Odwaga Królowej
Ileż odwagi musiała mieć ta młodziutka, nastoletnia dziewczyna, aby uwierzyć w to wszystko, co się działo i w to, co jeszcze miało się wydarzyć.
2016-08-22
II Rok czytań
Łk 1,26-38
Dawniej, czytając dzisiejszy fragment Nowego Testamentu, na opisane w nim wydarzenie patrzyłam innymi oczyma, z nieco innej pespektywy. To było spojrzenie człowieka młodego, bez większego bagażu doświadczeń, zwłaszcza tych bardziej bolesnych. Wtedy jeszcze tak naprawdę nawet nie wiedziałam, co to znaczy być kobietą i matką. Do dziś – na szczęście – nie zdobyłam trudnych doświadczeń, które nie zostały oszczędzone Bożej Matce. Nie wiem na przykład jak to jest być wygnanką czy patrzeć na cierpienie i śmierć własnego dziecka.
Kalendarz liturgiczny skłania nas dziś do spojrzenia na Maryję, jako na królową. I to nie pomyłka, że w ten właśnie dzień Ewangelia opisuje scenę Zwiastowania.
Jako dziecko i młoda osoba widziałam w tym niezwykłym epizodzie tylko radosne wydarzenie i zaszczyt, jakiego dostąpiła skromna dziewczyna wybrana na Matkę Boga. Gdy już dojrzałam na tyle, by bardziej wnikliwie przyjrzeć się Wydarzeniu, które zmieniło świat, dostrzegłam coś więcej. Ileż odwagi musiała mieć ta młodziutka nastoletnia dziewczyna, aby uwierzyć w to wszystko, co się działo i w to, co jeszcze miało się wydarzyć! Aby zaufać Bogu niemal „w ciemno” i powiedzieć swoje „tak” wszystkiemu, co miało nastąpić później – radościom, smutkom i… cierpieniu. By powiedzieć „tak” tułaczce od gospody do gospody i narodzinom w betlejemskiej stajni, nocnej ucieczce do Egiptu i trudom codziennego dnia. By powiedzieć „tak” krzyżowej drodze i Golgocie. Dla nas, dla naszego zbawienia.
To właśnie tamto odważne „tak”, wypowiedziane przed Bożym Posłańcem na przekór własnym obawom i niepewności, pozwoliło Maryi przywdziać koronę Królowej.