Rewolucja w Kościele
Bardzo często przy okazji różnych rozmów, także tych towarzyskich, podejmowany jest temat tego, co i ile wolno katolikowi, a co już jest niezgodne z przepisami, jakie dyktuje wiernym Pan Bóg za pośrednictwem Kościoła. Równie często można usłyszeć w tym kontekście donośny głos tych, którzy pragnęliby rewolucyjnych zmian, może nawet przewrotu, albo przynajmniej jakiejś odnowy. Czy jest to możliwe, szczególnie kiedy weźmiemy pod uwagę słowa Jezusa mówiące o stałości Prawa?
2017-03-22
I Rok czytań
Mt 5,17-19
Każda religia jest obwarowana jakimiś przepisami, jedna luźniejszymi, druga surowszymi. Stanowią one w pewnym sensie jej tożsamość i pokazują kim są wyznawcy, ukierunkowując ich na konkretne działanie i postawy. Niekiedy można odnieść wrażenie, że te wszystkie zasady tak naprawdę zniewalają człowieka, czynią go poddanym jakiejś nadrzędnej strukturze, która wręcz chce decydować za niego. Ale jeśli te wszystkie zalecenia i wskazania są mądrze poukładane, to mają na celu przede wszystkim ochronę ludzkiego dobra, tylko niestety nawet sami wyznawcy poszczególnych wierzeń nie zawsze są w stanie to dostrzec. Prawo jakie podaje konkretna religia nie jest jednak sztywnym zbiorem zasad. Ono może i powinno ewoluować, rozwijać się i usposabiać człowieka do życia w danym momencie i środowisku w jakim się znajduje. To, co w konkretnym czasie i miejscu jest konieczne do przeżycia, w innej epoce może być już zupełnie nieprzydatne. Stąd właśnie jest obecna ciągła refleksja nad prawem, zarówno w sensie duchowym, jak i naukowym. Dobrym przykładem, ilustrującym te zależności, może być prawodawstwo Starożytnego Izraela. W Pięcioksięgu, szczególnie w Księdze Wyjścia i Powtórzonego Prawa odnajdziemy mnóstwo przepisów, które aż do bólu regulują nawet codzienne proste funkcjonowanie człowieka, również w dziedzinach, o których być może inny kodeks nie pokusiłby się mówić. I tak możemy spotkać się z przepisami dotyczącymi szeroko pojętej czystości, a w tym uszczegółowiając, np. nakaz wykluczenia poza społeczność osób z jakimkolwiek objawem wysypki, czy owrzodzenia na skórze, ze szczegółowym schematem ukazującym sposób izolacji człowieka z konkretnym schorzeniem (por. Kpł 13). takie podejście było konieczne podczas czterdziestoletniej wędrówki przez pustynię, przy wyjściu z Egiptu. Bez tak drobiazgowych przepisów Izraelczycy prawdopodobnie wymarliby od różnego rodzaju zaraz, gdyby rzeczywiście nie izolowano potencjalnych nosicieli chorób. Ale w czasach, kiedy państwo osiadło w Kanaanie i stawało się co raz bardziej cywilizowane, rozwijano nowe metody leczenia, aż tak surowe odseparowanie nie było już konieczne. Podobnie sprawa wyglądała z czystością naczyń, których używano do posiłków, ale także z wieloma innymi kwestiami.
Jednak Jezus we fragmencie Ewangelii, którą dzisiaj rozważamy mówi, że nawet najmniejsza część prawa, nawet jedna jota (najmniejsza litera alfabetu greckiego) nie może być zmieniona. Jak to zatem jest? Wydaje się, ze wszystko, co zostało do tej pory powiedziane, w świetle nauczania Jezusa, traci sens. Ale jednak nie, gdyż mówiąc o Prawie Bożym, czyli zasadach, które powinna realizować wierząca osoba w swoim codziennym życiu należy rozgraniczyć fundament, który musi pozostać niezmienny w swojej istocie oraz pewną nasadę, która zmienia się w zależności od kontekstu kulturowego i środowiskowego. Mówiąc językiem teologii powiedzielibyśmy, że ten fundament, to doktryna, a ta nasada, to dyscyplina, czyli sposób spełniania doktryny w zależności od miejsca i czasu. Ponieważ doktryna, czyli wspomniany już fundament wiary pochodzi bezpośrednio od Boga, jest trwały i niezmienny. Odczytujemy go nie tylko w Piśmie Świętym czy Tradycji Kościoła, ale również w naszych sumieniach, jako cichy, wewnętrzny, spokojny, ale jednocześnie skuteczny głos Boga.
Teraz wyraźniej widać i można lepiej zrozumieć ewentualne oczekiwania zmian, czy możliwości nowych rozwiązań jakie może podjąć Kościół także w dzisiejszych czasach. Niekiedy można usłyszeć choćby o papieżu Franciszku jako wielkim rewolucjoniście, ale gdyby zagłębić się w jego przesłanie, także w przesłanie tych, którzy wydają się propagować nową naukę, to szybko zorientujemy się, że nic nowego w tym nie ma, oprócz sposobu spełniania podanego ludziom. To jak odsłona starego, dobrze znanego dania, które ma nową formę i nowy wygląd. Najbardziej charakterystyczna i szeroko dyskutowana kwestia wiąże się ze związkami osób po rozwodach i ich możliwości korzystania z Eucharystii. Myliłby się ten, kto myślałby, że próbuje się przeforsować możliwość dokonania rozwodu Kościele. Małżeństwo zawsze będzie jedno i nierozerwalne, będzie trwało aż do śmierci. Rodzi się natomiast pytanie o to, czy osoby rozwiedzione i żyjące w nowych związkach zawsze popełniają grzech ciężki i czy Eucharystia powinna być traktowana tylko jako szczyt, do którego się dąży, czy również jako środek leczniczy na drodze do doskonałości? Ale to odrębna i złożona kwestia, niech nam jednak posłuży jako przykład uzmysławiający jak wiara, religia i nawet sama teologia działają wraz z egzystencją wiernych i, że nie są tylko martwym zbiorem przepisów, ale żywą przestrzenią próbującą jak najlepiej podać człowiekowi Boże Prawo.