Dar radości i czasu
Wielka radość towarzyszyła spotkaniu Maryi z Elżbietą. Radość, która narodziła się pod wpływem odwiedzin swojej krewnej, pewnie już długo niewidzianej. Wreszcie była okazja, by podzielić się dobrymi wiadomościami o tym, że obie kobiety stały się matkami. Ta radość była jeszcze większa, dlatego, że przezwyciężyła tęsknotę za sobą i mogła być przeżywana wspólnie.
2016-12-21
Nawiedzenie świętej Elżbiety, bo tak nazywamy to wydarzenie, które stało się nawet jedną z tajemnic różańcowych, pokazuje głęboką prawdę o człowieku. Ukazuje, że każdy z nas jest powołany nie tylko do spełniania konkretnej funkcji w życiu, ale także do radości, do uśmiechu, nawet do chwili szaleństwa i zapomnienia. Maryja przychodząca do Elżbiety, wraz z nią, cieszy się bardzo szczerze, otwarcie, naturalnie, pewnie tak jak czynią to dzieci, kiedy przeżywają radosne chwile.
Słowa pozdrowienia: Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana! (Łk 1,45) wyrażają życzenie wspomnianego już szczęścia. Błogosławiony (łac. benedictus) to nic innego, jak właśnie szczęśliwy. Chodzi jednak o coś więcej niż tylko prostą radość, która może przeminąć wraz z nadejściem trudniejszego momentu. Szczęście, to długotrwały stan spełnionej nadziei na to, że człowiek już nigdy nie będzie musiał martwić się przyziemnymi problemami. Zadatku takiego stanu można doświadczać już tutaj na ziemi, ale prawdziwa pełnia czeka nas dopiero w niebie, przy spotkaniu z Bogiem. Radość dwóch niewiast opisana we fragmencie, który dzisiaj rozważamy, wprowadza nas w nastrój niebiański, gdzie smutek, żal, troska o codzienne sprawy odchodzą na dalszy plan. Zauważmy, że Maryja znajduje się w takim momencie życia, kiedy te wszystkie problemy dopiero rozpoczną się i to na dużą skalę. Wystarczy tu przytoczyć choćby okoliczności narodzenia Jezusa, później Jego dorastanie, odrzucenie przez uczonych w Prawie, aż po wydarzenia Golgoty. Mimo tego, Maryja już teraz wydaje się, jakby była w niebie. Chociaż o to niebo w domu Elżbiety musiała postarać się. Okupiła przecież podroż do swojej krewnej wielkim trudem i niebezpieczeństwem. Kroniki z czasów starożytnego Izraela wspominają o watahach zbójców krążących po Górach Judzkich, a sama podróż, po skomplikowanym terenie, dla ciężarnej kobiety też była ogromnym wysiłkiem. To pokazuje, że radość i szczęście nie przychodzą same z siebie, trzeba je wypracować, ale kiedy już nadejdą, to są najpiękniejszymi doświadczeniami, jakie mogą spotkać człowieka.
Postawa Maryi i Elżbiety zadaje dzisiaj pytanie o naszą radość i szczęście. Co leży u ich podstaw? W czasach kultury bardzo mocno zmaterializowanej, z różnych stron dobiega głos, by czerpać jak najwięcej, by cieszyć się tym co mamy, a dopiero potem tym kim jesteśmy. Już Erich Fromm, niemiecki psycholog, w książce Mieć, czy być? wydanej w latach 70-tych XX wieku, ukazywał dylematy współczesnej kultury: rozdacie pomiędzy chęcią posiadania kolejnych rzeczy, a kształtowania swojej osobowości. Dzisiaj, kiedy człowiek żyje w co raz wyższym standardzie i osiąga go co raz szybciej i przy mniejszym wysiłku niż kiedyś, swój wolny od pacy czas lokuje w rozrywkę. Oczywiście ona jest potrzebna i konieczna do życia, ale nie najważniejsza. Jeśli się ją zabsolutyzuje, to łatwo zapomnieć o najważniejszych wartościach, a tylko one mogą dać prawdziwe szczęście, inaczej będziemy obracać się w kręgu małych radości, namiastek tego, co moglibyśmy osiągnąć mając jasno i mądrze wytyczony cel.
Oprócz problemu z odpowiedzią na kwestię tego, co jest podstawą naszej radości i zadowolenia, dzisiejsze bohaterki Ewangelii pokazują też inną prawdę o ludzkości: jej powołanie do wspólnoty. Z pewnością radość Elżbiety i radość Maryi nie byłyby tak silne, gdyby przeżywały je samotnie. To kolejna zmora naszej epoki, która wkrada się w nasze życie. Plaga różnych sposobów komunikacji, spędzania wolnego czasu i możliwych zajęć, powodują wzajemne oddalanie się od siebie ludzi. Paradoksalnie, właśnie teraz, gdy mamy mnóstwo udogodnień pozwalających zaoszczędzić czas, posiadamy go o wiele mniej. Maryja i Elżbieta obdarzyły się nawzajem swoją obecnością i poświęciły swój czas. A Ty? Umiesz go poświęcić drugiej osobie?