Odpuszcza grzechy i uzdrawia
Chrystus w swojej miłości odpuścił biednemu niemowie grzechy i dał mu nowe życie, dał mu wielką radość. Radowali się wszyscy prócz tych, którzy sami chcieli być jak bogowie.
2016-07-05
II Rok czytań
Mt 9, 32-37
Święty Mateusz w swojej Ewangelii opisuje często władzę Jezusa nad przyrodą, chorobami i śmiercią. W dzisiejszej ewangelicznej scenie widzimy człowieka, który nie mówi i jednocześnie jest opętany. Jakże nieszczęśliwy musiał być ów człowiek! Ewangelista opisuje go dwoma słowami – niemowa i opętany. Jakby jednego nieszczęścia było mało. Jezus lituje się jednak nad jego niedolą i uzdrawia go. Święty Mateusz zwraca uwagę na kolejność czynów Jezusa – najpierw Jezus wypędza demona, a potem przywraca człowiekowi zdolność mówienia. Oto po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskuje mowę. Wcześniej człowiek nie mówił, bo działanie złego ducha prowadzi do zamknięcia ust i serca. Człowiek nie potrafi we właściwy sposób wyrazić siebie ani tego, co czuje. Tak, jakby siebie nie poznawał.
Chrystus w swojej miłości odpuścił biednemu niemowie grzechy i dał mu nowe życie, dał mu wielką radość. Radowali się wszyscy prócz tych, którzy sami chcieli być jak bogowie. Zazdrość przepełniała serca i umysły faryzeuszów, a jedynym dla nich skutecznym sposobem zrzucenia prawdziwego Uzdrowiciela z piedestału było pomówienie. Rzucili więc oszczerstwem w Jezusa, rzucili czymkolwiek, byle o Nim zapomniano, byle Go wyklęto, byle lud znów zaczął ich słuchać.
Pan Jezus widział zakłamanie uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Widząc Jego dobre czyny, jakich jeszcze nikt inny nie dokonywał, starali się przewrotnie nadać im charakter demoniczny: „Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy”. W czasie publicznej działalności Jezusa wyrzucanie złych duchów z osób opętanych było jednym ze znaków Jego mesjańskiego posłannictwa. Jego moc często jednak zamiast przedmiotem wiary, była przedmiotem ataków. Odpowiedzią Jezusa na podobne zarzuty było nauczanie o królestwie wewnętrznie skłóconym, które nie może się ostać (zob. Łk 11,17-22). Warto zauważyć, że nie tylko Jezus był oskarżany o działanie mocą demona – podobne zarzuty Jego przeciwnicy stawiali również Janowi Chrzcicielowi (zob. Łk 7,33).
Jezus jednak nie zważa na zarzuty, pomówienia i wrogość faryzeuszów. Bierze na Siebie wszystkie oszczerstwa. Bierze na Siebie wszystkie słowa nieme, bez kształtu miłości. Słowa tchórzliwe, spętane, bojące się prawdy. Ale Jezus bierze na Siebie nie tylko wrogość faryzeuszów. On dźwiga ciężar także wszystkich innych złych słów. Niesie na Sobie słowa niewypowiedziane, na które ktoś czekał. Niesie na Sobie wszelki brak słów lub ich nadmiar.
Jezus ma moc uzdrowić słowa puste, kalekie, ułomne i martwe. Pozwala błogosławić, a nie złorzeczyć. Budować, a nie niszczyć. Jezus dodaje miłość do prawdy, tak, by ta ostatnia nie zabijała. Uwalnia serca od opętania krytykanctwa i poczucia wyższości w plotce, obmowie, oszczerstwie. Wskrzesza serca zabite słowem. Serca osądzone, odepchnięte. Jezus wypędza demony obojętności i przywraca pokój. Jezus swoim słowem uzdrawia słowa ludzkie.