Logika Bożej sprawiedliwości
Dlaczego gospodarz wynagradza robotników ostatniej godziny na oczach tych pierwszych, ku ich zgorszeniu? Ponieważ to właśnie ci pierwsi potrzebują pewnej mocnej lekcji. Z ich serc musi zostać wydobyte i zdemaskowane fałszywe poczucie sprawiedliwości.
2016-08-17
II Rok czytań
Mt 20, 1-16a
Opisane w dzisiejszej Ewangelii wydarzenia rozgrywają się w ciągu jednego dnia. Wyznaczają go ramy czasowe: „wczesnym rankiem” oraz „wieczorem”. Pierwsza pora opisana jest przez „wyjście” gospodarza na rynek w celu wynajęcia robotników do pracy w winnicy: o świcie, o dziewiątej rano, w południe i o trzeciej po południu oraz o piątej po południu. Dwukrotnie narrator podkreśla, że gospodarz, posyłając robotników do swej winnicy, przemienia ich bezczynną wegetację w sensowny trud uwieńczony nagrodą. Druga pora to wieczór – czas odpłaty. Robotnicy są wynagradzani w kolejności odwrotnej do kolejności werbowania do pracy, i w sposób paradoksalny, niezgodny z ludzkimi ocenami. Protest „pracowników pierwszej godziny dnia” jest okazją do wyeksponowania różnicy między sprawiedliwością Bożą i ludzką.
Zgodnie z przyjętym zwyczajem gospodarz najmuje robotników i umawia się z nimi na dniówkę trwającą od pierwszej godziny dnia tj. od ok. 6 rano według naszego sposobu liczenia czasu, do zachodu słońca, czyli ok. 12 godzin. Powszechnie przyjętym wynagrodzeniem za dzień fizycznej pracy był jeden srebrny denar. Rzeczą niezwykłą w tej przypowieści jest powtarzający się aż czterokrotnie nabór kolejnych robotników o różnych porach dnia. Gospodarzowi zależy na tym, by jak najwięcej robotników zaangażować do pracy, która powinna być jak najszybciej wykonana. Zależy mu również na robotnikach oczekujących na rynku, by ich czekanie na pracodawcę nie było daremne.
Należy zwrócić uwagę na to, że tylko z robotnikami najętymi na początku dnia gospodarz umawia się na konkretną kwotę. Ci, którzy dochodzą później, wiedzą tylko tyle, że dostaną to, co słuszne, i w zaufaniu idą za tą obietnicą. Zgodnie z Prawem Mojżeszowym zapłata robotnika musiała być mu przekazana wieczorem tego samego dnia. Życie robotnika, pozbawionego choćby kawałka własnej ziemi, było całkowicie zależne od tego, kto oferował mu pracę i od jego uczciwości w wynagradzaniu za nią. Wbrew wszelkiej ludzkiej logice i naszemu poczuciu sprawiedliwości, zapłatę otrzymują najpierw ci ostatni i to w wysokości całkowicie nieproporcjonalnej do włożonego trudu.
Dlaczego gospodarz wynagradza robotników ostatniej godziny na oczach tych pierwszych, ku ich zgorszeniu? Ponieważ to właśnie ci pierwsi potrzebują pewnej mocnej lekcji. Z ich serc musi zostać wydobyte i zdemaskowane fałszywe poczucie sprawiedliwości, szemranie, protest przeciwko „zbyt dobremu” potraktowaniu tych, którzy w ich oczach na to nie zasługiwali. Czytelnikowi Ewangelii nietrudno z tym protestem się utożsamić, wszak takie postępowanie może się wydać niesłuszne z punktu widzenia sprawiedliwości społecznej, wręcz irytujące i skandaliczne! W przypowieści zawarta jest pewna prowokacja Jezusa skierowana w stronę Jego słuchaczy. Jej celem jest uświadomienie im, jak bardzo różny jest ich sposób myślenia od logiki, którą kieruje się boski Gospodarz winnicy.
Gospodarz doskonale wywiązał się z zawartej umowy, wypłacając należną zapłatę, ale nikt nie zabroni mu obdarować z wielkodusznością tych ostatnich, z którymi nie umawiał się na konkretną kwotę, lecz wezwał ich do zaufania jego sprawiedliwości.
Robotnicy pierwszej godziny są oburzeni nie dlatego, że gospodarz potraktował ich źle, ale że – jak wspomniano wyżej – potraktował zbyt dobrze tych ostatnich. W odpowiedzi gospodarz oskarża ich o to, że mają „złe oko”, które nie znosi niezasłużonej hojności i dobroci. Człowiek o „złym oku” to ktoś zawistny i chciwy, o nieszczerym sercu. Przez to pogrąża się w ślepocie serca i popełniając zło, jest święcie przekonany o własnej sprawiedliwości.
Jezu, uchroń mnie przed ślepotą serca.