Garść wiary i szczypta niedowiarstwa
Bóg nie wycofał swojej obietnicy. Dał tylko Zachariaszowi czas na przemyślenie własnej postawy, czyniąc go niemym na 9 miesięcy. To nie kara ani Boży dopust – to dla Zachariasza szczególny czas łaski – czas na odbudowanie swej wiary i zaufania Bogu.
2015-12-19
II Rok czytań
Łk 1,5-25
Dziś historia ludzi pobożnych, bogobojnych i sprawiedliwych. Święty Łukasz opowiada o pewnym, prawdopodobnie najważniejszym momencie życia pewnej kochającej się pary: kapłana Zachariasza z oddziału Abiasza i jego żony z rodu Aarona, której imię brzmiało Elżbieta. Nawet dość pobieżni czytelnicy Pisma Świętego z pewnością domyślają się, że mowa jest o przyszłych rodzicach św. Jana Chrzciciela, o którym sam Jezus powie, że spośród zrodzonych z niewiasty nie było większego niż on.
Zachariasz jest kapłanem, człowiekiem Bożym i mimo całej swej skromności z pewnością sam siebie uważa za człowieka głęboko wierzącego. Tak jest jednak tylko do momentu wielkiego testu, który przyszło mu zdać, gdy nieoczekiwanie pojawił się przed nim Anioł – Boży Posłaniec – z równie nieoczekiwaną nowiną – JUŻ nieoczekiwaną. No, może gdyby przyszedł z tą wieścią 20, 15, czy choćby nawet i 10 lat temu – kiedy jeszcze wierzyli w cud! Ale teraz?! Kiedy on i jego żona stracili już wszelką nadzieję na posiadanie potomstwa? Kiedy nawet przestali już o to prosić Boga? Jak tu uwierzyć w coś tak niemożliwego? Przecież bardziej realny wydaje się fakt, że oto stoi twarzą w twarz z Aniołem Pańskim, którego widok tak go przeraził. W pełnym wiary człowieku nagle obudził się czujny realista: „Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku” – pyta Posłańca Zachariasz.
Anioł nie wydaje się obrażony. Potwierdzając jedynie swoją tożsamość odpowiada staremu kapłanowi coś w tym rodzaju: W porządku, chcesz znaku – będziesz go miał. „Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie”.
Sceptycyzm Zachariasza wydaje się całkowicie naturalny i zrozumiały, zwłaszcza nam – racjonalnie myślącym ludziom XXI wieku. Tak długo trwało nim on i Elżbieta pogodzili się z Boża wolą, że nie dane im będzie cieszyć się potomstwem, że teraz bał się wzbudzić w sercu niepotrzebną nadzieję. Wolał oblać swój test z wiary…
Ale Bóg jest miłosierny. Nie wycofał swojej obietnicy. Dał tylko Zachariaszowi czas na przemyślenie własnej postawy, czyniąc go niemym na najbliższe 9 miesięcy. To nie kara ani Boży dopust – to dla Zachariasza szczególny czas łaski – czas na odbudowanie swej wiary i zaufania Bogu. Czas na stanie się bardziej świętym. To również szansa na zrozumienie, że Boży dar jest zawsze większy od tego, którego oczekujemy i o który Go prosimy, i że otrzymamy go w najlepszym dla nas czasie.