Jedno ciało
„Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!”.
2016-08-12
II Rok czytań
Mt 19, 3-12
„Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę”.
Pytanie faryzeuszów nie wynika z chęci nabycia mądrości od Nauczyciela z Nazaretu, którego nauczanie i postępowanie od samego początku uznali za bluźnierstwo i łamanie Prawa, a Jemu samemu poprzysięgli śmierć w imię zachowania własnej religijnej tradycji! Wystawiają Go na próbę domagając się od Niego znaku. Ich zatwardziałość serca jest chorobą postępującą i czyni ich coraz większymi wrogami Jezusa.
„Odpowiadając zapytał ich: «Co wam nakazał Mojżesz?». Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić»”.
Mimo jawnie złego i nieszczerego nastawienia swoich rozmówców Jezus nie zrywa dialogu i w rozmowie z faryzeuszami za punkt wyjścia przyjmuje Prawo Mojżeszowe. Faryzeusze chcą doprowadzić dyskusję do suchego, prawnego rozstrzygnięcia; nie przypuszczają nawet, jak głębokie objawienie na temat małżeństwa, zawarte w Starym Testamencie, odsłoni przed nimi Jezus.
„Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie»”.
Rozwody były zatem dopuszczalne i to nie tylko z poważnej przyczyny, jak niewierność małżeńska żony czy jakaś inna, odrażająca okoliczność lub cecha. W tradycji żydowskiej funkcjonował pogląd, że nawet banalne uchybienie, jak źle przyrządzony posiłek, był wystarczającym pretekstem do oddalenia żony. Faryzeusze chcieli postawić Jezusa w roli jeszcze jednego z wielu interpretatorów Tory, który wyrazi swój pogląd na poruszony temat. Jednak Jego nauka nie jest taka, jak uczonych w Piśmie (1,22), lecz jest – jak wspomniano wyżej – słowem światła i mocy, które objawia prawdziwą wolę Boga i nie pozwala na zniekształcenie jej wykrętnymi tłumaczeniami. Jezus wyjaśnia, że Mojżeszowe przyzwolenie na rozwody było jedynie wyrazem Bożej cierpliwości wobec Izraela, który nie od razu był w stanie pojąć i zaakceptować pełnię objawienia na temat małżeństwa. W swojej odpowiedzi na pytanie faryzeuszów Jezus jednym zdaniem, niczym mieczem, przecina wszelkie sugestie, że skoro rozwód jest usankcjonowany przez Prawo Mojżesza, to jest on czymś dobrym i zgodnym z wolą Bożą. Jako źródło takiego myślenia wskazuje Chrystus opór umysłu i serca wobec Boga objawiającego swoją wolę, zwany zatwardziałością serca. Takie serce niezdolne jest kochać!
„Dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało”.
Złączenie męża z żoną jest opisane przez czasownik oznaczający przylgnięcie, wręcz przyklejenie się do drugiej osoby. Jedność duchowa i fizyczna sprawia, że dwoje stają się „jedno”. Aby ta jedność była możliwa, konieczne jest opuszczenie ojca i matki przez każde z małżonków. Wypełnienie słowa Jezusa o „nienawiści ojca i matki”, rozumianej jako odcięcie się od niedobrej zależności względem nich, jest konieczne, by stać się uczniem Jezusa (zob. Łk 14,26). Dla chrześcijan powołanych do małżeństwa nakaz ten staje się szczególnie ważny!
„Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!”.
Tym krótkim zdaniem Jezus odwołując się do Prawa Bożego danego już w chwili stworzenia, unieważnia dawny ludzki przepis o dopuszczalności rozwodów i potwierdza, że małżeństwo mężczyzny i kobiety z Bożego postanowienia ma być jedno i nierozerwalne. Skoro małżonkowie są jednym ciałem, żywą jednością, to odrywanie ich od siebie trzeba widzieć jako rozdzieranie żywego organizmu, a więc zabójstwo, zniszczenie życia stworzonego przez Boga! Owo „złączenie” małżonków przez Boga nie powinno być rozumiane jako działanie „z zewnątrz”. Bóg jest obecny „wewnątrz” relacji małżeńskiej. To On jest miłością, która ich wiąże ze sobą. Dla opisania owego złączenia małżonków Jezus używa obrazowego czasownika sydzéugnymi oznaczającego dosłownie zaprzężenie dwojga do jednego jarzma. Wynika stąd, że w małżeństwie trzeba razem dźwigać ciężar obowiązków rodzinnych oraz troszczyć się o to, by być blisko siebie i iść równo, w jednym tempie.