Porcja czasu

Daj mi Panie łaskę zrozumienia, że moje życie nie może być jałowe, że każdego dnia na nowo muszę się nawracać i że porcja czasu, który otrzymałam od Ciebie tu na ziemi, kiedyś się skończy.

zdjęcie: www.backgrounds.had

2016-10-22

II Rok czytań
Łk 13,1-9

Czas to waluta współczesności i coś, czego stale nam brakuje, co czasem bezmyślnie marnujemy lub co nieraz próbujemy ukraść. Kosztem snu, kosztem wypoczynku, kosztem bycia razem z ukochanymi, kosztem obcowania z Bogiem. Czas… Ile to już razy go otrzymywałam?

Ostry ból w klatce piersiowej. Boże! Jeszcze nie teraz, daj mi jeszcze trochę czasu…
Nagły zgrzyt hamulców rozpędzonego samochodu – Uff, jakie to szczęście, że kierowca miał refleks i dobre hamulce…
Jeszcze wczoraj była taka radosna i pełna życia, jakby miała nie 70 a 20 lat. W niedzielny poranek nie wstała jak zwykle na pierwszą Mszę, by potem zająć się obiadem. Mąż nawet nie zauważył, kiedy odeszła…
Wyjątkowo długa zima a po niej nagła odwilż. Z zamyślenia wyrywa mnie potworny huk. Tuż za moimi plecami, w miejscu gdzie byłam zaledwie sekundę temu, teraz jest lodowa góra, która właśnie zsunęła się z dachu…

Niekiedy 5 centymetrów lub 1 sekunda jest tym, co oddziela życie od śmierci, czas od końca czasu. Jak często uświadamiam sobie, że te „5 centymetrów” i ta „1 sekunda” to w istocie czas podarowany mi przez Boga w określonym celu?

Czy ta babcia z wnukami, którzy zginęli na przejściu dla pieszych „byli większymi winowajcami” niż ja?
Czy tych 200 pasażerów feralnego lotu „było większymi winowajcami” niż ja?
Czy kierowca zmiażdżony podczas kolizji dwóch tirów, którego w domu do późnej nocy wypatrywała żona z maleńkim synkiem, „był większym winowajcą”, niż ja?
A owi młodzi turyści, których żywcem pogrzebała przypadkowa lawina, czy ten mężczyzna, którego przywieziono na ostry dyżur z rozpoznaniem ciężkiego udaru i ta młoda matka, która nigdy nie doczeka uroczystości komunijnych swoich dzieci, bo umiera na raka - czy oni wszyscy „byli większymi winowajcami” niż ja, skoro ich czas dobiegł końca? Nie!

Co zrobię z czasem, którego, póki żyję, ciągle jeszcze trochę mam?

Dziękuję Ci Panie, za cierpliwość, za to, że przychodzisz raz po raz, „od trzech lat” do swego „drzewa figowego” i zdajesz się nie tracić nadziei, że w końcu zaowocuje zamiast „ziemię wyjaławiać”. Nie oczekujesz wiele. Wystarczą Ci „owoce”, a niechby nawet jeden „dobry owoc”. Każdego poranka dajesz mi kolejną porcję czasu, pielęgnujesz i dbasz o mnie, jak dobry ogrodnik dba o swoje uparte drzewo i czekasz na moje nawrócenie. Jeszcze przez jakiś czas… Daj mi Panie łaskę zrozumienia, że moje życie nie może być jałowe, że każdego dnia na nowo muszę się nawracać i że porcja czasu, który otrzymałam od Ciebie tu na ziemi, kiedyś się skończy.

Dajmund Danuta, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024