Życiodajne filtry
Rozmowa z dr. n. med. Romanem Kuźniewiczem, specjalistą nefrologiem.
2017-04-07
REDAKCJA: – Z lekcji biologii pamiętam, że nerki są bardzo ważnym narządem w organizmie człowieka. Jaka dokładnie jest ich rola?
ROMAN KUŹNIEWICZ: – Nerki faktycznie są bardzo ważne w ludzkim ciele. Ich rola w prawidłowym funkcjonowaniu organizmu człowieka jest nie do przecenienia. Spełniają szereg funkcji, o których większość z nas albo w ogóle nie wie albo na co dzień nie pamięta. Wspomnę o kilku najważniejszych. Często powtarzam, że nerki są specyficzną „oczyszczalnią ścieków”, którą każdy człowiek ma do własnej dyspozycji. Filtrują one krew, oczyszczając ją z toksyn i zbędnych produktów przemiany materii. W wyniku tej filtracji powstaje mocz, z którym na zewnątrz zostaje wydalone wszystko, co szkodliwe. Nerki zawiadują również gospodarką wodno-elektrolitową, co oznacza, że reguluje zawartość wody w organizmie. I tak przykładowo w okresie lata, gdy obficiej się pocimy, nerki „oszczędzają” wodę, a my w wyniku tego oddajemy mniej moczu, równocześnie odczuwając wzmożone pragnienie. Ponadto nerki regulują poziom m. in. potasu w naszym organizmie. Potas jest potrzebny do prawidłowego funkcjonowania wielu układów, np. nerwowego czy krwionośnego. Niestety przy niewydolności nerek funkcja regulowania stężenia potasu we krwi zanika i następuje jego nadmierne magazynowanie. Wówczas pacjenci muszą ograniczać przyjmowanie potasu w diecie, co w praktyce oznacza spożywanie mniejszej ilości np. owoców, warzyw czy soków. Ważną funkcją nerek jest również regulacja ciśnienia tętniczego, stąd osoby z chorymi nerkami mają często bardzo wysokie ciśnienie. Ponadto nerki zawiadują produkcją erytrocytów, czyli czerwonych ciałek krwi. Często zdarza się, że przy niewydolności nerek dochodzi do niedokrwistości i choremu trzeba podawać czynnik wzrostu erytrocytów – erytropoetynę – hormon produkowany właśnie w nerkach. Nerki dbają także o aktywację witaminy D w naszym organizmie i prawidłową gospodarkę wapniem, a więc wpływają pośrednio na nasze kości. Nerki to prawdziwe życiodajne filtry.
– Kiedy więc zaczynają chorować nerki, pojawia się bardzo wiele innych problemów zdrowotnych…
– Tak. Można powiedzieć, że w przypadku chorób nerek jest to taki szczególny mechanizm naczyń połączonych – kiedy zaczyna szwankować jeden element, jednocześnie szwankuje wiele innych. Niestety nie da się całkowicie wyeliminować chorób nerek. Chorujemy na nie z różnych przyczyn. Jedną z nich jest to, że nerki – tak jak i inne narządy w naszym ciele – po prostu się starzeją. Z wiekiem maleje ich wydolność. Na to oczywiście nakładają się również choroby, które trwają wiele lat i mogą prowadzić do uszkodzenia nerek. Mam tutaj na myśli zwłaszcza nadciśnienie tętnicze, cukrzycę, otyłość, nawracające zakażenia dróg moczowych.
– Czy choroby nerek objawiają się bólem?
– Same nerki bolą rzadko. Owszem, dotkliwy ból jest związany z kamicą nerkową i tzw. „rodzeniem” złogu. Nasilenie tego bólu powoduje, że natychmiast zgłaszamy się do lekarza, najczęściej do urologa. Zwykle jednak nerki nie bolą i często pacjenci nawet nie są świadomi, że z ich nerkami jest coś nie tak.
– Jak zatem rozpoznać chorobę nerek? Co powinno nas zaniepokoić?
– Ponieważ schorzenia nerek są zwykle nieme, także pod względem odczuwania dolegliwości bólowych, trudno jest rozpoznać objawy choroby. Niepokojącym sygnałem mogą być na przykład nawracające ostre zakażenia układu moczowego. Takim zakażeniom towarzyszą objawy dysuryczne, czyli dyskomfort przy oddawaniu moczu: pieczenie, uczucie parcia na mocz, częstomocz. Szczególnie wyczuleni powinni być również chorzy na cukrzycę czy nadciśnienie tętnicze, gdyż te schorzenia – jak już wspomniałem – mogą prowadzić do uszkodzenia funkcji nerek (odpowiednio do nefropatii cukrzycowej lub nadciśnieniowej). Ważnym i powszechnym badaniem, które może wskazać lub potwierdzić chorobę nerek jest ogólna analiza moczu. Nie wspomnę o niektórych badaniach krwi. Natomiast badanie ogólne moczu w żaden sposób nie jest inwazyjne dla pacjenta, bo wymaga od niego jedynie oddania próbki moczu do analizy. Bardzo pomocnym może być także wykonanie badania bakteriologicznego, czyli tzw. posiewu moczu. Ze wskazówek technicznych warto w tym miejscu przypomnieć, że przed oddaniem próbki moczu należy się dokładnie umyć, a do pojemnika złapać tzw. środkowy strumień. Próbka do badania pochodzi zwykle z moczu porannego.
– Powiedział Pan, że nie da się niestety całkowicie wyeliminować chorób nerek. Domyślam się jednak, że przynajmniej można próbować im zapobiegać, podobnie jak ma to miejsce w przypadku innych schorzeń.
– Oczywiście, profilaktyka zawsze jest ważna i nie należy jej lekceważyć. W przypadku nerek owa profilaktyka dotyczy najpierw tych chorób, które mogą prowadzić do ich uszkodzenia (profilaktyka cukrzycy, nadciśnienia, otyłości). Ważnym działaniem profilaktycznym jest przyjmowanie dużej ilości płynów. Ponieważ dobowa zbiórka moczu wynosi zwykle ok. 1,5 litra, powinniśmy wypijać 600-900 ml płynów więcej, a więc w zaokrągleniu ok. 2,5 litra dziennie. Przyjmowanie płynów nabiera szczególnego znaczenia zwłaszcza w okresach wzmożonej utraty wody przez organizm, np. zwiększonej potliwości w czasie gorączki, ciężkiej pracy, upałów, a także gdy mamy biegunkę. Do działań profilaktycznych można zaliczyć także ograniczenie spożywania soli kuchennej. Proszę pamiętać, że w produktach żywnościowych, które spożywamy i tak już jest za dużo soli (np. pieczywo, wędliny), dlatego jej dodatkowe spożywanie ograniczmy do minimum! Warto także unikać spożywania nadmiaru białka. I na ile to możliwe – unikać wszelkich zakażeń dróg moczowych (właściwa higiena, ciepła odzież).
– Jak wygląda leczenie pacjenta, u którego dojdzie już do niewydolności nerek? Czy jedynym ratunkiem dla niego jest przeszczep?
– Kiedy u pacjenta dochodzi do niewydolności nerek, potrzebuje on leczenia nerkozastępczego. Istnieją trzy metody leczenia nerkozastępczego: hemodializa, dializa otrzewnowa i przeszczepienie nerki. Każda z tych metod ma wady i zalety. Opowiem krótko o każdej z nich. Hemodializa wymaga dostępu naczyniowego: choremu zakłada się cewnik dializacyjny do żyły obwodowej lub wytwarza się chirurgicznie połączenie naczyń, zwane przetoką tętniczo - żylną. Mówiąc najprościej: w hemodializie pacjent podłączany jest do skomplikowanej aparatury (sztucznej nerki), która ma za zadanie oczyścić jego krew. Krew pobierana od pacjenta i oczyszczona w sztucznej nerce, następnie z powrotem wraca do pacjenta. Z jednej strony metoda ta jest bardzo efektywna, ale wiąże się niestety z dużą uciążliwością dla pacjenta, który musi zgłaszać się do stacji dializ zwykle trzy razy w tygodniu, a jedna dializa trwa cztery godziny. Taki sposób leczenia powoduje często wyrwanie pacjenta z jego środowiska i z trybu życia, jaki dotąd prowadził. Z doświadczenia wiem jednak, że wielu dializowanych pacjentów podchodzi do tego doświadczenia pozytywnie, bo widzą w nim szansę na nawiązanie kontaktu z innymi ludźmi. Jak się okazuje, chorzy niejednokrotnie potrafią nawet w najtrudniejszej sytuacji dostrzec jakieś pozytywne strony. To jest niezwykła lekcja dla innych osób, szczególnie tych zdrowych. Dializa otrzewnowa polega na oczyszczaniu organizmu z toksyn w zupełnie inny sposób. Pacjentowi operacyjnie do jamy brzusznej (jamy otrzewnowej) wszczepia się na stałe cewnik. Po wygojeniu się rany po zabiegu, pacjentowi podaje się do jamy otrzewnej specjalny płyn, stopniowo zwiększając jego objętość. Płyn „leżakuje” średnio przez cztery godziny, po czym jest zastępowany w jamie otrzewnowej nowym. Czynność tę powtarza się zwykle cztery razy dziennie. Metoda ta opiera się na tym, że otrzewna jest bardzo dobrze ukrwiona i toksyny z organizmu mogą łatwo przeniknąć do płynu przez ścianki naczyń. Dializa otrzewnowa jest mniej efektywna niż hemodializa, ale również mniej obciąża serce, dlatego polecana jest szczególnie osobom starszym ze schorzeniami układu sercowo-naczyniowego. Plusem tej metody jest również to, że utrzymuje się dłużej diureza resztkowa, czyli oddawanie moczu przez pacjenta. Dializa otrzewnowa wymaga większego zaangażowania i samodyscypliny pacjenta, gdyż zabieg dializowania wykonuje on w domu samodzielnie lub z pomocą kogoś bliskiego. Zatem metoda ta nie jest związana z koniecznością zgłaszania się do stacji dializ, ale z drugiej strony wymaga odpowiedniego przystosowania pomieszczenia, w którym przeprowadza się dializę. Pomieszczenie takie powinno być czyste i pozbawione zbędnych rzeczy, np. dywanów, które utrudniałyby utrzymanie higieny. Trzecią metodą leczenia nerkozastępczego jest wspomniane przez panią przeszczepienie nerki. Chociaż z jedną zdrową nerką można normalnie funkcjonować, oddanie nerki wiąże się z pewnym ryzykiem zarówno dla dawcy jak i dla biorcy. Dla dawcy ryzyko jest takie, że w przyszłości jego jedyna nerka może odmówić posłuszeństwa, zaś u biorcy może nastąpić odrzucenie przeszczepionego organu.
– Istnieją jednak leki, dzięki którym można zapobiegać odrzuceniu przeszczepionego organu.
– Zgadza się. Są to tzw. leki immunosupresyjne. Leczenie nimi polega na obniżaniu naturalnej odporności organizmu biorcy, aby nie rozpoznawał przeszczepionego organu jako obcej tkanki i nie odrzucał go. Ma to jednak swoje konsekwencje, bo stosując immunosupresję, jednocześnie zmniejsza się odporność chorego na wszelkie zakażenia wirusowe, bakteryjne lub grzybicze, częściej także spotykamy się z chorobą nowotworową u tych osób. To jest jeden z powodów, dla których osoby po przeszczepieniu narządów pozostają pod szczególną opieką lekarzy. Nerka jest bardzo immunogenna, co oznacza, że po przeszczepieniu trudniej ją utrzymać nawet niż serce. Należy w tym miejscu zaznaczyć, że jedną z przyczyn odrzutu przeszczepu może stać się nieprzyjmowanie przez pacjenta zalecanych leków.
– Z tego co Pan doktor mówi wynika, że stosowanie leczenia nerkozastępczego jest ostatecznością i należy robić wszystko, by do tego nie dopuścić.
– Tak. To jest podstawowe zadanie nefrologii: utrzymać nerki w dobrej kondycji, by właściwie spełniały swoje funkcje. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że każde leczenie nerkozastępcze paradoksalnie jest porażką medycyny, bo oznacza, że nie udało się uratować organu, który byłby w stanie pracować samodzielnie bez wsparcia aparatury i ingerencji z zewnątrz. Z drugiej jednak strony należy się cieszyć, że techniczne możliwości dzisiejszej medycyny są tak rozwinięte, że pozwalają ratować ludzkie życie, także w tych najbardziej ciężkich przypadkach.
– Mówi Pan doktor o tym wszystkim z taką pasją w głosie, że właściwie nie muszę już pytać, dlaczego wybrał Pan właśnie tę, a nie inną życiową drogę…
– Miło mi. Zadecydowała o tym przede wszystkim chęć niesienia pomocy drugiemu człowiekowi. To był i jest najważniejszy powód, dla którego to robię. Owszem, nieraz porządnie dostaję w kość, bywam bardzo zmęczony, bezradny, zniechęcony i mam wszystkiego dosyć. Ale ta praca jest tym, co kocham, a służenie osobom chorym daje mi szczęście.
– To życzę Panu doktorowi, by tych trudnych momentów było jak najmniej i tego, by pacjenci doceniali Pana oddanie.
– Bardzo dziękuję. Mogę na koniec powiedzieć, że my lekarze i cały personel medyczny naprawdę niezwykle cenimy sobie kontakt z osobami chorymi i zależy nam na ich dobrej opinii na temat naszej pracy. Tak po ludzku potrzebujemy nieraz z ich strony zapewnienia i potwierdzenia, że dobrze wykonaliśmy swoje obowiązki i że czuli się pod naszą opieką bezpiecznie.
Zobacz całą zawartość numeru ►