Wybrać Prawdę
Zamiast dawać wiarę kłamstwu czy nie lepiej uwierzyć tym, którzy widzieli Zmartwychwstałego na własne oczy i tym, którzy przez wieki dla tej Prawdy nie wahali się oddać swojego życia, wiedząc, że Jezus – i tyko On – wart jest takiej ceny?
2016-03-28
II Rok czytań
Mt 28, 8-15
Od momentu zmartwychwstania Jezusa czas zaczął się dla nas zupełnie inaczej liczyć. Nie jest to już czas niepewności, lękliwego oczekiwania śmierci i zastanawiania się, czy w ogóle, a jeśli tak, to na ile nasze życie ma sens lub czy jest jakieś Życie po życiu? Okazuje się jednak, że coś, co stanowi fundament naszej wiary nie dla wszystkich jest takie oczywiste. Stało się tak za przyczyna pewnego wielkiego kłamstwa - jednego z głównych atrybutów szatana.
Ewangelia poniedziałku po zmartwychwstaniu Pańskim opowiada o dwóch aspektach tego samego wydarzenia. Pierwszy opiera się na prawdzie, drugi posiłkuje się jej zaprzeczeniem, czyli kłamstwem. Kobiety przepełnione „bojaźnią i radością”, jaka ogarnęła je po spotkaniu z Aniołem a potem z samym Jezusem, pobiegły do Jego uczniów, aby oznajmić im Wielką Nowinę. Stało się to, kiedy strażnicy pilnujący z rozkazu Piłata grobu Skazańca zdołali już nieco dojść do siebie po szoku spowodowanym tym, co ujrzeli. Ponieważ wydarzyło się coś niesamowitego, coś czego nie byli w stanie pojąć, nie udali się prosto do Piłata, jak zapewne uczyniliby, gdyby ktoś wykradł ciało Jezusa. Poszli do arcykapłanów, zapewne z nadzieją, że oni będą wiedzieli, co się właściwie wydarzyło i co należy robić.
Żołnierze mieli rację. Arcykapłani rzeczywiście wiedzieli co się stało i co to ozncza. I właśnie dlatego nie mogli pozwolić by także inni poznali prawdę. Mieli swoje powody. Prawda o zmartwychwstaniu Jezusa skierowałaby gniew ludzi przeciwko tym, którzy odważyli się podnieść rękę na Człowieka, który rzeczywiście okazał się Synem Bozym. To byłby nie tylko ich koniec, ale i koniec świata, w jakim żyli. Uznali, że za nic nie mogą na to pozwolić. Zamiast odwrócić się od swojego grzechu, po raz kolejny zaprosili do swego życia szatana – ojca wszelkiej mistyfikacji. Do kłamstwa, jakiego dopuścili się wobec ludu, a także wobec Piłata, dodali kolejne. Zwrócili się do strażników: „Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu”. Ich kłamstwo sprawiło, że do dziś wielu nie rozpoznało w Jezusie obiecanego Mesjasza.
Kiedyś kaznodzieja papieski o. Raniero Cantalamessa zauważył trafnie, że „za każdym złem naszego społeczeństwa stoi pieniądz lub przynajmniej także pieniądz”. Pieniądz lub inne tymczasowe i wątpliwe „dobro”. To pieniądz krył się za zdradą Judasza, to przekupstwo i obietnica „wybawienia z kłopotu” stały za kłamstwem powtarzanym przez rzymskich strażników. Nie inaczej działo się przez kolejnych 20 wieków. 30 judaszowych srebrników czasem zastępowała inna waluta, i to niekoniecznie wyrażona w banknotach czy monetach. To czasem był tak zwany „święty spokój”, „poprawność polityczna” czy inny współczesny bożek, lub po prostu nasz grzech. Czy warto zdradzać Tego, który Jest i który żyje? On umawia się z nami na „spotkanie w Galilei”! Zamiast dawać wiarę kłamstwu czy nie lepiej uwierzyć tym, którzy widzieli Zmartwychwstałego na własne oczy i tym, którzy przez wieki dla tej Prawdy nie wahali się oddać swojego życia, wiedząc, że Jezus – i tyko On – wart jest takiej ceny.