Wyprawa po godność i sukces
Bóg stał się człowiekiem i przeszedł mękę, by odzyskać utraconą godność. Każdy z nas wybierając to, co oferuje Jezus – krzyż, wraz z Jego wsparciem, również może udać się po swoją godność i odnieść sukces.
2016-11-16
II Rok czytań
Łk 19, 11-28
Fragment Ewangelii św. Łukasza zawierający w sobie przypowieść o minach, najczęściej bywa rozumiany jako zachęta, a może nawet nakaz rozwijania swoich zdolności. Analogiczna przypowieść w Ewangelii św. Mateusza (Mt 25,14–30) używa właśnie pojęcia talent na określenie powierzonego skarbu, co z jednej strony jest nazwą jednostki masy w jakiej wydzielano cenne kruszce (podobnie zresztą jak słowo mina), a z drugiej termin ten mogą oznaczać ludzkie predyspozycje.
To co przebija się gdzieś w tle historii opowiadanej uczniom przez Jezusa, to sytuacja Jego samego, zawarta w sposób symboliczny. Zwróćmy uwagę, że Chrystus swoją opowieść rozpoczyna, kiedy jest wraz z uczniami blisko Jerozolimy, w sytuacji kiedy oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi (Łk 19,11). Jezus chce pokazać, jak bardzo nieoczywiste mogą być pewne wydarzenia zbawcze, które przyjdzie doświadczać Apostołom, a na które my dzisiaj patrzymy z perspektywy historii i może właśnie dlatego lepiej je rozumiemy. Jest czymś powszechnie znanym, że Chrystus był przez wielu postrzegany jako Mesjasz, ale częściej chciano w Nim widzieć przywódcę bardziej politycznego niż religijnego. Zważywszy, że Judaizm to nie tylko wiara, ale też system państwowy, w niektórych sytuacjach wydaje się to być zrozumiałe. W związku z tym oczekiwania wobec Jezusa były ogromne, pewnie również ze strony uczniów, szczególnie gdy zbliżali się do Jerozolimy – miejsca, gdzie według zapowiedzi miały dokonać się rzeczy najważniejsze dla zbawienia ludzkości. Spodziewano się, że Jezus szybko rozprawi się nie tylko z niewolą grzechu, ale też z okupacją pod jaką znajdował się Izrael. Chrystus tymczasem pokazuje ogromny realizm świata – na sukces trzeba bardzo ciężko i cierpliwie pracować. W dodatku ten sukces jest postrzegany w perspektywie wiecznej, a więc przebiega zupełnie inaczej niż oczekiwania dużej części Jego słuchaczy.
Człowiek z królewskiego rodu z przypowieści o minach symbolizuje samego Jezusa. Prawdopodobnie cała historia jest budowana o prawdziwe wydarzenia związane z Archelaosem – synem Heroda Wielkiego, który udał się do Cezara Augusta, aby móc otrzymać godność króla Judei. Tak czy inaczej, główny bohater przypowieści jest szlachetnego urodzenia, ale nie posiada żadnej istotnej funkcji w środowisku gdzie się znajduje. Mało tego, jego rodacy nienawidzą go, nie chcą zgodzić się na to, by zakrólował. Teraz wyraźniej widać analogię do Chrystusa, Który jest Bogiem – człowiekiem, kimś niezwykłym, a jednocześnie nikim szczególnym wśród swoich, często odrzucanym przez rodaków i postrzeganym z dużą dozą sceptycyzmu. Aby stał się kimś szczególnym musi udać się w najgorszą podróż życia – przez mękę i śmierć krzyżową zstąpić do otchłani, by wyzwolić tych, którzy przez grzechy uwikłani są w stan pokuty. Dopiero przeżycia kolejnych dni, takie jak Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie pokażą ostateczny triumf Chrystusa. Wówczas ci, którzy odrzucili Go świadomie doznają kary, podobnie jak przeciwnicy Pana z przypowieści.
Wyprawa Chrystusa po swoją godność mesjańską była trudna, opatrzona bólem, cierpieniem i samotnością. Czy nie dało się w inny sposób? Pewnie się dało, ale ta opcja, którą wybrał Bóg w swoim planie, w sposób niezwykle silny wspiera człowieka. Pokazuje, że nasz Zbawiciel jest realistą, nie obiecuje sukcesu bez wysiłku, bo wie, że nie ma takiej możliwości. Nawet dla Niego samego. Obiecuje jednak, że każda podróż w zło, ból, smutek i cierpienie może stać się wyprawą po utraconą godność, tak jak miało to miejsce w Jego przypadku. Bóg stał się człowiekiem i przeszedł mękę, by odzyskać utraconą godność. Każdy z nas wybierając to, co oferuje Jezus – krzyż, wraz z Jego wsparciem, również może udać się po swoją godność i odnieść sukces. Potrzeba tylko cierpliwości. Wszak każdy z nas wierzących ma już jasny punkt oparcia w Bogu wynikający z sakramentu chrztu. To nasza osobista godność Dziecka Bożego, o którą niekiedy trzeba zawalczyć, a niekiedy wybrać się w daleką podróż. Wtedy pojmiemy, że prawdziwy sukces jest czymś więcej niż chwilową radością, czy spełnieniem własnych oczekiwań względem siebie, realizacją naszych ziemskich planów. Prawdziwy sukces jest wtedy, kiedy mamy pewność, że nigdy się nie skończy, a to gwarantuje tylko Bóg.