postacią kryje się Jezus. Nie trzeba nic mówić, słowa nie są potrzebne, wystarczy po prostu być. Z utęsknieniem czekam aż stan zdrowia pozwoli mi na dotarcie do kościoła i na moment wystawienia Pana Jezusa. Lubię tak siedzieć przed Nim i wpatrywać się w Jego Oblicze. Zawsze wtedy ogarnia mnie zachwyt. Jaki piękny jest nasz Bóg. Jaki pokorny, cichy, łagodny… niesamowity!
Zapatrzeć się w Jezusa. Przyjąć od Niego łaski, które nam daje. Gdy człowiek patrzy na Boga niejako „zaraża się” Nim. Promienie Najświętszego Sakramentu dotykają serca. Można poczuć się bezpiecznie, spokojnie. Bo w Jego ramionach każda owieczka jest bezpieczna. W ramionach miłości liczy się tylko miłość.
Umiemy zachwycać się drugim człowiekiem, umiemy adorować pewne rzeczy, może nam przychodzi to łatwiej, bo jest prostsze dla naszych zmysłów. Ale trzeba też dostrzegać to co jest poza nimi. Boga nikt nigdy nie widział. Tutaj posługujemy się czymś, co każdy z nas ujmie w inny, dla siebie wypracowany sposób – to wiara. Dzięki wierze to, co nieosiągalne staje się bliskie. To co trudne, staje się łatwe. Wiara pozwala nam dostrzec w białym opłatku chleba, którego kapłan podaje nam w Komunii Świętej, samego Boga.
Po co "tracić" czas na adorację? To działa w dwie strony. Bóg ciągle adoruje człowieka, zachwycając się nami. Jego nieporadne dziecko nauczyło się stawiać pierwsze kroki, mówić, kochać, dziękować. Tak jak nasz ziemski ojciec cieszy się z naszych postępów. Bóg pragnie naszej bliskości. Pragnie byśmy przyszli i dali Mu swój czas. Św. Jan Paweł II mówił, że „Czas ofiarowany Chrystusowi nigdy nie jest czasem straconym”. Gdy stajemy przed Bogiem, wpatrujemy się w Niego, stajemy się bardziej Jemu podobni. Łapiemy Jego promienie i zaczynamy świecić światłem odbitym od Chrystusa, samym Nim. Adoracja daje nam siłę. To z sakramentów i modlitwy czerpiemy siłę do walki w codzienności.
Zakochać się w Bogu, adorować Go, chcieć się Nim otaczać. Świecić Chrystusem. Przygotowywać się do wiecznego szczęścia w niebie, by tam móc adorować Go przez wieczność i wciąż być Nim zachwyconym w każdej sekundzie na nowo. Niepojęty jest nasz Bóg.