Miłosierdzie Boże i ludzkie
Kluczem do ofiarowania miłości miłosiernej bliźniemu jest doświadczenie Boga bogatego w miłosierdzie.
2015-12-07
Rozpoczęty 8 grudnia Jubileuszowy Rok jest czasem miłosierdzia: zarówno przyjętego jak i ofiarowanego. Zastanówmy się pokrótce, jak w tym czasie mamy kształtować naszą wyobraźnię miłosierdzia? Wyobraźnia ta przekuwa się na odpowiednie postawy w relacjach międzyludzkich, w troskę o drugiego człowieka, w realizację odpowiednich cnót: roztropności, mądrości, wytrwałości i hojności. Buduje ona nowy świat. Inny niż ten, który charakteryzuje się zimnym wyrachowaniem, brakiem wrażliwości i szukaniem jedynie własnej doraźnej korzyści.
Przyjąć miłosierdzie Boga
Pierwszym darem Jubileuszowego Roku jest przyjęcie miłosierdzia Boga, otwarcie się na ten dar, odkrycie Osoby Boga, który miłuje nas do szaleństwa, aż po Krzyż. Drugim, na który wskazuje Ojciec święty Franciszek, jest okazanie miłosierdzia bliźniemu. Te dwa wymiary miłosierdzia wzajemnie się przeplatają. Przyjmującemu miłosierdzie Boga w sakramentach świętych, zwłaszcza w sakramencie pokuty i pojednania, przez przyjęcie odpustu, łatwiej dzielić się darem miłosierdzia z innymi. Jeśli Bóg daruje mi grzechy i winy oraz wszelkie konsekwencje z nich wynikające, to czyż ja nie winienem być miłosierny wobec innych, stać się dla nich bliźnim, czyli – jak ukazuje etymologicznie ten wyraz – bliskim ich potrzebom? Jeśli Bóg jest dla mnie łaskawy, nie szukający wyrównania sprawiedliwości, a Jego miłość potężniejsza jest od moich niewierności, niestałości i zdrad, to czyż ja nie powinienem okazać miłości bliźniemu w sposób całkowicie bezinteresowny?
Coraz trudniej w świecie konsumpcji i konkurencji, walki o władzę i znaczenie, gdzie jedni – nieliczni zwyciężają, a drudzy są odrzuceni, o taką miłość. Jednak wezwanie papieża Franciszka do odkrycia postawy miłosierdzia wobec bliźniego, zniżenia się do jego poziomu życia, jest ewangelicznym „strzałem w dziesiątkę”. Jest pójściem pod prąd współczesnej mentalności skoncentrowanej na samorealizacji. Jest wyraźnym świadectwem, do którego jako uczniowie Jezusa jesteśmy szczególnie powołani. Po obmyciu stóp Jezus powiedział apostołom: „Dałem wam przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem” (J 13, 12). Kluczem do ofiarowania miłości miłosiernej bliźniemu jest doświadczenie Boga bogatego w miłosierdzie. Doświadczyli tego uczniowie podczas Ostatniej Wieczerzy i my możemy doświadczyć, otwierając się z wiarą na pokorę Chrystusa zniżającego się do naszej kondycji życiowej.
Przyjąć miłosierdzie człowieka
Zobaczmy, zarysowuje się w naszych rozważaniach następujący kierunek działania miłosierdzia: od Boga ku człowiekowi. Ale może być i odwrotnie. Ofiarującemu miłosierdzie – w domu rodzinnym, wobec chorych w hospicjum, w domu pomocy społecznej, czy też pośród osób bezdomnych – łatwiej nieraz odkryć Źródło miłosierdzia. Na tę postawę zwraca uwagę Jezus w jednym z błogosławieństw: „Błogosławieni czyniący miłosierdzie, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5, 7). Towarzyszący chorym w hospicjach czynią to, bo sami kiedyś doświadczyli takiej pomocy w sytuacji, gdy odchodził ktoś bliski z ich rodziny.
W okazywaniu czynnej miłości bliźniemu liczą się konkrety, nie deklaracje. „Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą” (1 J 3, 18) – napomina św. Jan. Konkret miłości wobec bliźniego przejawia się w uczynkach miłosierdzia. Zwraca na nie uwagę papież w bulli Misericordiae vultus. Pierwsze z nich, uczynki względem ciała – bardziej znane – mają swoje źródło w ewangelicznym opisie Sądu Ostatecznego. Przypomnijmy słowa Pana Jezusa opisującego ten Sąd: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie (…) Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 34-36. 40). Do sześciu uczynków miłosierdzia względem ciała, o których mówił Jezus w przypowieści, Kościół dodał jeszcze jeden: umarłych pogrzebać. Oprócz tych uczynków papież w bulli przypomina jeszcze inne – względem duszy. Ich również jest siedem. Są mniej znane, jednak równie ważne. Przypomnijmy je: wątpiącym dobrze radzić, nieumiejętnych pouczać, grzeszących upominać, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych. Papież przywołując znaczenie uczynków miłosierdzia względem ciała i duszy pisze, iż są one jak „belka”, na której wsparty jest Kościół. Bez tej belki, możemy się domyślić, Kościół by runął. Przyjrzyjmy się bliżej tym uczynkom. I zastanówmy się, jak moglibyśmy je wcielić w nasze życie. Przed nami dwanaście miesięcy Roku Jubileuszowego i czternaście uczynków miłosierdzia…
Uczynki co do ciała
Pierwsze dwa: głodnych nakarmić i spragnionych napoić to uzupełniające się wzajemnie uczynki co do ciała; są związane z dostarczeniem pożywienia, podstawowych środków do życia, bądź odpowiednich funduszy tym, którym tego brak. „Kto ma dwie suknie, niech się podzieli z tym, który nie ma; a kto ma żywność niech tak samo czyni” – czytamy w wezwaniu do nawrócenia św. Jana Chrzciciela (Łk 3, 11). Zastanówmy się, jak konkretnie w naszym otoczeniu, czy poprzez wsparcie działań instytucji charytatywnych, moglibyśmy wypełnić ten miłosierny uczynek?
Kolejne wezwanie: podróżnych w dom przyjąć, wskazuje, iż powinniśmy być gotowi otworzyć drzwi naszego domu dla bliźniego będącego w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Mamy się tutaj kierować nie tylko sympatią wobec bliźniego, co pragnieniem zabezpieczenia faktycznych jego potrzeb. W realizacji tej powinności konieczne jest zachowanie roztropności. Tradycja Kościoła przypomina w tym względzie zasadę ordo caritatis (porządku miłosierdzia), według której w pierwszej kolejności winniśmy udzielić pomocy tym, którzy są nam najbliżsi, członkom rodziny. Trudno pomagać obcym, zapominając o potrzebach najbliższych: małżonka, rodziców, czy rodzeństwa itp. Zachował się w wielu polskich domach zwyczaj podczas wieczerzy wigilijnej pozostawiania wolnego miejsca dla podróżnych. Zwyczaj ten może stać się konkretną rzeczywistością na czas Wigilii.
Uczynek miłosierdzia nagich przyodziać to kolejne zaradzenie podstawowej potrzebie naszego życia. Realizując go, powinniśmy pamiętać o wskazaniach św. Jakuba: „Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? (…) Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!» a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała to na co się to przyda?” (Jk 2, 14-16). Nie chodzi tutaj o ten ubiór, którego chcemy się pozbyć, ale o ten, który moglibyśmy jeszcze dla siebie wykorzystać. Właśnie taki dobry ubiór możemy ofiarować potrzebującemu.
Uczynek miłosierdzia chorych nawiedzać jest szczególnie bliski osobom związanym z Apostolstwem Chorych. Omawiając go, chciałbym przytoczyć słowa bł. ks. Michała Sopoćki: „W prywatnej rozmowie serdecznej przy odwiedzaniu chorego można zdziałać bardzo wiele” – pisał spowiednik św. Faustyny. „Nie można zbytnio tej sprawy ułatwiać ani upraszczać pośpieszną wizytą i hałaśliwym gadaniem, milczącym załamywaniem rąk i poważnym grymasem na twarzy. Należy przez słowa współczucia i pociechy, przez przykład życia, wiary, cierpliwości i ducha apostolskiego pomóc choremu do zbawienia, pomóc również jego otoczeniu.”
Więźniów pocieszać to kolejny uczynek miłosierdzia, o który upomina się papież Franciszek. Nieraz zdarza się, iż do Sekretariatu Apostolstwa Chorych piszą więźniowie, zwierzając się z czegoś lub o coś prosząc. Papież Franciszek wypełnia dosłownie ten czyn miłosierdzia, spotykając się z osadzonymi w więzieniu. My raczej takiej możliwości nie będziemy mieli. Podczas jednej z Mszy świętych wielkoczwartkowych papież dał takie świadectwo: „Jako kapłan i biskup muszę być wam do usług. Jest to jednak obowiązek, który wypływa z mego serca: kocham go. Lubię to i chętnie to czynię, bo tak mnie nauczył Pan”. Ostatni uczynek miłosierdzia względem ciała umarłych pogrzebać jest wyrazem naszej troski o zmarłych. Wierzymy, iż ciało ludzkie od momentu chrztu świętego jest świątynią Ducha Świętego i dlatego należy mu się odpowiedni szacunek. Z bólem serca wspominam te pogrzeby, które jako kapłan musiałem odprawić bez obecności rodziny zmarłego.
Uczynki co do ducha
Uczynki miłosierdzia to nie tylko materialna sfera naszego życia. Miłość bliźniego ujawnia się także w uczynkach miłosierdzia względem duszy. Wspomniany bł. ks. Sopoćko mawiał: „Nędza wiedzie zwykle w orszaku swoim różne cierpienia, przykrości, gorycze, a często upadek ducha, zapomnienie o Bogu i poddanie się występkom. (…) Wielu ubogich szuka pociechy w kieliszku, nie chodzi do kościoła, całymi latami stroni od konfesjonału, a stąd dziczeje na duszy.” Jak bardzo aktualne są nadal te słowa…
Nie jest łatwo wątpiącym dobrze radzić i nieumiejętnych pouczać. Potrzebna jest mądrość życiowa. Czym ona jest? Jest zdolnością patrzenia na świat „oczyma Bożymi”, zdolnością rozeznania, co w życiu pochodzi od Boga, jest dobre i jest prawdą. Człowiek mądry idzie za tym, odrzuca zaś to, co pochodzi od złego, co sprzeciwia się Bogu, i prawdzie. W Księdze Daniela czytamy słowa: „Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze” (Dn 12, 3). Kto taką mądrość posiada? Osoby doświadczone życiem, zanurzone w Bogu, pokorne. Kim zaś są ci „nieumiejętni”? To po pierwsze najmłodsi: dzieci i młodzież z racji małego doświadczenia życiowego; po drugie ci, którzy będąc dorosłymi, nie potrafią decydować o sobie, dobrze wybierać, być stałymi w wyborach. Potrzeba wielkiego taktu, zrozumienia, delikatności, zachowania przestrzeni wolności drugiego, by mieć odwagę zwrócić uwagę swoim dzieciom i wnukom, jeśli ci źle postępują.
Z pierwszymi dwoma uczynkami miłosierdzia względem duszy związany jest następny: grzeszących upominać. Czytając ewangelię natrafiamy na konkretne wskazania Jezusa uczącego, jak ten uczynek wcielić w życie: „Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!” (Mt 18,15-17).
Strapionych pocieszać to kolejna powinność miłowania bliźniego. „Prosimy was, bracia, upominajcie niekarnych, pocieszajcie małodusznych, przygarniajcie słabych, a dla wszystkich bądźcie cierpliwi!” (1 Tes 5, 14) – zachęca św. Paweł. Aby skutecznie pocieszać, trzeba samemu posiadać serce czułe oraz dyspozycję umiejętnego wpuszczania w to serce cierpienia bliźnich. Nie jest pocieszeniem zbycie drugiego człowieka słowami: „jakoś to będzie”, ale danie odczucia, iż „jestem z tobą” w chwili jego strapienia.
Najtrudniejsze uczynki przed nami: krzywdy cierpliwie znosić oraz urazy chętnie darować. Jeśli wypełniam wcześniejsze – życie pokazuje – mogę spodziewać się, iż nie zawsze zostaną one przyjęte z otwartością przez bliźniego. Sam mogę popełnić również wiele błędów. Przechodzę wówczas najtrudniejszy egzamin miłości bliźniego. Nie chować urazy do bliźniego, nie szukać zemsty w imię starotestamentalnej zasady „oko za oko, ząb za ząb” to ostatecznie otwarcie się z wiarą na większą Miłość Boga. Bo z jednej strony doświadczam z całą wyrazistością kruchości mojego serca, z drugiej – poznaję potęgę działania Bożego Ducha, który wypala we mnie wszelkie uprzedzenia, urazy i wciąż uzdalnia mnie do wychodzenia naprzeciw bliźniemu. Wiara prowadzi mnie do otwarcia się na Słowa Jezusa: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5, 44) oraz na realizację wezwania z Modlitwy Pańskiej: „odpuść nam nasze winy, jak i my przebaczamy naszym winowajcom” (Mt 6, 12). Nieraz potrzeba wiele czasu, aby serce potrafiło nadążyć za tym Słowem Bożym. Ostatni uczynek miłosierdzia to modlić się za żywych i umarłych. Modlitwa wstawiennicza uczy nas troski nie tylko o swoje zbawienie, lecz także innych.
Jubileuszowa modlitwa o miłosierdzie
Niech podsumowaniem rozważań o miłosierdziu ofiarowanym bliźniemu będzie jubileuszowa modlitwa Ojca świętego Franciszka: „Panie Jezu Chryste, Ty nauczyłeś nas, abyśmy byli miłosierni, jak Ojciec nasz Niebieski i powiedziałeś nam, że kto widzi Ciebie, widzi także i Jego. Ukaż nam Twoje oblicze, a będziemy zbawieni. Twój wzrok pełen miłości uwolnił Zacheusza oraz Mateusza od niewoli pieniądza, a nierządnicę i Magdalenę od szukania szczęścia wyłącznie w rzeczach stworzonych. Wzrok ten sprawił, że Piotr zapłakał po zdradzie, a żałujący Dobry Łotr usłyszał zapewnienie o Raju. Pozwól nam tak wysłuchać słów, które wypowiedziałeś do Samarytanki, jakbyś je wypowiedział do każdego z nas: O, gdybyś znała dar Boży! Ty, który jesteś Obliczem widzialnym Ojca niewidzialnego, Boga, który objawia swoją wszechmoc przede wszystkim przez przebaczenie i miłosierdzie: spraw, aby Kościół na świecie stał się widzialnym obliczem Ciebie, swojego Pana zmartwychwstałego i uwielbionego. Ty zechciałeś również, aby Twoi słudzy przybrani byli w słabość po to, aby mogli okazywać słuszne współczucie tym, którzy trwają w niewiedzy i błędzie: niech każda osoba, która się do nich zwraca, czuje się oczekiwana, kochana oraz doświadcza przebaczenia od Boga. Poślij Twojego Ducha i uświęć wszystkich nas Jego namaszczeniem, aby Jubileusz Miłosierdzia był rokiem łaski od Pana, a Twój Kościół z odnowionym entuzjazmem mógł nieść dobrą nowinę ubogim, głosić wolność więźniom i uciśnionym oraz przywracać wzrok niewidomym. Prosimy o to za wstawiennictwem Maryi, Matki Miłosierdzia, Ciebie, który z Ojcem i Duchem Świętym żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen”.
Zobacz całą zawartość numeru ►