Na modlitwie z Mędrcami ze Wschodu...
Na swoim modlitewnym i liturgicznym szlaku, w radosnej atmosferze świątecznej i noworocznej, spotykamy co roku w Betlejem tajemniczych Mędrców ze Wschodu, którzy „weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją, upadli na twarz i oddali Mu pokłon.
2016-01-06
Rok C
Mt 2, 1-12
Na swoim modlitewnym i liturgicznym szlaku, w radosnej atmosferze świątecznej i noworocznej, spotykamy co roku w Betlejem tajemniczych Mędrców ze Wschodu, którzy „weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją, upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę” (Mt 2, 11).
Pokłon Mędrców jest znakomitą szkołą modlitwy, oddającą sens modlitwy, jej treść i znaczenie. Nie powinno jej zabraknąć również w naszej Szkole Modlitwy.
Jezus jest Królem, któremu powierzamy swoją wolę i okazujemy posłuszeństwo
Oto pierwszy akt modlitewnego, pełnego uniżenia pokłonu Mędrców, na który wskazuje pierwszy z ofiarowanych Panu Jezusowi darów – złoto. Ale też trudno wyobrazić sobie naszą własną modlitwę, autentyczną, płynącą z serca i opartą na wierze modlitwę dziecka Bożego, która nie byłaby takim samym aktem pokornego uznania władzy Boga, który może nami rozporządzać i któremu jesteśmy winni posłuszeństwo. Modlitwa spełnia swoje zadanie, gdy jest bardziej słuchaniem niż mówieniem, gdy jest, zawsze i bez względu na okoliczności, AMEN wypowiedzianym Bożemu słowu, FIAT zadeklarowanym wobec woli Bożej i TAK dla Bożego panowania nade mną i we mnie.
Owszem, do króla przychodzi się także z różnego rodzaju petycjami, wobec władcy wyraża się niekiedy roszczenia i przedstawia swój punkt widzenia; chyba że byłby tyranem, wobec którego bezpiecznie jest wyłącznie milczeć, i to ze spuszczoną głową. Wiemy na szczęście, z nauki Jezusa, własnego przekonania wiary, którą ubogaca nas Duch święty, i życiowego doświadczenia, jakim Królem jest Bóg, jak realizuje swoją królewską godność Pan Jezus i w jakim Królestwie mamy radość uczestniczyć. Jesteśmy szczęśliwcami, którzy w Królestwie Boga nie są poddanymi, lecz dziećmi i dziedzicami.
To przekonanie odgrywa znaczącą rolę w kształtowaniu modlitwy i właściwie „ustawia” człowieka modlącego się w jego odniesieniu do Boga: nasz modlitewny pokłon nie zaprzecza naszej godności i wolności, lecz ją uwydatnia; nasze oddanie się i posłuszeństwo Jezusowi nie jest wyrzeczeniem się i poniżeniem, ale wywyższeniem i uhonorowaniem.
Dziecko Boże nie musi i nie powinno rezygnować z modlitwy prośby, lękać się wypowiedzenia swoich trosk i pragnień. Ale wyznawca Jezusa rozumie także, że sensem jego modlitwy, będącej wyrazem wewnętrznej postawy serca, jest szczere, nie tylko ustami i z nakazu recytowane: „Bądź wola Twoja!”
Modlitwa zanoszona do Króla królów i Pana panujących uczy nas posłuszeństwa wobec woli Bożej, która jest samą miłością i tylko miłością. Z takiej modlitwy rodzi się wciąż na nowo i ugruntowuje się w człowieku postawa służby, zawierzenia i postępowania według królewskiego prawa Ewangelii; postawa, która jest czystej próby złotem ofiarowanym Jezusowi.
Jezusa jest Bogiem godnym czci i uwielbienia
Tę prawdę, oczywistą dla chrześcijanina, oznacza drugi z darów Mędrców – kadzidło. Odnosi nas ono w pierwszym rzędzie do liturgii, do kultu sprawowanego we wspólnocie wiary na chwałę Boga – Stwórcy i Pana.
Liturgia jest modlitwą modlitwy, jej sercem i glebą, najwyższym wyrazem i nieocenionym wzorcem. Liturgia jest dla chrześcijanina pierwszym miejscem, najsłuszniejszym sposobem i najlepszym środkiem uwielbienia Boga i oddawania chwały Chrystusowi jako Panu.
Z liturgii – jako ze źródła – uczymy się modlitwy uwielbienia Boga, które jest pierwszym i podstawowym sensem modlitwy – całego ludu Bożego, poszczególnych wspólnot i każdego chrześcijanina, który w jedności z Kościołem „oddaje cześć Bogu w duchu i prawdzie”.
Przypominam sobie słowa Jana Budziaszka: „Objechałem prawie cały świat i dotknąłem prawie wszystkich jego rozkoszy. A dzisiaj jestem przekonany, że jedyne, co ma sens, to uwielbienie Boga, śpiewanie chwały Jezusowi Królowi, jedynemu, godnemu uwielbienia.”
Przed oblicze Boga wznosi się nieustannie – jak dym kadzidła – uwielbiająca Go i sławiąca Jego nieskończone przymioty pieśń chwały. Nic jej nie może w naszej modlitwie zastąpić, wyprzedzić czy przewyższyć. I co do treści, i co formy, nawet co do ofiarowanego czasu – uwielbienie powinno być pierwsze, uprzywilejowane. Zresztą zawiera ono w sobie wszystkie inne aspekty modlitewnego wołania człowieka do Boga: dziękczynienie, przebłaganie, oddanie i zawierzenie, prośby….
Jezus jest Zbawicielem, z którym ofiarujemy się Bogu
Zbawczy charakter ziemskiego posłannictwa Jezusa zapowiada, jak nas uczy tradycja kościelna, dar mirry. Ojcowie Kościoła widzieli w niej wyznanie wiary w prawdziwe człowieczeństwo Jezusa oraz proroctwo o Jego zbawczej męce.
Modlitwa jako akt wiary w zbawcze dzieło Boga i dialog z Jezusem, jedynym Zbawicielem człowieka, zawiera w sobie niezwykłe bogactwo treści.
Co znajdzie modlący się chrześcijanin, gdy próbuje ogarnąć wszystkie niuanse swojej wewnętrznej postawy wobec tego, który za niego się ofiarował, w krwawym i śmiertelnym boju ocalił go od śmierci wiecznej i otworzył mu bramę wiecznego Domu Ojca?
Jak dziękować? Jak uczyć się na modlitwie trwania w nowym życiu, wysłużonym przez Jezusa, od którego nie wolno nam się odwrócić i którego nie chcemy zmarnować?
Dochodzi do tego świadomość własnej grzeszności, która ciąży odkupionemu już człowiekowi jako duchowy garb i odbiera niekiedy radość wiary, a więc także radość modlitwy… I jest jeszcze cierpienie, czasem bardzo groźne i tak bolesne, że nie do zniesienia… I trudno wtedy wrzucić garść mirry, symbolicznie związanej z chorobą i śmiercią, do kadzidła, którym chciałoby się uwielbiać Boga uszczęśliwionym sercem i najczystszym tonem.
Wpatrując się na modlitwie w Jezusa Zbawiciela i święty znak Jego męki, mamy jednak szansę usłyszeć jego głos, pocieszający, ale przede wszystkim zapraszający:
Gdy przyjmiesz z wiarą i miłością swój krzyż – cierpienia, trudu, samotności, odrzucenia, niedostatku – i zjednoczysz go z Moim krzyżem, będziesz jak Ja, znajdziesz się na Mojej drodze, staniesz się Mną: zjednoczenie naszych krzyży przemieni się w nasze zjednoczenie. Moje i twoje życie także stanie się jednością. Będziesz żył Moim życiem, a Ja będę żył w tobie. I staniesz się uczestnikiem mojego dzieła, wspólnikiem w wypełnieniu planu Ojca. Przez przyjęcie krzyża znajdziesz życie, bo Ja Jestem Życiem, a Mój krzyż – teraz także twój – jest zieloną gałązką, bramą zmartwychwstania.
Oddając wraz z Mędrcami ze Wschodu pokłon Jezusowi – nie w jednorazowym wydarzeniu „nadzwyczajnych odwiedzin”, ale w praktyce codziennej modlitwy, powierzamy życie Królowi i Panu jako akt szczerego posłuszeństwa, wznosimy kadzidło uwielbienia godne najwyższego Boga
i ponawiamy wolę uczestnictwa w zbawczej ofierze Syna Bożego.