Dom modlitwy
Świątynia nie może przynosić owocu, jeżeli zamienia się ją w jarmark, jeżeli zamiast szczerej modlitwy próbuje się w niej załatwiać sprawy z Bogiem.
2016-05-27
II Rok czytań
Mk 11, 11-25
Ten rodzaj pytań i rodzących się zarzutów pokazuje, jak zakorzenione jest w nas myślenie w perspektywie samej tylko sprawiedliwości. Żeby zrozumieć sens tego wydarzenia, trzeba spojrzeć inaczej. Pan Jezus przychodzi do Jerozolimy dopełnić swojego dzieła. Tym razem już w pełni jawnie. Zachowuje się jak prorok i nie stara się o żadną dyskrecję. Wręcz prowokuje przez swoje zachowanie ostateczny spór, jaki doprowadzi do Jego męki i śmierci. W Starym Testamencie prorocy często dawali znaki, które ilustrowały ich orędzie. Tak jest i w tym przypadku. Drzewo figowe jest obrazem świątyni i w ogóle zastanej pobożności. Jak to drzewo pełne zielonych liści, tak świątynia jest pełna ludzi przychodzących do niej w pielgrzymce. Jest pełna, ale pomimo tego nie widać prawdziwych owoców pobożności. Dlatego świątynia, na podobieństwo uschniętego drzewa figowego, zostanie zniszczona i nigdy już nikt nie będzie w niej świętował i składał ofiar.
Świątynia nie może przynosić owocu, jeżeli zamienia się ją w jarmark, jeżeli zamiast szczerej modlitwy próbuje się w niej załatwiać sprawy z Bogiem. W zamian za ofiary i rytualne obrzędy, bogate darowizny, człowiek spodziewa się od Boga ochrony i zabezpieczenia dostatniego życia. Stąd ogromna pretensja: „Mój dom ma być domem modlitwy dla wszystkich narodów, lecz wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców” (Mk 11, 17). Pan Jezus wyraźnie cytuje w ten sposób proroka Jeremiasza (zob. Jr 7, 11), który kiedyś zapowiedział zniszczenie świątyni właśnie z tego powodu. Tym razem to się także spełni, tyle że już nigdy świątynia nie będzie odbudowana.
Nie obfitość ofiar, obrzędów, darowizn i wspaniałość uczt świątecznych zapewniają człowiekowi Bożą ochronę, ale autentyczna modlitwa: „Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie” (Mk 11, 24). Warunkiem wysłuchania jest nie tylko wiara, ale także właściwy duch, który najlepiej wyraża przebaczenie: „A kiedy stajecie do modlitwy, przebaczcie, jeśli macie co przeciw komu, aby także Ojciec wasz, który jest w niebie, przebaczył wam wykroczenia wasze” (Mk 11, 25). Przebaczenie, które przywraca miłość, staje się początkiem owocowania życia. Prawdziwym owocem i znakiem życia jest bowiem miłość.