To Bóg szuka człowieka
To nie Elżbieta biegła do Maryi, by poczuć w Niej Mesjasza. To Maryja biegnie, niosąc w sobie Bożego Syna, by objąć ramionami Elżbietę i dać jej poczuć bliskość Jezusa.
2016-05-31
II Rok czytań
Łk 1, 39-56
Maryja udaje się w góry, z pośpiechem. Niesie Boga swojej krewnej. Dzisiejsza Ewangelia w niezwykły sposób pokazuje pragnienie spotkania się Boga z człowiekiem. Pokazuje dość zaskakująco. Okazuje się bowiem, że to nie człowiek ma nieposkromioną potrzebę spotkania się z Synem Najwyższego, ale Bóg ma niesamowite pragnienie, by spotkać się z człowiekiem. To nie tyle człowiek dąży do Boga, ile Bóg dąży do człowieka. To nie Elżbieta biegła do Maryi, by poczuć w Niej Mesjasza. To Maryja biegnie, niosąc w sobie Bożego Syna, by objąć ramionami Elżbietę i dać jej poczuć bliskość Jezusa.
To niezwykle radosna Ewangelia. Bóg biegnie odszukać człowieka zagubionego w gąszczu życia. Ta okolica, do której zmierza Maryja, została określona jako „góry”. Określenie z tekstu oryginalnego moglibyśmy jednak przetłumaczyć nieco szerzej: „miejsce niedostępne, górzyste, zarośnięte, dzikie”. Wiadomo, że w takie miejsce idzie się niechętnie. Trudno pokonuje się takie przeszkody. Trzeba mieć wielką determinację, żeby przebyć taką drogę po to, by z kimś się spotkać. Dlatego też sceneria tego wydarzenia może dużo powiedzieć o tym, jak bardzo zależy Bogu, by pokonać wszystkie przeszkody, jakie dzielą Go od człowieka, by człowieka w końcu tak radośnie uścisnąć, jak uścisnęły się Maryja i Elżbieta.