Medyk, nie medyk?
Rośnie potrzeba dowartościowania zawodu farmaceuty – medyka, doradcy i specjalisty. Farmaceuta, podobnie jak lekarz, odpowiada przecież za zdrowie i życie pacjentów.
2016-08-10
Z kilku niezależnych badań przeprowadzonych w ostatnim kwartale 2015 roku wynika, że według polskich studentów najbardziej prestiżowymi profesjami na rynku pracy są obecnie: prawnik, lekarz, architekt i stomatolog. Łatwo zauważyć, że w podobnych rankingach wciąż dość wysoka jest pozycja zawodów medycznych. Niewątpliwie wiąże się to z faktem, że są to zawody zaufania publicznego, wymagające specjalistycznej wiedzy, nienagannej opinii oraz określonych postaw moralnych. Skoro jednak zawody medyczne zwykle plasują się na szczycie listy tych najbardziej poważanych, zastanawia fakt, co stało się z zawodem farmaceuty? We wspomnianych badaniach jedynie 3% respondentów (wykluczając studentów farmacji) wskazało ten zawód jako prestiżowy.
Czy tylko sprzedawca leków?
Studia farmaceutyczne od lat cieszą się dużą popularnością i są postrzegane jako jedne z trudniejszych. Jednak praca w farmacji na ogół kojarzona jest wyłącznie z apteką. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie częste traktowanie farmaceutów jak zwykłych sprzedawców. Nie trzeba wyjaśniać, że różnica między farmaceutą a sprzedawcą jest zasadnicza i że rola farmaceuty nie ogranicza się wyłącznie do sprzedania
choremu przepisanego przez lekarza preparatu. Pacjenci oczekują od farmaceuty – oprócz samej tylko usługi handlowej – pomocy i fachowej porady. Opieka farmaceutyczna wymaga więc określenia jej znaczenia i miejsca w realiach polskiej służby zdrowia, a tym samym zmiany sposobu myślenia, nie tylko wśród pacjentów, ale również przedstawicieli zawodów medycznych. Apteki powinny być postrzegane jako placówki służby zdrowia, nie zaś jedynie jako sklepy prowadzące sprzedaż leków. Rośnie potrzeba dowartościowania zawodu farmaceuty – medyka, doradcy i specjalisty. Farmaceuta, podobnie jak lekarz, odpowiada przecież za zdrowie i życie pacjentów. O tym, że działalność farmaceuty jest rodzajem misji społecznej świadczą chociażby jego obowiązki zawodowe. Wystarczy wymienić podstawowy wachlarz zadań, aby jasno zobrazować, jak złożona i odpowiedzialna jest rola farmaceuty, pracującego w aptece. Po pierwsze: weryfikacja recept. Farmaceuta nie może wydać lekarstwa, jeśli recepta nie zawiera numeru pesel lub upłynął jej termin ważności (standardowo 30 dni licząc od daty wystawienia recepty). Po drugie: rzetelne doradztwo. Aptekarz jest zobligowany do tego, aby udzielić pacjentowi dokładnej informacji na temat danego medykamentu, jego stosowania, działania, sposobu przechowywania i ewentualnych interakcji z innymi lekami. Dotyczy to nie tylko leków dostępnych bez recepty, ale również tych przepisanych przez lekarza. Po trzecie: wymiana leku na tańszy. Na życzenie pacjenta farmaceuta ma obowiązek udzielić wyczerpującej informacji na temat tańszego odpowiednika leku zapisanego przez lekarza i jeśli pacjent sobie tego życzy, sprzedać tańszy zamiennik. Jest to jednak możliwe tylko w przypadku, kiedy lekarz na recepcie nie umieścił adnotacji „nie zamieniać”. Po czwarte: sprowadzanie leków na zamówienie. Apteki mają ustawowy obowiązek posiadania produktów w takiej ilości, jaka zaspokoi bieżące potrzeby rynku. Jeśli więc lekarstwo nie jest dostępne, pacjenci mają prawo prosić farmaceutę o niezwłoczne zamówienie preparatu.
Po piąte: Monitoring działań niepożądanych. To nie tylko dobra wola, ale i powinność farmaceutów narzucona ustawowo. Zgłaszanie takich działań ma wielkie znaczenie dla bezpieczeństwa stosowania leków. Dlatego przy zaobserwowaniu niepokojących objawów stosowania jakiegoś leku należy zawsze informować o tym swojego lekarza lub zgłosić to właśnie aptekarzowi, by informacja mogła zostać przekazana dalej. I wreszcie po szóste: edukacja pacjenta. Wizyta w aptece nie może zastępować konsultacji lekarskiej, jednak nie brakuje sytuacji, w których chorzy zwracają się do aptekarzy po poradę medyczną, by nie stać w kolejce do lekarza z każdą pospolitą dolegliwością. Aptekarz przekazuje więc nie tylko możliwie pełną informację o preparatach, ale również tłumaczy istotę danego schorzenia i konsekwencje nie stosowania się do zaleceń lekarskich.
Technik kontra magister
Nie ulega wątpliwości, że zawód farmaceuty jest trudny i odpowiedzialny. Jego zdobycie wymaga wielu lat nauki oraz określonych predyspozycji. I nie ważne, czy osoba za apteczną szybą jest magistrem czy „tylko” technikiem farmacji. Jeden i drugi jest w aptece bardzo potrzebny.
Czy jednak zadania magistra i technika farmacji są tożsame? Czy poziom zdobytego wykształcenia wpływa na rodzaj ich zawodowej odpowiedzialności?
Pomiędzy magistrem a technikiem farmacji oczywiście różnice istnieją. Jest ich przynajmniej kilka. Zasadnicza różnica dotyczy czasu ich kształcenia się – technik – 2 lata szkoły oraz 2 lata stażu w aptece, zaś magister – 5 lat na uczelni i 6 miesięcy stażu.
Warto w tym miejscu podkreślić, że zawód technika nie powstał po to, by magistra zastąpić, ale po to, by mu pomagać i go uzupełniać. Technik farmacji nie jest gorszy od farmaceuty z dyplomem; ma po prostu inny zakres kompetencji i zadań. W wielu aptekach faktycznie istnieje podział obowiązków między magistrów a techników. Zwykle wygląda to tak, że technik jest od sporządzania leków recepturowych i zajęć związanych z towarem, a magister od weryfikacji recept i wydawania leków oraz bezpośredniego poradnictwa wobec chorego.
Różnice istnieją także w zakresie uprawnień. Technik nie może bez nadzoru wydawać ani sporządzać leków zawierających substancje silnie działające, odurzające i psychotropowe. Technicy farmacji nie mogą również wystawić tzw. recepty farmaceutycznej. Technicy w odróżnieniu od magistrów nie mają obowiązku ciągłego szkolenia i doskonalenia zawodowego. Ich dalsze kształcenie zależy jedynie od ich osobistego wyboru i ambicji. Kierownikiem apteki może być tylko magister farmacji, który odpowiada zarówno za swoje błędy (niezależnie od stażu pracy) jak również za błędy techników zatrudnionych w aptece. Istnieją także różnice w opłacaniu magistrów i techników farmacji. Można by oczekiwać, że magister zarobi więcej niż technik. Często jednak zależność ta pozostaje czysto teoretyczna, bo wysokość zarobków farmaceutów uwarunkowana jest w dużej mierze sytuacją ekonomiczną miasta lub gminy. I tak, może się okazać, że przykładowo technik farmacji z Podkarpacia będzie zarabiać tyle samo, albo nawet więcej niż magister z Lubuskiego.
Sumienie farmaceuty
Mówiąc o zawodzie farmaceuty, nie sposób pominąć bardzo istotnego i ostatnio szeroko komentowanego tematu, jakim jest klauzula sumienia. Pojęcie to, póki co, dotyczy dwóch zawodów medycznych – lekarza i pielęgniarki. Przypomnijmy: klauzula sumienia jest szczególną regulacją prawną, zgodnie z którą medyk może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem.
W polskim prawie klauzula sumienia wynika z art. 39 Ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty z 5 grudnia 1996 roku. Również zgodnie z art. 12 Ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej, mogą one odmówić wykonania zlecenia lekarskiego bądź innego świadczenia niezgodnego z ich sumieniem.
Ciekawe, że w przypadku lekarzy przywilej ten wypływa nie tylko z ustawodawstwa, ale także z ich Kodeksu Etyki, w którym czytamy: „Do wypełnienia swoich zadań lekarz powinien zachować pełną swobodę działań zawodowych, zgodnie ze swoim sumieniem i współczesną wiedzą medyczną”.
Mimo niemal jednakowego brzmienia cytowanego zapisu z zapisem w Kodeksie Etyki Aptekarza, farmaceuci nie doczekali się dotąd wpisania klauzuli sumienia do ustawy regulującej wykonywanie ich zawodu. Kodeks Etyki Aptekarza nie ma niestety żadnej mocy prawnej. Moc prawną ma natomiast Ustawa Prawo Farmaceutyczne, która w art. 96 ust. 4 jasno zastrzega, iż „farmaceuta i technik farmaceutyczny mogą odmówić wydania produktu leczniczego, jeżeli jego wydanie może zagrażać życiu lub zdrowiu pacjenta”. Z zapisu tego jasno wynika, że farmaceuta – owszem – może odmówić wydania produktu pacjentowi, ale wyłącznie w trosce o jego zdrowie i życie, nie zaś z przyczyn światopoglądowych.
Zadaję sobie pytanie, w czym naprawdę tkwi sedno tego problemu? Czy tylko w trudnościach legislacyjnych albo w czyjejś opieszałości? A może to kolejna sprawa, w której po prostu chodzi o pieniądze? W końcu niesprzedany preparat to strata dla apteki. A obecnie placówki nie pozwalają sobie na stratę pieniędzy i pacjentów, którzy te pieniądze do apteki przynoszą. Gdy bowiem zrazi się choćby jeden z nich, można się spodziewać, że przypisze aptece łatkę „zacofanej” lub „konserwatywnej” i przekaże opinię dalej. Czy przypadkiem nie tego najbardziej boją się właściciele i menadżerowie?
Zobacz całą zawartość numeru ►