Opiekunka psychicznych utrapień

Sylwetka św. Dymfny.

zdjęcie: WWW.FREECHRISTIMAGES.ORG

2016-02-03

 

Wśród kilku tu i ówdzie wymienianych świętych i błogosławionych opiekunów oraz orędowników ludzi cierpiących na depresję i choroby jej pokrewne, jest św. Dympna (według innych zapisów – Dymphna lub Dymfna). Podobnie jak jej imię pochodzenia celtyckiego, oznaczające „oczekiwaną”, św. Dymfa w naszym kraju jest postacią stosunkowo mało znaną. Złożyło się na to kilka powodów. W polskiej hagiografii osobą utożsamianą z depresją jest św. Albert Chmielowski, sam przez jakiś czas borykający się z tą chorobą, o którym przy innych okazjach sporo pisaliśmy już na łamach naszego miesięcznika i na stronie internetowej Apostolstwa Chorych. Wśród bardziej znanych opiekunów osób, których psychika została dotknięta chorobą jest też oczywiście znany na całym świecie, lecz bardziej jako patron zakochanych, św. Walenty. Wśród orędowników wszelkich spraw uznanych za beznadziejne, a przynajmniej bardzo trudne do pokonania, za patrona osób chorych na depresję uważany bywa również św. Juda Tadeusz. Z tego samego powodu za ludźmi pogrążonymi w depresji wstawia się przed Bogiem także św. Rita z Cascia. To jednak nie jedyny powód stosunkowo niewielkiej popularności dzisiejszej bohaterki cyklu „Nasi orędownicy”. Główna przyczyna leży po stronie dość skąpych informacji, pochodzących z równie skąpych i niepewnych źródeł, opierających się głównie na ustnych przekazach i legendach.

Święta Dymfna żyła prawdopodobnie w VII wieku, ale spisana historia jej życia pojawiła się dopiero w wieku XIII, między rokiem 1238 a 1247, za sprawą pewnego kanonika – Piotra z Cambrai. Zgodnie z jego zapiskami Dymfna była córką poganina – irlandzkiego władcy o imieniu Oriel. Dziewczynkę, wcześnie osieroconą przez matkę, wychowywała pewna chrześcijańska kobieta. To za jej sprawą młodziutka Dymfna poznała wiarę w Boga, przyjęła chrzest i pokochała Chrystusa tak bardzo, że postanowiła złożyć ślub czystości.

Śmierć z ręki ojca

Tymczasem ojciec Dymfny od śmierci ukochanej żony z każdym dniem bardziej pogrążał się w żalu i smutku. Nic, nawet upływający czas, nie był w stanie przynieść mu ukojenia, zaś jego życie straciło jakikolwiek sens. Zdawał się popadać w szaleństwo. Ktoś, prawdopodobnie któryś z dworzan, doradził mu, aby rozważył nowy związek małżeński. Król postawił jednak warunek: przyszła wybranka musiałaby do złudzenia przypominać jego zmarłą żonę, bo wierzył, iż tylko w ten sposób będzie w stanie ukoić trawiącą go tęsknotę. Na próżno jednak poszukiwano odpowiedniej kandydatki. Żadna nie była w stanie spełnić oczekiwań władcy. Chyba że… Ponieważ jedyną kobietą podobną do zmarłej żony była ich dorastająca córka Dymfna, zaś pradawny pogański obyczaj tego nie zabraniał, Oriel wpadł na szalony pomysł; postanowił pojąć za żonę swoją córkę. Nie przewidział tylko jednego – oporu niedoszłej oblubienicy. Dymfna, jako chrześcijanka, w żaden sposób nie mogła i nie chciała ulec woli swego ojca. Aby móc żyć w zgodzie z własnymi przekonaniami i uchronić swe dziewictwo przed kazirodczymi zapędami ojca, miała tylko jedno wyjście. Uciekając przed gniewem oszalałego i zdesperowanego władcy postanowiła – korzystając z rad, pomocy i towarzystwa swego spowiednika ojca Gereberna oraz królewskiego błazna i jego żony – schronić się w Antwerpii. Nieco później udała się do położonej 25 mil od Antwerpii miejscowości Geel, w Brabancji, gdzie cała grupka zbiegów zamierzała wieść pustelnicze, przepełnione modlitwą życie. Ze względu na swoją pobożność oraz wielkie oddanie okolicznym chorym i cierpiącym, w ciągu zaledwie kilku miesięcy zaczęli się cieszyć zasłużoną opinią świętości.

Niestety, wkrótce władca, korzystając z informacji rozesłanych uprzednio szpiegów, odnalazł ich kryjówkę. Początkowo usiłował kontrolować swój gniew. Próbował prośbą, obelgami, wreszcie groźbą skłonić córkę do zmiany decyzji. Gdy niczego nie wskórał, sięgnął po argument ostateczny. Ale nawet wówczas, gdy rozkazał swoim żołnierzom zabić wspierającego Dymfnę kapłana oraz ich towarzyszy, odważna dziewczyna nie ulękła się. Nikt z poddanych nie chciał jednak podnieść ręki na młodziutką córkę władcy. Żądza zemsty okazała się silniejsza od rodzicielskich więzów łączących Oriela z córką. Wpadając w coraz większą furię, sięgnął po miecz i osobiście zadał śmierć własnemu dziecku. Do straty, jaką przeżywał po śmierci żony dodał gorycz po zbrodni, której dopuścił się na swej piętnastoletniej córce.

Pomaga do dzisiaj

Nieopodal dzisiejszej miejscowości Gheel w Brabancji, gdzie obydwoje – Dymfna i jej spowiednik – mieli zostać zabici, mieszkańcy z szacunkiem pochowali ich ciała, które później przeniesiono do kościoła. Ponieważ nad ich grobami szczególnych łask uzdrowienia wewnętrznego dostępowali zwłaszcza ludzie umysłowo chorzy, przy kościele powstał specjalny przytułek udzielający pomocy takim właśnie osobom. Instytucja ta początkowo prowadzona była przez siostry augustianki. Później przekształcono ją w szpital, który istnieje i działa do dzisiejszego dnia. Pracujący tam personel medyczny potwierdza, że przez lata bardzo wielu pacjentów, wbrew pierwotnym rokowaniom, opuściło szpital w pełnym zdrowiu. Miało to z pewnością niemały wpływ na rozprzestrzeniający się kult św. Dymfny jako patronki osób chorych psychicznie, cierpiących na choroby układu nerwowego, zwłaszcza na depresję i inne utrapienia emocjonalne. Dziś miasto posiada najwyższej klasy sanatorium. Powstała tam również specjalna „kolonia” dla osób chorych psychicznie – jedna z pierwszych tego typu i najlepszych na świecie, osiągająca doskonałe rezultaty medyczne. Realizuje się tam program, dzięki któremu pacjenci po krótkiej obserwacji medycznej przeprowadzanej w szpitalu, prowadzą prawie normalne życie, mieszkając w domach rolników i okolicznych mieszkańców, którym pomagają w ich pracy i z którymi dzielą wspólną, rodzinną codzienność.

Żywy kult

Nawet jeśli niewiele jest historycznych dowodów potwierdzających przekazywaną początkowo z ust do ust, a w XIII wieku spisaną na tej podstawie historię życia i męczeństwa św. Dymfny, to z całą pewnością istnieje niezaprzeczalny dowód potwierdzający siłę rozwijającego się kultu Świętej. Jest nim cała rzesza współczujących ludzi, którzy otaczali opieką ludzi psychicznie chorych i poranionych na duszy, już w czasach, kiedy osoby takie w najlepszym wypadku lekceważono.

Stary kościół św. Dymfny w Gheel został zniszczony przez pożar w 1489 roku. Nowy – który stoi tam do dziś – konsekrowano w 1532 roku. Co roku, w liturgiczne wspomnienie św. Dymfny obchodzone 15 maja oraz we wtorek po Pięćdziesiątnicy, ściąga on licznych pielgrzymów głównie z Irlandii i Belgii – krajów związanych z jej pochodzeniem, życiem i męczeństwem. W kościele pod jej wezwaniem jest dziś czczony srebrny relikwiarz kryjący – jak mówi tradycja – doczesne szczątki św. Dymfny. W Gheel jest również Bractwo jej imienia.

Ikonografia przedstawia ją zwykle jako młodą dziewczynę, często z mieczem, którym męczeńską śmierć zadał jej szalony ojciec. Niektóre obrazy przedstawiają św. Dymfnę z diabłem uwięzionym na łańcuchu lub na chmurze w otoczeniu szaleńców. Na nowszych wizerunkach znajduje się także koniczyna, symbol Irlandii, której patronuje św. Dymfna.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Z cyklu:, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2016-nr-02, Dajmund Danuta, Nasi Orędownicy, Autorzy tekstów

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024