Spotkać Jezusa

To, co jest w życiu naprawdę istotne, to spotkanie z Panem. Po to żyjemy, żeby spotkać Jezusa. Wszystko inne ma nam w tym dopomóc. Czy wiem, gdzie Go mogę spotkać?

2016-11-15

II Rok czytań
Łk 19, 1-10

Zacheusz był człowiekiem bardzo bogatym, był zwierzchnikiem, miał władzę. Przez większość życia gromadził dobra materialne. Czy to dążenie za pychą tego świata i pożądliwością oczu wynikało z jego kompleksu, jakim był niski wzrost? Czy chciał zrekompensować  sobie tę wadę zdobywając uznanie innych poprzez posiadanie i władzę? Nie miał postury żołnierza. Ciało jest tak bardzo ulotne, słabe, tak łatwo i szybko bywa niszczone przez chorobę.

Co jest moim niskim wzrostem, moim kompleksem, w czym niedomagam? Czy jest to choroba, która mnie ogranicza, niezrealizowane plany, marzenia lub ambicje, których już nie zaspokoję, bo brakuje już sił, czasu…? Cierpienie czy ograniczenia trudno pojąć i trudno przyjąć. Trudno też dziękować Panu Bogu za cierpienie, za coś, co jest niezrozumiałe, z czym się nie zgadzam lub za coś, czego nie akceptuję.

Wszyscy jesteśmy równi, gdyż jesteśmy stworzeni na obraz Boży. Ale czy jesteśmy tacy sami?

Jedni, wydaje się, że mają wszystko, czego można w życiu chcieć, inni ciągle niedomagają. Czy to jest sprawiedliwe?

Dzisiejszy fragment Ewangelii pokazuje nam, że to wszystko sprawy drugorzędne, mało istotne, bo trwające tylko tu na ziemi, tylko chwilę. To, co jest w życiu naprawdę istotne, to spotkanie z Panem. Po to żyjemy, żeby spotkać Jezusa. Wszystko inne ma nam w tym dopomóc. Czy wiem, gdzie Go mogę spotkać? Czy spotykam się z Nim poprzez Pismo Święte? Czy mam świadomość Jego realnej obecności w Najświętszym Sakramencie? Tego, że codziennie mogę Go spotkać, co więcej, przyjąć do siebie w trakcie Mszy Świętej?

Zacheuszowi, choć miał tak wiele, jednak czegoś brakowało. Pewnie całe życie czegoś pragnął, czuł w sobie głód, nie do końca nazwany. Jak my wszyscy… W końcu to pragnienie zaczęło przybierać właściwy kształt, zaczął je rozpoznawać, zaczął rozpoznawać w nim Boży głos, Jego wezwanie. „Chciał zobaczyć Jezusa”.

To pragnienie było silniejsze od jego ludzkich ograniczeń. Nie bał się tego, co ludzie powiedzą: taki grzesznik, co on tu robi? Świętoszek się znalazł! Tylu ludzi okradłeś, skrzywdziłeś, jak śmiesz przychodzić do Jezusa? Zacheusz wszedł na drzewo, żeby zobaczyć Jezusa, nie bacząc na kpiny innych ludzi.

A Jezus? Docenia każdy nasz gest, każdy nasz wysiłek, nawet ten najmniejszy. Kiedy widzi, że otwieramy się na Niego, na Jego łaskę, działa natychmiast i to w sposób o wiele większy, niż możemy sobie wyobrazić. „Dziś muszę zatrzymać się w Twoim domu”. Jezus przychodzi i nasze życie zmienia się, nabiera sensu. Nabieramy właściwego dystansu wobec spraw, o które tak zabiegaliśmy. Zacheusz pojął, że bogactwo ma sens tylko w dzieleniu się z innymi. Nawraca się i znajduje szczęście i pokój.

Jego życie staje się pełne. „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu”. To najpiękniejsze słowa, jakie można w życiu usłyszeć, to po to żyjemy. Te słowa wydłużają nasze życie w wieczną radość. Choroba i śmierć są wobec nich bezsilne. Niezależnie od naszej sytuacji, Jezus chce dziś przyjść do każdego z nas, bo przecież przyszedł, aby odnaleźć to, co zginęło, tych, którzy się gubią, czyli Ciebie i mnie.

Autorzy tekstów, Kubeczko Marcin, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 24.11.2024